Przy tym wybuchu soczystej zieleni – jak przekazują swoje opinie Głogowianie – Głogów wydaje się bardziej zielony niż w poprzednich latach. Sporo głogów kwitnie – co świetnie i kolorowo wygląda. Nieśmiało rozwijające się listki akacji (zwanej robinią) przykryte zostały znienacka przez białe, zwisające grona kwiaty. To rośliny miododajne więc już brzęczą pszczoły, które zwiedziały się o przysmakach. Kasztanowce, lipy dokładają urody…
Czy III fala epidemii już za nami? Kolejne etapy luzowania obostrzeń zaludniają Bulwar, parki, sklepy i restauracje. Zamykany jest oddział covidowy w Głogowskim Szpitalu Powiatowym. – chorych już tylko 6 (31.05.), wszystkie respiratory dedykowane pacjentom z Covid-19 są wolne – mówi rzecznik Szpitala Ewa Todorov. Oddział covidowy funkcjonował od ponad roku. Jego wygaszenie, choć przyjmowane z zadowoleniem, nie zwalnia z czujności i gotowości do ponownego uruchomienia. A teraz odetchnąć będą mogli ludzie z pierwszej linii – codziennie wypełniali swoje ciężkie obowiązki – lekarze, pielęgniarki, sanitariusze, salowe i ci wszyscy, którzy byli potrzebni. Musieli być przy chorym lub dla niego.
Jedna z sal na oddziale covidowym. (fot.Głogowski Szpital Powiatowy)
Przed nami już XII Imieniny Jana. 24 czerwca 2010 roku Wehikuł czasu pytał – czy w Głogowie ma szanse narodzić się nowa tradycja? Pan Jan Hłubowski postanowił obchodzić wtedy swoje imieniny wraz z Janem z Głogowa. Więc tego dnia na ławeczce przy Profesorze Janie usiedli wraz z Janem Fusem. Był też Antoni Bok z Towarzystwa Ziemi Głogowskiej, kilkoro znajomych i życzliwych przygodnych przechodniów. Zdjęcia robiła Grażyna Szyszka z Tygodnika Głogowskiego – a wirtualnie był też duchem Głogowski Wehikuł czasu. Potem już bez względu na pogodę co roku… I stała się tradycja! W czwartek, 24 czerwca 2021, o godzinie 17.00 przy ławeczce Jana z Głogowa, jeszcze w ograniczonych warunkach (sytuacja pandemiczna), jak informują Organizatorzy – redakcja „Tygodnika Głogowskiego” i TZG – po złożeniu kwiatów na kolanach pomnika Jana z Głogowa nastąpi zasadzenie drzewek pamięci w 2021 roku. Tym zaszczytem obdarzeni zostaną przedstawiciele personelu i wyleczonych pacjentów oddziału covidowego Szpitala Powiatowego w Głogowie oraz przedstawiciele jubilatów – obchodzącej 75 urodziny Powszechnej Spółdzielni Spożywców i piećdziesięciolatka – Huty Miedzi „Głogów”.
Z inicjatywy Jana Hłubowskiego uczestnicy Imienin Jana w wyznaczonych miejscach miasta wsadzaja sadzonki rzadkich, czasami egzotycznych roslin. Tu Antoni Bok wraz z wnukiem Iwo w trakcie III Imienin w 2021 roku. (fot. z albumu rodzinnego).
Znalezisko GROT-u (pozostałość pomnika Schillera) w Parku „otworzyło sezon” nowych wieści dla badaczy przeszłości miasta. Znany regionalista Paweł Łachowski, dzięki swoim kontaktom i działaniom, przekazał na profilu Głogowskiego Forum Historycznego miłośnikom Głogowa niespodziewaną wieść.
Uroczysty wjazd starosty krajowego do Głogowa. (Fot. Tomasz Augustyn, Fundacja Pałac Gorzanów).
Najstarszy panoramiczny widok Głogowa, nieznany w mieście do dziś, znajduje się w rodowej siedzibie dawnego starosty krajowego na zamku Herberstein w austriackiej Styrii. To siedziba rodu, którego członkiem był Johann Bernhard von Herberstein, Starosta ziemski księstwa głogowskiego (Fűrstenthumshauptmann). Niebawem kopia malowidła znajdzie się w restaurowanym pałacu Herbersteinów w Gorzanowie na ziemi kłodzkiej.
Obraz przedstawia, jak napisał P. Łachowski, ponad 500-osobowy orszak, który przebył drogę z Wrocławia do Głogowa, towarzysząc staroście krajowemu w uroczystym wjeździe do miasta dla objęcia stanowiska. „…jechały w nim 23 karoce i około 450 osób jadących konno (oficerów, żołnierzy, muzykantów i służących). Z tekstu opisującego całe zdarzenie oraz skład orszaku, można się dowiedzieć, iż Herberstein jechał na koniu na czele kolumny (jego herb rodowy po prawej stronie opisu, po lewej natomiast herb księstwa głogowskiego), a towarzyszył mu ówczesny komendant twierdzy generał Jobst Hilmar von Knigge”. Jak mówi P. Lachowski, dalej prowadzi kwerendę w bibliotekach i archiwach, by uzyskać jak najwięcej wiedzy i będzie nas sukcesywnie na profilu Głogowskiego Forum Historycznego informował.
Być może uda się kolejną kopię sprowadzić do Głogowa, czego miastu i jego miłośnikom oraz turystom życzymy. Jak już sygnalizowaliśmy, Głogowski Wehikuł czasu jest posiadaczem prezentowanego niżej miedziorytu autorstwa MatthäusaKüselaz podobizną Johanna Bernarda von Herbersteina. Jeżeli spełniłby się pomysł kolegi Pawła Łachowskiego, by i w Głogowie znalazła się kopia panoramicznego widoku miasta w 1672 roku, to przekażemy w to miejsce również prezentowany miedzioryt.
Johann Bernard von Herberstein, głogowski królewski starosta krajowy (1671-1685), ryt. MatthäusKüsel.
3 maja w poniedziałek, po godz. 23 wybuchł pożar zabytkowej plebanii w Jakubowie (gmina Radwanice). Strażakom powiatu głogowskiego oraz polkowickiego, dzięki sprawności i szybkości reakcji, udało się nie dopuścić do przerzucenia się ognia na pobliski kościół. A ten jest jedną z najstarszych świątyń na ziemi głogowskiej (patrz niżej). Strażacy najlepiej jak mogli uczcili swoje święto, które obchodzą 4 maja, w św Floriana, a ks. kan. Stanisław Czerwiński, kustosz jakubowskiego Sanktuarium i ofiara pożaru jest ich kapelanem.
Płonąca plebania Sanktuarium w Jakubowie. (fot. OSP Radwanice za Nasze Miasto Głogów)
21 czerwca wręczymy po raz IX Głogowską Nagrodę Historyczną „Złoty Bilet czytelników Wehikułu czasu” i dyplomy specjalne. Wyróżnienia zostały przyznane w sposób szczególny i wyjątkowy ze względu na czas i warunki, w którch żyjemy – w czasie najgroźniejszej epidemii.
Z lektur Wehikułu
W czasie, kiedy wreszcie można wybrać – pójść na spacer, na spotkanie, do kina, czy teatru trudno przekonywać o potrzebie lektury. A jednak sprobójemy. Trochę inaczej.
Dziś o pisarzu zza miedzy i jego retro kryminałach z akcją na Ziemi Głogowskiej.
Krzysztof Koziołek to dziś czterdziestotrzyletni zielonogórzanin z urodzenia, mieszkaniec Nowej Soli. Jak się przedstawia – absolwent politologii na Uniwersytecie Zielonogórskim, z zawodu pisarz i dziennikarz. Pasjonat górskich wędrówek, zapalony kibic żużla. (Trudno tego ostatniego nie przypominać kibicowi lubelskiego Motoru).
Debiutował w roku 2007 r. i od tego czasu napisał blisko 20 książek i pisze nadal. Nagradzany i dostrzegany przez czytelników i krytykę.
My chcemy zwrócić uwagę na kryminały retro z akcentem lokalnym. Ostatnio wystąpił „wysyp” powieści sensacyjnych, „kryminałów”, umieszczonych w polskim interiorze. Akcję niektórych swoich książek K. Koziołek umieścił nad środkową Odrą (unikamy regionalizowania). A ponieważ są to też popularne „kryminały retro” – regionalistów interesują szczególnie. Treść obok intrygi, zbrodni, zagadek i zaskoczeń imponuje wiedzą historyczną autora i umiejętnością przekazywania zdobytej przez lekturę i ikonografię (zachowaną) wiedzy wkomponowanej w narrację każdej powieści. Pozwala to tym, których nie irytuje, dowiedzieć się nowego lub skonfrontować posiadane wiadomości.
Nie jest w Głogowie nieznany, 6 lat temu gościła K. Koziołka Miejska Biblioteka Publiczna w filii nr 2 na osiedlu Kopernik.
Szczególnie polecamy trzy książki, które w swej treści akcje mają umieszczone nad Odrą:
Krzysztof Koziołek, Góra Synaj, Warszawa 2017.
Autor akcję umieścił w 1938 roku w Glogau (Głogowie) oraz Neusalz (Nowej Soli). I zwracamy uwagę od razu, że wszystkie nazwy podawane są w językowej wersji przedwojennej, czyli po niemiecku. Wyjaśnienia i tłumaczenia w przypisach. Topografia miasta, którą Koziołek czytelnikowi pokazuje, wynika bardziej z uważnej lektury kartografii i ikonografii niż z wizji lokalnej. Tych miejsc już nie ma, jak „Siedziba Kripo, która mieściła się w okazałej kamienicy przy Langestrasse 44, wciśnięta między Aptekę Zamkową i sklep tekstylny…” (s.46), wieża Bismarcka, restauracja prowadzona przez Szwajcara i lipa Torstennsona – „potrzeba było czterech rosłych mężczyzn aby objąć ją rękoma”.
Te, które pozostały, uzyskują i powojenne określenia, chyba niewystępujące w opisywanych czasach – „Matzke mieszkał w jednym z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w Glogau zwanym czworokątem czy kwadratem” s. 145 – charakterystyczne miejsca Głogowa i po wojnie „okrągła sadzawka przypominająca wielką patelnię” (s. 236).
Zapowiedzmy więc, że w Glogau, „…w sobotę tuż po otwarciu ogrodu zoologicznego rodzina burmistrza znajduje ciało chłopca … Zwłoki leżały na wybiegu dla niedźwiedzi” (s.51).
Góra Synaj to pasjonujący, inteligentny i kompletnie nieprzewidywalny kryminał, oferujący, zarówno świetnie skonstruowaną intrygę, jak i niezwykle barwnie, ciekawie i przekonująco nakreślony na kartach tej opowieści świat przedwojennego, niemieckiego Dolnego Śląska – czytamy w recenzji Urszuli Janiszyn na portalu opetaniczytaniem.pl.
Krzysztof Koziołek, Miecz zdrady, Nowa Sól 2010.
Akcja tej z kolei książki dzieje się współcześnie i miejscami dosłownie nad Odrą, a znany autor, Mariusz Czubaj pisze, że „Krzysztof Koziołek brawurowo łączy żelazne reguły kryminału z kolorytem lokalnym!”. Współczesność miesza się z historią sprzed wieków. Realizm świata bez granic, jego ciemne, bandyckie strony przeniesione zostają na nadodrzańskie ulice. Ale jest i historia miłosna, fascynujący autora żużel oraz sprawna polska policja.
Za Miecz zdrady autor został zgłoszony do Paszportu Polityki 2010 i nominowany do Lubuskiego Wawrzynu Literackiego. Anna Kaczmar w zielonogórskim „Pro Libris” pisze, że dostrzegła podobieństwa „Miecza zdrady” do kontrowersyjnego „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna.
A w treści –
Żużlowiec Falubazu Zielona Góra Marcin Malicki zostaje oskarżony o zamordowanie kolekcjonera antyków za pomocą średniowiecznego miecza. W sprawę zostaje wmieszany nowosolski dziennikarz Andrzej Sokół, który trafia na trop niewyobrażalnych skarbów gromadzonych 300 lat przez rodzinę von Schönaichów. Ślady kosztowności prowadzą do Zielonej Góry, Kożuchowa, Bytomia Odrzańskiego, Siedliska, Otynia i Zaboru. Przed laty szukały ich już: niemieckie gestapo, radziecki Główny Zarząd Zdobyczy i polski Urząd Bezpieczeństwa, a także tajemnicze Przedsiębiorstwo Poszukiwań Terenowych, ale bez rezultatu….
Krzysztof Koziołek, Furia rodzi się w Sławie, Nowa Sól 2015.
Kolejny kryminał retro. Czy można obojętnie przejść obok takich opinii, jak te? –Genialny. Intrygujący. Mistyczny. Rewelacyjny. Niesamowicie wciągający.
W roku edycji tom został nominowany do nagrody „Kryminalna Piła” za najlepszy polski kryminał miejski. Oczywiście chodzi o urocze miasteczko nad wielkim jeziorem – o Sławę, kiedyś z dodatkiem Śląska, kiedyś część Ziemi Głogowskiej, dziś Ziemi Lubuskiej.
W końcu ostatniej wojny miasteczko nad „Śląskim Morzem” jest jeszcze kurortem dla ozdrowieńców, miejscem szkolenia hitlerowskiej młodzieży i tajnych prac w pałacu położonym w rozległym starym parku nad jeziorem. Kiedy miejscowi i przybysze dowiadują się o serii makabrycznych zbrodni, do akcji wkracza asystent kryminalny Anton Habicht, z głogowskiej Kripo. Jest też piękna kobieta, wątek szpiegowski z polską agenturą na pograniczu. Polecamy.
Krzysztof Koziołek na zdjęciu z jedną ze swoich książek (www.krzysztofkoziolek.pl).
Rok 991, Pierwsze wzmianki o istnieniu w tej miejscowości parafii i kościoła pochodzą już z 991 r., a więc z samych początków chrześcijaństwa w Polsce – napisał w liście pasterskim po ostatnim wypadku wspominanym wyżej, biskup ordynariusz. Ponieważ mija właśnie 1030 lat od tego wydarzenia, przypomnijmy początki świątyni w Jakubowie.
Podstawowym zbiorem wiadomości jestKronika Jakubowa, kościoła i szkoły napisana przez miejscowego proboszcza w czasie pełnienia przez niego posługi w parafii. Właśnie mija 100 lat, jak ją zakończył (marzec 1921). A z kolei 1030 lat temu zapisał kronikarz:
Roku pańskiego 991, za czasów panowania księcia Mieszka (+992) został zbudowany na otwartym polu kościół wraz z wieżą i otaczającym go dziedzińcem. A rezydujący w Smogorzewie biskup poświęcił go, czyniąc patronem świątyni św. Jakuba Starszego Apostoła. Gorliwi w swej wierze chrześcijanie, by być bliżej domu bożego zaczęli budować w okolicy świątyni domy. Minęło niespełna kilka lat, a powstała wioska, której mieszkańcy przeszli pod jurysdykcję duchownych zarówno w kwestiach duchowych jak i świeckich. (Kronika s. 24)
Tamże też o tym, że już od początku świątynia miała być otoczona wysokim murem obronnym. Kronikę przetłumaczyła Wioletta Mazurek, zredagował i opatrzył naukowym wstępem Marek Robert Górniak, a wydało Stowarzyszenie Bractwo św. Jakuba Apostoła w Jakubowie i Wydawnictwo Diecezji Zielongórsko-Gorzowskiej. Redaktorem naczelnym wydania był ks. Kan. Stanisław Czerwiński. Jakubów 2010.
Sanktuarium św. Jakuba Apostoła – kościół pw. św. Jakuba Apostoła. (fot. R. Rokaszewicz).
1481, 18.06., w trakcie pobytu w Głogowie pełnomocnika króla Macieja Korwina, Jerzego Steina „nastąpiło połączenie obu części Głogowa oraz konfirmacja Jana żagańskiego jako pana Księstwa Głogowskiego … Jan ze wszystkimi miastami i szlachtą złożył hołd królowi Maciejowi Korwinowi…”. Taką notatkę, na podstawie źródeł, zapisał w swoim „Suplemencie” profesor Marian Ptak z Uniwersytetu Wrocławskiego. A „nasz” Kaspar Borgeni we wzmiance 273 w Rocznikach ocenił: „Teraz wreszcie Głogów stał się jednością i jedyny Pan Bóg niech będzie pochwalony”.
1484, 10.06., wyruszył z Głogowa orszak młodej żony. Wyjechać w nim miała do swojego męża, niedawno poślubionego we Wrocławiu Mikołaja Banffiego, najstarsza córka księcia Jana II, zwanego Okrutnym lub Szalonym. Kronikarz Borgeni zanotował:
Książę Jan posłał Małgorzatę córkę swoją na Węgry … wielce stosownie i z pięknym wyposażeniem. Miała bowiem trzy powozy książęce, a przy każdym z nich sześć koni maści siwej, z których jeden był całkowicie pozłacany, a kobierce i aksamitne poduszki w [powozie], w którym siedziała książęca córka, były bardzo ozdobne. Poza tymi trzema powozami miała chyba z dziesięć wozów, wszystkie dobrze wyposażone i ozdobione szlachetnym suknem koloru czerwonego. Wiozła w nich dziewczęta i kobiety oraz młodzieńców, skrzynie, szkatułki i wszystko co niezbędne, czego potrzebowała.
Tu trzeba przypomnieć, że Książę Jan II Szalony miał łącznie pięć córek. Najstarsza Małgorzata (urodziła się około 1465-1472 r., zmarła po 1502 r.), wspominana jest wyżej. Trzy kolejne zostaną wydane za mąż cztery lata później:
Salomea (urodziła się około 1476-1477, zmarła po 30 IX 1514 r.), Jadwiga
(urodziła się około 1477-1478 r., zmarła 15 II 1524 r.) i Anna (urodziła się około 1480 r., zmarła w 1541 r.), jako jeszcze dziewczynki, w celu przeprowadzenia politycznej intrygi. Książę Jan II wykorzystać chciał swoje córki do spełnienia zapisu w umowie z Korwinem, że władzę po nim obejmie mężczyzna. Niesty, nie miał syna.
Najmłodsza Barbara (urodziła się około 1481 r., zmarła 6 IV 1539 r.).
Mąż Małgorzaty, możnowładca Mikołaj Banffy, nadżupan Preszburga był Węgrem, bliskim współpracownikiem króla Macieja Korwina. Preszburg to dzisiejsza Bratysława, stolica Słowacji.
Głogów ponad pięć wieków później, w czerwcu 2017 roku.
W roku 1671,został mianowanyStarostą ziemskim księstwa głogowskiego (Fűrstenthumshauptmann), zwany też Starostą ziemskim (Landeshauptmann) Johann Bernhard II von Herberstein. Starosta, jak pisze prof. J. Kuczer, był urzędnikiem – cesarskim namiestnikiem. Jego decyzje miały moc decyzji władcy i nie wymagały potwierdzenia monarchy. Mieszkał i urzędował w nadodrzańskim zamku oraz z jego dóbr znajdujących się w weichbildzie głogowskim pobierał należności. Musiał siedzibę wyremontować. Przysposobił ją z wielkim rozmachem, przez co i urząd zyskał na prestiżu. Ufundował też kaplicę w pobliskim kościele klasztornym pw. św. Franciszka. Tam też, jak i wielu innych starostów, został po śmierci pochowany. Obejmuje urząd w roku 1672. W związku z przypadającą w przyszłym roku 350 rocznicą, będziemy pisali częściej o tej postaci. Tu przypominamy, że Wehikuł czasu opisywał już zdarzenie z 9 marca 1681 roku (340 lat temu), kiedy kuchcik próbował otruć swojego chlebodawcę.
Czy tak mógł wyglądać Gross Glogau w II połowie XVII wieku? Fragment obrazu. (Fot. Tomasz Augustyn, Fundacja Pałac Gorzanów).
1698, 30.06., miała objąć dziś urząd poczmistrza wdowa po Hansie von Roherscheid. Głogów staje się prężnym ośrodkiem pocztowym. Starszy brat zmarłego Hansa – Karl, był generalnym poczmistrzem Wrocławia.
1846, 5. 06., w kazamacie Fortu Gwiazda zmarł duński jeniec Jens Christian Nielsen, szeregowiec 20. pułku piechoty, 8. Kompanii, wzięty do niewoli po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia. Choć trwała jeszcze II wojna o Szlezwik, zwana też wojną duńsko-pruską, na Śląsk i do Głogowa przybywali kolejni duńscy jeńcy. Zostali wzięci do niewoli w trakcie wielkiej i krwawej bitwy pod Dybbøl 18 kwietnia. Ogółem miało ich tu być 383. Umieszczono ich głównie w kazamatach Fortu Gwiazda (Stern Fort). Na pewno cierpieli głód i chłód. Niewygody, rany i choroby również doskwierały.
Ponoć honorowi i waleczni żołnierze cieszyli się sympatią Ślązaków, otrzymując od niektórych wymierną pomoc, jednak nie z każdej korzystali i nie od każdego ofiarodawcy ją przyjmowali. Jak czytamy w jednej z notatek prasowych, dar włodarza dóbr Przemkowa nie spotkał się wśród jeńców z aprobatą:
Duńska duma. Szczególne wydarzenie tworzy w Głogowie (pruski Śląsk) temat dnia. Książę Augustenburga z Przemkowa przesłał miejscowej komendanturze 1000 sztuk cygar do rozdzielenia wśród Duńczyków. Jeńcy, którzy znajdują się w Forcie Gwiaździstym (w Głogowie – przyp. tłumacza), dowiedzieli się, kto był ofiarodawcą i z całą stanowczością odmówili przyjęcia podarunku. Ci jednak, którzy są internowani w inkwizytoriacie (urzędzie śledczym – przyp. tłumacza), cygara przyjęli, ponieważ nazwisko ofiarodawcy było dla nich nieznane. Gdy jednak następnego dnia dowiedzieli się, kto był ofiarodawcą, byli niepocieszeni i pozostałe jeszcze cygara zniszczyli.
(Źródło: Gazeta „Das Vaterland” Nr 115 z dnia 21 maja 1864 r. Tłumaczył i zamieścił na swoim profilu KARTKA Z KALENDARZA – pan Eugeniusz Cipura z Przemkowa).
Co spowodowało, że honorowi Duńczycy odmówili rozkoszowania się smakiem cygar arystokraty z pobliskiego Przemkowa? Otóż łaskawym darczyńcą był Książę Christian August von Schleswig-Holstein-Sonderburg-Augustenburg, w latach 1853 – 1869 właściciel przemkowskiej posiadłości. Mówiąc dosadnie, był to książę Szlezwika-Holsztynu, o który toczyła się ta wojna, i który został zaanektowany przez Prusy i jego koalicjanta.
W twierdzy umieszczono, jak zapisał J. Blaschke, kilkuset jeńców duńskich. Inne źródło podaje dokładną ich liczbę – 383. Już w tym pierwszym okresie uwięzienia jeńców w głogowskiej twierdzy zmarło czterech z nich. Na szczęście były to jedyne ofiary. Dzięki pamięci Duńczyków znamy ich nazwiska:
1. Hans Christensen, kapral 22. pułku piechoty, 4. kompanii, nr 15; urodzony 29 lipca 1833 w Nørre Holsted, parafia Holsted, hrabstwo Ribe, potwierdzony 1848 w Fåborg, wzięty do niewoli po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia, przybył do Głogowa 1 maja, zmarł 15 maja. Syn rolnika Christena Thuesena i Anne Marie Eriksdatter.
2. Jens Christian Nielsen, szeregowiec 20. pułku piechoty, 8. kompanii; urodzony 23 lipca 1839 w Krogen, parafia Tranum, hrabstwo Hjørring, schwytany po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia i zabrany do twierdzy w Głogowie, zmarł 5 czerwca. Syn właściciela domu Nielsa Christensena Høgha i Karen Marie Christensdatter.
3. Niels Hansen, szeregowiec 17. pułku piechoty, 3. kompania, nr 185; urodzony 25 października 1833 w Illerup, parafia Raklev, hrabstwo Holbæk, potwierdzony 1848, schwytany po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia, przybył do twierdzy w Głogowie 24 kwietnia, zmarł 5 maja 1864 r. Syn rolnika Hansa Nielsena i Karen Jensdatter.
4. Hans Christian Hansen, szeregowiec 22. pułku piechoty 5. kompanii nr 22; urodzony 30 marca 1833 w Varde, schwytany po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia, przybył do twierdzy w Głogowie 27 kwietnia, zmarł 16 maja. Syn woźnicy Hansa Madsena i Inger Christensdatter. Mistrz kamieniarski w Jyllerup w parafii Årre. Żonaty z Mette Henriksdatter, z którą miał dwoje dzieci. Zostali pochowani obok siebie na cmentarzu garnizonowym. W roku 1886 na skutek ustaleń międzynarodowych duńskie Ministerstwo Wojny ufundowało cztery marmurowe tablice, które postawiono na grobach. Systematycznie opłacano też ustalone kwoty za pielęgnowanie mogił. Państwo duńskie po raz
ostatni miało zapłacić za ich utrzymanie w 1942 r., a niemieckie władze Głogowa określiły, że miejsca te znajdują się „im guten Zustande” – w dobrym stanie.
Rozpoczęta 1 lutego 1864 r. tzw II wojna o Szlezwik lub wojna duńsko-pruska trwała do końca września. W jednym z jej epizodów – przeprawie na wyspę Als i w bitwie o nią – uczestniczyli pionierzy z 5 batalionu pionierów, mającego siedzibę w Głogowie. Na pamiątkę tego udziału koszary, (z których dziś pozostał tylko budynek Starostwa), otrzymały nazwę „Alsenkaserne”.
Marmurowe tablice upamiętniające zmarłych duńskich żołnierzy, pochowanych na cmentarzu garnizonowym (nieistniejącym już niestety). Fotografia i informacje z duńskiej strony poświęconej pamięci tego wydarzenia; http://gravminder.blogspot.com.
1929, 12.06., poświęcono nowo wybudowaną Pestalozzi Schule, czyli budynek obecnego I Liceum Ogólnokształcącego. Autorem projektu był Eugen Griesinger, ówczesny miejski radca budowlany. Budynek powstał w latach 1924 – 1928 w stylu tzw. głogowskiego ekspresjonizmu, który był fenomenem w architekturze pierwszych lat po I wojnie światowej. Pełnił funkcję ewangelickiej, powszechnej szkoły dla dziewcząt. W prawym skrzydle budynku uczyły się również dzieci katolickie w wieku 6 – 10 lat (obojga płci) z Przedmieścia Wiązów (okolice ul. Przemysłowej) i Ostrowa Tumskiego. Od 1929 r. w budynku mieściła się również szkoła pomocnicza dla dzieci opóźnionych umysłowo. Szkoły znajdowały się tu do wybuchu wojny. Później umieszczono w gmachu, jak i w wielu innych, lazaret pomocniczy. Po zajęciu miasta w 1945 r. przez Armię Czerwoną budynek od kwietnia mieścił rosyjską komendanturę wojenną. Przekazanie obiektu władzom polskim nastąpiło w połowie 1946 r. Od tego momentu obiekt stał się siedzibą Starostwa Powiatowego. Jednak ze względu na zniszczenia miasta, urząd przeniesiono jeszcze w 1945 roku do Sławy, zwanej wtedy Śląską. Powrót do Głogowa z wielu powodów odwlekał się w czasie. Przez lata późniejsze w gmachu mieściły się też komórki administracji miasta i powiatu, a później – do dziś – szkoły, w zależności od obowiązującego systemu szkolnictwa w Polsce. Najdłużej funkcjonującą w budynku szkołą jest Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Krzywoustego. Kontynuuje tradycje założonego jeszcze w 1945 roku, w Sławie Gimnazjum i Liceum.
Widok na przedwojenną szkołę i kamienny detal wewnątrz. (fot. T. Maciesza).
1945, 26.06., zorganizowanych było na terenie powiatu dziewięć posterunków milicji – Głogów, Żarków, Jaczewo, Jakobskirche, Kwelle, Polkwitz, Sława, Kutlau, Beuten (pisownia z dokumentu – bo nazwy te dziś brzmią następująco – Głogów, Żarków, Jaczów, Jakubów, Gaworzyce, Polkowice, Sława, Kotla i Bytom Odrzański), w których było 115 milicjantów. Podział ten nie odpowiada strukturze administracyjnej, która się jeszcze nie ukształtowała. Jak również stan osobowy jest płynny, bowiem kilka dni później w kolejnym meldunku już jest – „1 oficer, 15 podoficerów i 124 szeregowców”. Następnego dnia – komendant donosi, że „ze względu na brak dyscypliny rozwiązany został posterunek w Jaczewie”.
Tego samego dnia informuje przełożonych, że oddziały Wojska Polskiego przystąpiły do wysiedlania Niemców. I nazywa rzecz po imieniu – „część inwentarza żywego jaki pozostał – został zgrupowany w posterunkach i majątku milicyjnym”.
Komendant Powiatowy Milicji Obywatelskiej w trakcie uroczystości oświatowych w Sławie w czerwcu 1945 roku. (Fot. z Kroniki Szkoły podstawowej w Sławie), którą przeniesiono ze Sławy.(Fot z: Ludwik Stępczak, Kronika Publicznej Szkoły Powszechnej w Sławie Śląskiej 1945-47; Archiwalia z lat 1945-1948; w posiadaniu rodziny Stępczaków).
1967, 10.06. zainstalowano w Urzędzie Pocztowo-Telekomunikacyjnym nową centralę telefoniczną i tego dnia zmieniono w Głogowie system numerów telefonicznych z trzycyfrowego na czterocyfrowy. Ilość abonentów przekroczyła 1000. Następny tysiąc osiągnięto w roku 1971. Natomiast przez całą następną dekadę zainstalowano tyle połączeń, że w 1980 r. było 2991abonentów.
Jednak rozbudowa systemu telefonii nie odbywała się w Głogowie w takim tempie, jak rozbudowa miasta i przybywanie kolejnych mieszkańców. Czytelnik Jan Kwaczyński napisał „Telefon podłączono mi dopiero w 1988 r. Co to było za wydarzenie. Mieć abonament to był kontakt ze światem, tak się wówczas wydawało. A kolejny opisał i na dowód przedstawił dokumenty swoich perypetii z pozyskaniem telefonu. (O tym napiszemy w jednym z następnych wydań – Wehikuł).
Jak napisał z kolei do Wehikułu Czytelnik, znany w Głogowie przewodnik Ireneusz Dominiak – Mama była ostatnim kierownikiem placówki (jednoosobowej). Pamiętam piękne meble – wielkie biurko z zasuwanym blatem z takich wąskich listewek jak żaluzje. Super zasoby biblioteczne z lat 40-tych do 70-tych. I wielką i piękną palmę w holu.
Tak. Numer telefoniczny miał kiedyś tylko trzy, potem cztery cyfry i kolejne do dziewięciu – i nikt jeszcze nie nosił telefonu w kieszeni.
Młodszym czytelnikom przypominamy, że „komórki” w kieszeni to wynalazek nie tak odległych czasów. Dzięki Waszym Dziadkom i Rodzicom telefon dzwonił w domu dzięki skomplikowanej sieci przewodów, oplatających cały świat, zakończonych gniazdkiem w ścianie.
Odbudowany i uruchomiony w połowie lat pięćdziesiątych XX wieku Urząd Pocztowo-Telekomunikacyjny Głogów 1. W budynku mieścił się do końca grudnia 1991 r. miejscowy oddział państwowej jednostki organizacyjnej „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”. Tu też były zainstalowane pierwsze centrale telefoniczne. (Fot. R. Sanojca, ze zbiorów M. Szatkowskiego).
1983, 30.06., prezydent Głogowa, Marian Borawski Zarządzeniem nr 13/83 zatwierdził „Szczegółowy plan zagospodarowania przestrzennego Centrum – Stare Miasto, uwzględniający walory historycznego układu urbanistycznego tej części miasta. Planowano zabudować powierzchnię około 122 hektarów.Wewnętrzny obszar zabudowy oparty miał zostać na zabytkowej siatce ulic średniowiecznego miasta i odzwierciedlać pierzejowy charakter kwartałów mieszkalno-obronnych.
Nie planowano budowy oficyn, a w ich miejsce przestronne podwórka. Średniowieczne obwarowania miejskie miały w kilku miejscach akcentować fragmenty zielonych plant, terenów spacerowych. Plan przewidywał 1530 mieszkań dla ok. 4,5 tysiąca mieszkańców, obiekty usługowe, w tym przedszkola i szkoły. Miało to być więc osiedle żywe, pełne mieszkańców, a nie użytkowników.
Zdjęcie z lat późniejszych fragment centrum przed zabudową. W tle budowa kwartału obok kościoła i ogrodzenie niewidocznej odbudowy ratusza. No i popatrzcie na zagajnik przed kościołem Bożego Ciała. Jak mówi Irek Dominiak, powstał na prośbę księży, bo wierni w lecie mdleli w trakcie mszy. (Fot. z archiwum Józefa Kordasa, jednego z architektów Starego Miasta).
2011, 23.06., w czwartek wieczorem przeszła nad miastem burza. Trzy natychmiast następujące po błyskawicach grzmoty musiały uderzyć gdzieś w centrum miasta. Takie wrażenie odniosło wielu głogowian. I się nie pomylili. Jeden z piorunów uderzył właśnie w najwyższy z trzech świerków stojących w nowej, różanej części miejskiej fosy, napisano w jednej z gazet. To drzewo przetrwało wojnę, bo dendrolodzy ocenili że świerk kłujący miał sto lat i mierzył ponad 20 metrów… Rozszczepione drzewo zagrażało odwiedzającym rosarium dlatego postanowiono je ściąć. Operacja wymagała nie lada kunsztu od mistrzów piły. Trzeba było wycinać okaleczone i stwarzające zagrożenie drzewo po kawalku. Tak by również nie zniszczyc rozwijającego się rosarium. Po kilku godzinach działań i uzyciu ciezkiego sprzętu, zagrożenie usunięto.
Usuwanie rozpłatanego, stuletniego świerka w Fosie Miejskiej. (fot. K. Chudzik, Nasze Miasto).