Wehikuł czasu – wrzesień 2018 (rok 10/115)
Piknik Historyczny „Obrona Głogowa” na stałe już wpisał się w kalendarz miejskich przedsięwzięć kulturalnych i turystycznych. Tym samym obchody 909. rocznicy obrony głogowskiego grodu nabrały charakteru ludycznego z akcentem naukowego przypominania przeszłości. Głogowianie wakacyjnie zwiedzając świat, w Warszawie często fotografują Grób Nieznanego Żołnierza
Tablica Grobu Nieznanego Żołnierza ze średniowiecznymi miejscami chwały oręża polskiego. Niedawno minęło 1000 lat od wyprawy Chrobrego na Ruś Kijowską i bitwy nad Bugiem. A nizej miejsce ma obrona grodu nad Odrą. (fot. G. Myśków)
Można zaryzykować stwierdzenie, że pożytek z wojny ukazał się dopiero 70 lat po jej zakończeniu. Kolejny niewybuch bomby lotniczej znaleziony tym razem pod Mostem Tolerancji 7 sierpnia spowodował, że telewizje kraju od czwartkowego poranka cały dzień pokazywały różowy Most Tolerancji, a nawet panoramę miasta. Zardzewiała śmierć zrobiła wiele dla promocji. I to chyba nie koniec jeszcze…
30 lat temu zainaugurowano naukę w II Liceum Ogólnokształcącym. Szkoła wpisała się na stałe w pejzaż oświatowo-wychowawczy miasta, a jej współzawodnictwo z I ogólniakiem stało się już legendarne. Wehikuł życzy społeczności wielu kolejnych sukcesów i spokoju w realizacji zamierzeń. Kłaniamy się emerytom, a wśród nich Dyrektorom Ryszardowi i Romanowi. Pozdrawiamy grono, którego członkami są znajomi i przyjaciele piszącego te słowa. A uczniom, by sięgali gwiazd, do których tu jest szczególnie blisko.
Budynek II Liceum choć korzenie ma ponad stuletnie (bo tu był konwikt gimnazjum) to obecną bryłę uzyskał na początku lat sześćdziesiątych XX wieku.
(widokówka, fot. R. Sanojca)
Pierwszego dnia września odbył się poraz kolejny „Piknik Forteczny” TZG. W forcie „Luneta nad Jeziorem Zamkowym” spotkali się regionaliści i miłośnicy przeszłości. Wehikuł czasu tam był i przekazał w ręce Przyjaciół kolejne „Złote Bilety”.
Wszelkie pytania i uwagi prosimy kierować na adres: wehikulczasuglogow@interia.pl
Z lektur Wehikułu
Wehikuł zaprasza do wrześniowej lektury tytułu na czasie:
Robert Kershaw, We wrześniu nie pada śnieg, Nowe spojrzenie na operację „Market-Garden” , Wydawnictwo Replika, Zakrzewo 2018
Zainspirowany opinią Czytelnika, mając w pamięci epizod Gene Hackmana w roli generała Sosabowskiego, dowódcy polskiej 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej pod Arnhem, sięgnęliśmy po nowość na księgarskiej półce.
Robert Kershaw pokazuje wielką (najwiekszą?) operację powietrzno-desantową aliantów pod kryptonimem „Market Garden”. Działania jesienią 1944 r. w zachodniej Europie dotąd znaliśmy głównie ze znakomitej książki „O jeden most za daleko” Corneliusa Ryana, później zekranizowanej i skrzącej się gwiazdami kina (tu właśnie Gene krzyczał po polsku „sznur, ciągnij sznur”). Książka, jak i film pokazują desant z perspektywy alianckiej. Jak niewiele brakowało, by droga do serca Rzeszy stanęła otworem. Tu dostajemy opowieść opartą głównie na źródłach niemieckich. Widać więc determinację pojedynczego, szeregowego żołnierza, organizację sztabów i sprawność decyzyjną dowódców. I wiszącego nad frontem ducha klęski.
A związek z Glogau?
Więc Jacek Relich zanotował na fb: „…na stronie 351 jest mała wzmianka o skargach grenadierów gdzie szturmując budynki bez miotaczy płomieni ponoszą ogromne straty. Reakcja feldmarszałka Modela była natychmiastowa, nakazał ściągnąć Pionier-Lehr-Bataillon 9 tj. Szkolny Batalion Pionierów z Glogau (Głogów) specjalnie wyposażony do walk ulicznych m.in. w miotacze płomieni. Batalion został przetransportowany Junkersami Ju-52 nocą z 21 na 22 września 1944 r. lądując na lotnisku Deelan niedaleko Arnhem”.
Po takiej zachęcie przeczytaliśmy książkę. O wywołanym fragmencie możemy napisać tak – albo marszałek Walter Model się myli, albo my w dalszym ciągu nie wiemy wszystkiego o wojennym garnizonie w Glogau. Do dziś bowiem notujemy w nim 213 batalion saperów, zapasowy i szkolny z kursem dla oficerów rezerwy. Hitlerowski dowódca był wybitnym wojskowym, znanym również z umiejętności organizowania obrony. Błyskawiczne decyzje doprowadziły do zniszczenia desantu pod Arnhem. Czy zapamiętał je wszystkie i przypisał właściwe, dysponowane wtedy na front oddziały? Można wątpić. Jednak pojawiła się zagadka i należałoby ją rozwiązać.
Przyjemnej lektury.
Okładka
1336, 9.09., zakończył się kilkuletni spór o szkołę miejską w farze. Biskup Nankier edyktem biskupim, wydanym właśnie dziś, zezwolił na prowadzenie szkoły miejskiej. Dokument miał podkreślać koncyliacyjne działania cesarskiego namiestnika Henryka z Dubu. Ten urzędnik, przedstawiciel świeckiej władzy, przekonywał wielokrotnie, że brak zgody nie działa korzystnie na integrację miejscowej społeczności i jej pozytywny stosunek do hierarchii kościelnej. A pamiatką po konflikcie jest Kamienna Droga na Ostrowie Tumskim usypana przez ukaranych mieszczan.
1638, 20.09., Jerzy Fitzer, gimnazjalista z Głogowa, pobierający nauki w toruńskim gimnazjum, w jednej z śródmiejskich szynkowni w trakcie zajścia, śmiertelnie przebił szpadą czeladnika krawieckiego.
Gimnazjum Akademickie w Toruniu działało już od końca XVI wieku. Miało renomę w środowisku protestantów i osiagnęło bardzo wysoki poziom nauczania. Wprowadzone dodatkowe dwie klasy nadawały szkole akademicki charakter powyższej uczelni. Z początkiem XVII wieku nastąpił rozwój gimnazjum, którego kadry naukowej nie powstydziłyby się wtedy ówczesne uniwersytety. Wykładowcami byli wybitni profesorowie Polski i Prus, współpracownicy europejskich uczelni i ich czasopism. Wielkie zasługi dla gimnazjum położył burmistrz miasta Henryk Stroband. Uczniami placówki byli protestanccy młodzieńcy z tej części Europy. Wśród nich kilkuset Ślązaków, w tym również liczni głogowianie. Pierwszy został zapisany w 1612 roku.
Jerzy Fitzer rozpoczął naukę w szkole rok wcześniej i został w rejestrze zapisany pod numerem 3499 jako „Georgius Fitzerus, Glogovienses”.
Tuż po zdarzeniu winowajca zniknął ze szkoły i z Torunia. Jego dalsze losy są nieznane. Czy wrócił do Głogowa, czy udał się na Zachód?
Taka sytuacja, jak opisywane zajście, była smutną konsekwencją rywalizacji i scysji międzyśrodowiskowych w podzielonym kulturowo mieście. Mimo wysiłków światłej części patrycjatu, duchowieństwa i mieszczaństwa incydenty się zdarzały. Rywalizowali ze sobą również scholarowie kolegium jezuickiego i gimnazjum protestanckiego. Z kolei studenci, bez względu na wyznanie, występowali z jednakowym lekceważeniem wobec młodzieży mieszczańskiej – rzemieślniczej i kupieckiej.
Szkoła toruńska zapisała się na trwałe w historii nauczania, a tradycje gimnazjum akademickiego kontynuuje I Liceum Ogólnokształcące w Toruniu…
1653, 19.09., podpisano ugodę między jezuitami a miastem. Doszło do wymiany działek budowlanych i terenów użytkowych. Zakonnicy przekazali miastu „Rynek Solny, Masztalarnię, więzienie, mieszkanie izby tortur jak i poprzedni plac przy kościele dominikanów”. W zamian otrzymali tereny, na których wznieśli później liczne obiekty, w tym nie całkiem do dziś odbudowany kompleks kościoła (pw. Bożego Ciała) i kolegium. Tymczasową świątynię wzniesiono niebawem, a pół wieku później otrzymała obecny wygląd dzięki projektowi architekta Giulia (Juliusza) Simonettiego.
Tereny, o których wyżej w XXI wieku. Parking i pojezuicki kościół pw. Bożego Ciała.
(fot. 2018, Wehikuł czasu)
1890, 15.09., na polach w okolicy Jawora i Legnicy od kilku dni trwały wielkie manewry cesarskie, w których uczestniczyły m.in. regimenty głogowskiej 9 Dywizji. Dziś odbyła się z udziałem cesarza Wilhelma II wielka uroczystość wojskowa z okazji kolejnej rocznicy bitwy nad Kaczawą w 1813 roku. Jak wspominali żołnierze głogowskiego 58 regimentu – „nasz pułk stał pod Blucher Linde” [Lipą Bluchera] i defilował przed cesarzem…”. Pamiątkową lipę posadzono kilka lat po bitwie w okolicy Warmątowic w miejscu, z którego marszałek Gebhard Blucher miał ponoć osobiście dowodzić uderzeniem kawalerii pruskiej na napoleońską, a które rozstrzygnęło wynik bitwy. Blucher, znany jako „marszałek Naprzód”, bo ponoć tylko taką komendę wydawał, został na stałe na Śląsku, w korbielowickim Mauzoleum.
Grobowiec marszałka Bluchera w Korbielowicach. Niestety nie oparł się czasowi.
(fot. Wehikuł czasu)
1929, 30.09., w ślad za ogólnopaństwową reformą, przeprowadzono w powiecie reorganizację administracji lokalnej. Rozwiązano gminy jednowioskowe i utworzono najniższy stopień władzy – gminę skupiającą okoliczne miejscowości. W powiecie ziemskim utworzono takich jednostek 11. Kilka lat wcześniej, 1 kwietnia 1920 r., Głogów został miastem wydzielonym z powiatu ziemskiego (powiat grodzki).
1958, wrzesień, po długotrwałym remoncie oddano do użytku Szkołę Podstawową nr 1. Zrujnowany w czasie wojny obszerny budynek po gimnazjum ewangelickim, służył za magazyny radzieckiej komendanturze wojennej. Po opuszczeniu miasta przez Rosjan, niszczał, bowiem brakowało środków na remont. W tym czasie Głogów był jedynym miastem powiatowym w Polsce, w którym nie było szkoły. Dzieci uczyły się w okolicznych wioskach. Dzięki determinacji L. Drabenta i nauczycieli, doprowadzono w 1947 roku do chwilowego otwarcia szkoły w tym gmachu. Po zaadaptowaniu sąsiedniego obiektu (po szkole Pestalozziego) utworzono tam szkołę w ramach nowej, ogólnokształcącej szkoły jedenastoletniej. Otrzymala numer 2. A do wyremontowanego budynku na rogu ulic Jedności Robotniczej i Sikorskiego dzieci wróciły dziś.
Inauguracja roku szkolnego 1962/63. Wsród dzieciaków i Wehikuł.
(z kroniki SP 1 – strona Gimnazjum nr 1)
1977, 1.09., na szkolnym dziedzińcu przed pachnącym jeszcze farbą budynkiem, gdzie niedawno był plac budowy, zgromadziły się dzieci i dorośli. Zainaugurowano pierwszy rok szkolny w Szkole Podstawowej nr 9.
Przy ulicy Mieczysława Niedziałkowskiego, w pobliżu parku nad Strumykiem, wybudowano obiekt, który miał być szkołą dla mieszkańców okolicznych osiedli. Dotychczasowe, najbliższe SP 3 i SP 7, przekroczyły zakładane liczby uczniów. Po roku budowy, oddano więc główny budynek dydaktyczny na 1000 uczniów. Miał trzy kondygnacje o kubaturze ok. 18 tysięcy metrów sześciennych i powierzchni 4493 metrów kwadratowych. Dłużej trwały prace przy sali gimnastycznej i otoczeniu.
W 25 oddziałach naukę rozpoczęło 809 uczniów.
Na szkolnym dziedzińcu kolejna, z wielu, inauguracji roku szkolnego. (Z kroniki SP nr 9)
1984, 29.09., rozpoczął na osiedlu „Kopernik” działalność Spółdzielczy Dom Kultury „Pegaz”. Swoją działalność adresował do wszystkich grup wiekowych osiedla, miasta i okolic. Doświadczona kadra realizowała w ciągu roku kilkadziesiąt różnorodnych przedsięwzięć o zróżnicowanym zasięgu. Bo niektóre z nich miały charakter ponadosiedlowy, a nawet wychodziły poza obręb miasta. Niestety Spółdzielnia Mieszkaniowa „Nadodrze” nie udźwignęła finansowego ciężaru prowadzenia placówek kultury. We wrześniu 2010 roku „Pegaz”, jako ostatni ze spółdzielczych klubów, zakończył działalność. A pierwszym był klub „Nadodrze” – nad ówczesną „Cepelią” po drugiej stronie placu Tysiąclecia, naprzeciw dworca kolejowego, tuż przy rondzie. Połknęła obiekt biurokracja – dziś mamy tu właśnie biura spółdzielczej administracji. A obok wymienionych wyżej, były też kluby takie, jak: Azuryt, Miedziak, Skorpion i Korona.
A więcej o SDK „PEGAZ”, jego inicjatywach, ludziach i sukcesach w haśle Glogopedii: –http://www.glogow.pl/ezg/index.php/Dom_Kultury_%22Pegaz%22_w_G%C5%82ogowie
1996, pod koniec września, rozpoczęto w Głogowie prowadzenie zajęć Zawodowych Studiów Wieczorowych Wydziału Zarządzania i Informatyki Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Jak zanotował ówczesny dyrektor III LO Jan Zubowski, jeden z sygnatariuszy porozumienia – „pierwszym Pełnomocnikiem Rektora AE był prof. dr hab. Jerzy Jakubczyc. Zajęcia odbywały się w budynkach III LO przy ul. Obozowej. Po dwóch latach prof. Jakubczyca zastąpiła prof. Mirosława Kwiecień. Zmieniła się lokalizacja i tryb nauki”.
Wśród przekształceń, była też zmiana statusu uczelni, która stała się Uniwersytetem Ekonomicznym. Jak twierdzą naukowcy – „w Głogowie, Lubinie i Polkowicach trudno znaleźć dużą firmę lub instytucję, w której nie byłoby absolwentów naszej Uczelni. Niektórzy spośród nich już zajmują ważne i odpowiedzialne stanowiska w biznesie lub administracji i bezpośrednio wpływają na rozwój regionu.” A absolwentów ma być ponad 2000.
1994, 16.09., na cmentarzu przy ul. Legnickiej, w trakcie podniosłej uroczystości, odsłonięto „symboliczną mogiłę upamiętniającą Polaków, którzy w latach 1939-1956 zginęli z głodu, wycieńczenia i chorób” na „nieludzkiej ziemi”. Pomnik powstał z inicjatywy ponad trzystuosobowego środowiska Sybiraków i miejscowego koła Związku Sybiraków. Zaprojektował go i wykonał Sybirak, Jerzy Hendler. Prace przy miejscu upamiętnienia sfinansowały władze miasta i Fundacja KGHM.
Symboliczna mogiła Sybiraków (fot. Wehikuł czasu, 2018)