Wehikuł czasu – kwiecień 2022 (rok 14/158)

Trwa barbarzyńska agresja na Ukrainę.Od 6 marca, jedenastego dnia wojny, w fejsbukowej odsłonie Wehikułu czasu, czyli w „Niecodzienniku”, publikujemy refleksje i uwagi prof. Andrzeja Małkiewicza, politologa i historyka doktryn politycznych, wrocławianina i nauczyciela akademickiego na Uniwersytecie Zielonogórskim, przewodniczącego Rady Naukowej rocznika „Legnicki Almanach”. Napisał na początku swoich notatek:

Jeszcze tydzień temu nikt nie przypuszczał, że w XXI w. jakiś szaleniec zdestabilizuje pokój międzynarodowy, a jego żołnierze będą mordować niewinne osoby, w tym dzieci. Rosyjska agresja wstrząsnęła globem. Nie sposób przewidzieć dalszych zdarzeń, ale z pewnością po tym, co się stało, świat nie będzie już taki sam”.

Europę i Polskę w tym czasie odwiedził Prezydent USA. Padły wazne deklaracje jedności i solidarności. Zaakcentujmy tu jeden epizod o dwóch twarzach. W trakcie pobytu na Podkarpaciu, dyskutujący z żołnierzami Joe Biden, bez najmniejszego skrępowania przysiadłszy się do jednego z żołnierskich stołów poczęstował się kawałkiem pizzy bo i pora była obiadowa. Dlaczego zwracamy uwagę? Bo, bezpośredniość amerykańskich polityków ukazała się nam w rzeczywistości. I po drugie, ta pizza była z Głogowa (Małopolskiego). Taki znak czasu – włoska pizza zrobiona i zjedzona w Polsce. Przez Amerykanów. A w mieście, tak odległym od wschodniej granicy słychać język naszych sasiadów, których przygarnęły gorące głogowskie serca.

Błękit nieba i żółć tulipanów, w oryginale symboliki ukraińskiego hymnu występuje pszenica. (fot. domena publiczna)

Epidemia w odwrocie? Ogłosił Minister Zdrowia, że od 1. kwietnia zamiast pandemii, mamy „normalną” chorobę – „ale czy Covid o tym wie?” zapytał się znajomy lekarz. Postępuje wygaszanie oddziałów covidowych czyli  „odmrażanie” szpitali. W głogowskim Szpitalu Powiatowym oddział covidovy ma działać do końca miesiąca. Zmniejszono ilość łóżek do 20 ale zajętych było w pierwszym dniu wiosny 19 a w końcu miesiąca niewiele mniej.

Od 28 marca maseczki przeszły do historii. Obowiązek zasłaniania nosa i ust, na zewnątrz i w zamkniętych pomieszczeniach, wprowadzono po raz pierwszy w Polsce blisko dwa lata temu, 16 kwietnia 2020 r. Potem kilka razy go modyfikowano. Wreszcie możemy się widzieć.

200 lat temu zmarł twórca Mazurka Dabrowskiego, pieśni, która 95 lat temu została polskim hymnem narodowym. Sejm ogłosił rok 2022 Rokiem Wybickiego. W Głogowie odbyły się skromne choć zauważalne uroczystości. Wszak miasto z nim związane jest szczególnie. Pod pomnikiem odegrano i odspiewano Mazurka, złozono kwiaty. W Teatrze odbyła się popularnonaukowa część obchodów. Dobrze, że Plac uroczyście odżył. Można tu organizować np. Dzień Flagi, sąsiedztwo skweru z pomniczkiem katyńskim i smoleńskimi dębami  dodaje też kolejnych okazji by sąsiedztwo Rynku odżyło.

Po uroczystości „rodzinne” zdjęcie uczestników. (fot. Grażyna Szyszka)

77 lat temu poddały się resztki głogowskiego garnizonu (1 апреля 1945 года капитулировал гарнизон города Глогау).

Co zrobiła z miastem wojna, pamiętamy do dziś. Jej skutki pojawiają się i współcześnie, a nazywamy je popularnie „zardzewiałą śmiercią”. Ruiny miasta straszą już 77 lat, choć zrobiono wiele, by je usunąć. Jednak ślady pozostały. Przypominamy skutki wojny teraz, gdy trwa barbarzyński najazd na cywilizowane państwo.

Ilustracja nr 3; Podpis: Franciszek Marciniak, znany kombatant i działacz społeczny do Głogowa przybył w połowie lat pięćdziesiątych. Służył w 112 pułku artylerii ciężkiej, m.in. jako adiutant dowódcy. Na zdjeciu na gruzowisku w 1958 roku, 13 lat po wojnie. Właśnie 1 kwietnia br. obchodzi 94 urodziny. Wszystkiego najlepszego Franciszku. (Fot. z albumu rodzinnego)

7 lat temu (24.04.2015) zmarł w wieku 93 lat Władysław Bartoszewski. 19 lutego obchodziliśmy 100 rocznicę urodzin. Trudno przecenić jego zasługi dla Polski. Był historykiem, publicystą, dziennikarzem, pisarzem, działaczem społecznym, politykiem oraz dyplomatą. Więziony był w czasach stalinowskich – w różnych zakładach karnych m.in. w pobliskiej Górze. Powodem była jego działalność w Armii Krajowej. Wielu głogowian miało z nim przyjemność rozmawiać czy go poznać. Przebywał w naszym mieście ćwierć wieku temu, kiedy 11 czerwca 1997 –po raz trzeci (wcześniej w 1992 i 1994r.) wręczono Nagrodę literacką im. Andreasa Gryphiusa. Otrzymał ją wybitny tłumacz Karl Dedecius. Rangę międzynarodową podkreślał fakt obecności polityków i dyplomatów. Wśród gości znalazł się również były ambasador RP w Austrii, minister spraw zagranicznych, minister stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej. W. Bartoszewski „wygłosił laudację, którą na cześć laureata głównej nagrody” – pisał do Wehikułu Prezydent Jacek Zieliński.

Prezydent Jacek Zieliński przesłał zdjęcie, które opisał tak: Na zdjęciu widoczny, niestety, od strony pleców, Profesor W. Bartoszewski w rozmowie z prof. dr Eberhardtem Schulzem, przewodniczącym „Stiftung Kulturwerk Schlesien” (Fundacja na rzecz Kultury Śląskiej) z Niemiec. Między nimi ówczesny Przewodniczący Rady Miasta mgr inż. Edward Murzyński. Zdjęcie zrobione w dniu 10 czerwca na otwarciu wystawy pod nazwą „Zbliżenia-Widoki Głogowa. Zdjęcia historycznego miasta”, przygotowaną przez Instytut Herdera w Marburgu we współpracy z Wyższą Szkołą Techniczną Wűrzburg -Schweinfurt-Aschaffenburg. Prezydentem tej Szkoły był, nieżyjący już, a urodzony w Grębocicach, prof. dr, dr h.c. Wolfgang Fechner.

10 marca 2022 r., w Poznaniu, w wieku 87 lat zmarł Jerzy Gurawski, autor projektu kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski na os. Kopernik i projektant Domu Uzdrowienia Chorych przy głogowskiej kolegiacie. Wraz z Marianem Fikusem zdobył w 1970 r. I nagrodę w konkursie na zabudowę i zagospodarowanie centrum Głogowa w obszarze Starego Miasta. Profesor, pracownik akademicki Politechniki Poznańskiej, miał bliskie związki z Głogowem, gdzie mieszkają również jego uczniowie i gdzie pozostały także niezrealizowane pomysły.

Wehikuł rozpoczyna prezentację informacji z Głogowa znalezionych w pochodzących sprzed ponad stu lat, zachowanych numerach gazety Liegnitzer Tageblatt. Dziękujemy p. Redaktor Marii Kubasik.

Z lektur Wehikułu 

Trwa wojna. Budzi w nas coraz większe przerażenie. Więc choć na chwilę powróćmy do normalnych czasów. Autorka „Gawęd kresowych” – opowieści z wędrówek na dawne ziemie Rzeczypospolitej, w których prezentuje znane i mniej znane historie związane z różnymi zabytkami, np. we Lwowie, na Litwie i Białorusi, tym razem „odkrywa nieznany dotąd świat wschodniej i południowej Ukrainy”.

Katarzyna Węglicka, Ukraińskie fascynacje. Reportaże z Ukrainy, Fundacja Sąsiedzi, Białystok 2020.

W 28 reportażach poznajemy nieznaną nam Ukrainę, która dla większości z nas znajduje się tuż za Bugiem i sięga najdalej do Dniepru. Prezentowana dotąd literatura opisuje tereny leżące za Bugiem i zachodnim brzegiem rzeki Zbrucz, na Wołyniu, w okolicach Lwowa, czyli Ukrainy Zachodniej, czy Zakarpacia. Relacje wojenne i prezentowane mapy z komunikatów poszerzają naszą wiedzę. A polecana teraz lektura ją ilustruje. A’propos ilustracji, ozdobą są unikalne zdjęcia. Opis zawartości przedstawia wydawca tak:

„Ukraińskie fascynacje” Katarzyny Węglickiej to reportaż, który odkrywa nieznany dotąd świat wschodniej i południowej Ukrainy. Autorka eksploruje ziemie leżące na południu kraju po Besarabię, ku Morzu Czarnemu, aż za Dniepr (ziemię czernihowską, charkowską, sumską, rejon Donbasu). To reportaż o miejscach mało znanych, często zapomnianych, o historii, o poszukiwaniu przeszłości, tożsamości oraz o ludziach kultywujących tradycję polskości. Pisząc reportaż autorka opiera się nie tylko na własnych doświadczeniach zdobytych podczas wielu kresowych podróży, ale sięga dalej po materiały źródłowe odnalezione w Polskich i Ukraińskich archiwach oraz po te uzyskane od potomków zamieszkujących ów ziemie Polaków.

Książka otwarta w każdym miejscu – bo reportaże są zamkniętą całością – zaciekawia i wzywa do lektury. Tak, jak np. o wyprawie z Sum po Zadnieprzu. Natykamy się na określenia Twierdza w Putywlu, Pustynia Sofronowska, czy „jabłoniowa kolonia”. W tej ostatniej na powierzchni kilometra kwadratowego rosną drzewka jabłoni, których najstarsze mają dwa wieki. Nie zabrakło gawędy o Berdyczowie, który kiedyś był zamieszkały przez dużą kolonię wyznawców religii mojżeszowej, a w świadomości Polaków występuje w skrócie „pisz na Berdyczów”, czyli skarga nie do załatwienia. I tak od opowieści do opowieści snuje się kolorowy obłok odkrywanego świata. Oby nie zaginął!!!

Zainteresowanemu Czytelnikowi Wehikuł czasu podaruje egzemplarz przedstawianej książki z dedykacją autora. Prosimy o kontakt na adres wehikulczasuglogow@interia.pl z krótkim uzasadnieniem, dlaczego właśnie Tobie i adresem do wysyłki.

Okładka

1398, 15.04., to był dzień Niedzieli Wielkanocnej. Ziemię głogowską spowił głęboki śnieg. Ci, którzy dotarli do kościołów, mieli kłopot z otwarciem drzwi, tak wielka i wysoka miała być warstwa śniegu, który zasypał drogi i budynki. Jak donosi kronika sławska, niskie temperatury panowały od początków marca. Teraz sypnęło białym puchem.

Padał śnieg, później zasypując ulice i łąki. Tu na ul.Obronców Pokoju, w pobliżu szpitala na początku lat pięćdziesiątych XX wieku. (Z albumu M. Szatkowskiego)

1480, 6.04.,  miały miejsce niesmaczne wybryki artylerii oblężniczej. Już ponad dwadzieścia dni trwało oblężenie głogowskiego zamku przez wojska Jana II, zwanego Szalonym. Oblężenie wspomagały działa sprowadzone z okolicznych miast, m.in. ze Szprotawy. Z Kożuchowa przyciągnięto machinę, którą jednak obrońcom udało się jeszcze w marcu unieszkodliwić. Naprawa trwała do dziś – do czwartku po Wielkanocy. Rozpoczęła się więc zaraz kanonada szczególna. Książę Jan, oczywiście przez swoich żołnierzy, których jeszcze nie można nazwać kanonierami „…wystrzelił w kierunku zamku 219 pocisków. Między tymi pociskami strzelał pojemnikami, w których były psy, koty, poćwiartowane i gnijące konie, odchody i, co było nieludzkie”.

Zapiska z Kroniki głogowskiej Borgeniego lapidarnie, ale dosadnie oddaje charakter i możliwość wykorzystania niekonwencjonalnej amunicji. Wręcz broni biologicznej, która miała wpływ na osłabienie ducha i siły obrońców. Ostrzał ten prowadzony był do zakończenia oblężenia, czyli do końca kwietnia.

Natomiast kolejne doświadczenia z artylerią oblężniczą Głogów zebrał osiem lat później. Wtedy sytuacja się odwróciła. Oblegane były wojska księcia Jana II. Na polecenie króla Macieja Korwina ściągnięto pod Głogów tzw. „Grzmiącą Puszkę” lub „Lochę” – świdnickie działo, które było największym ze znanych na Śląsku.

1649, 8.04., zakończono właśnie remont sali obrad w głogowskim ratuszu. Na ścianie z reprezentacyjnym portalem wejściowym umieszczono herb miasta.

Skończyła się podpisaniem rok temu pokoju, wielka, długa i tragiczna wojna, która otrzyma miano trzydziestoletniej. Mimo, że w mieście stacjonują jeszcze oddziały szwedzkie, wraca ono powoli do pokojowego życia. Oznaką powrotu do normalności staje się też funkcjonujący coraz żwawiej magistrat, kierujący samorządnością miasta.

O samym herbie – jednym z nielicznych na Śląsku, pięciopolowym – dla przypomnienia: w pierwszym polu u góry od lewej – Madonna z Dzieciątkiem, opiekunka miasta; na drugim czarny orzeł Piastów śląskich z białą przepaską, na trzecim głowa byka z herbu rodowego starosty von Loos; kruk na gałązce to pamiątka po węgierskim królu Korwinie w czwartym polu. W sercu herbu znajduje się zapisana majuskułą litera G, która sama w sobie, jak świadczą zachowane pamiątki, stanowiła też znak rozpoznawczy miasta.

Jak pisze Alicja Gorajewska w książce Herb Głogowa i jego funkcje w życiu miasta (Głogów 2013), tablica w Sali Rajców była najstarszym wizerunkiem pięciopolowego herbu. Nam pozostał w pamięci obraz – zdjęcie kartusza herbu w Sali Rajców odsłoniętego w 1879 roku. Czy stanowi on kopię pierwowzoru? Też za autorką stawiamy znak zapytania.

Ilustracja pochodzi z wspominanej książki.

1814, 13.04., w środę Prusacy (oficer, dwóch podoficerów i 20 żołnierzy) obsadzili stoki wału Szańca Gwiazdy, patrol Rosjan wkroczył do fortu. Rozpoczynał się kolejny dzień przejściowy po podpisaniu kapitulacji.

Wczoraj, we wtorek, pruski oficer, porucznik Serre, dostarczył ratyfikowaną wersję zawartego w niedzielę, 10 kwietnia, układu o kapitulacji. (Czy to nazwisko mogło brzmieć jako Gerre? To są praktyczne kłopoty z czytaniem pruskiej czcionki. Szczególnie liter majuskuły, gdzie duże G jest podobne do dużego S, ale tylko podobne. Stoimy na stanowisku, że nazwisko brzmi jak napisaliśmy – Serre).

Nieliczni mieszkańcy twierdzy podekscytowani zbliżającym się końcem oblężenia dostali kolejne potwierdzenie – Posłaniec kilku znajomym szepnął, że w Legnicy już jest potwierdzenie na piśmie o kapitulacji Paryża. Szeptanka zrobiła swoje. Radościom nie było końca. A oficjalne pismo, które niebawem z Legnicy dostarczył kurier, potwierdziło, że 31 marca Paryż skapitulował i wojska koalicji odbyły uroczystą defiladę. A do podnoszącego się z klęski oblężenia miasta przyjechał dziś również tajny radca von Unruh jako komisarz cywilny. Rozpocząć miała pod jego kierownictwem prace specjalna komisja do przekazania twierdzy.

27 marca 1814 roku gubernator wypuścił z twierdzy 800 najuboższych i najmniej przydatnych cywilnych mieszkańców Głogowa – starców, rannych, kobiety i dzieci. [Rys. R. Knoetel]

1898, 2.04., w sobotę w ciągu kilku godzin na linii kolejowej z Nowej Soli do  Głogowa, doszło do dwóch wypadków kolejowych. 

Pociąg osobowy nr 1001, jadący w kierunku Zielonej Góry, wjechał dokładnie o godzinie 13.34 na nowosolski dworzec i wykoleił się, najeżdżając na stojący wagon towarowy, pchając go na dłuższą odległość. Wypadek, w którym ludzie nie odnieśli obrażeń, spowodowała uszkodzona zwrotnica (schadhafte Weiche). Przez awarię pociąg osobowy nie został skierowany na właściwy tor.

Znacznie gorsze konsekwencje miał wypadek, który przydarzył się następnemu składowi. Tym razem był to pociąg osobowo-towarowy (gemischter Zug) nr 3021 wjeżdżajacy na dworzec w Głogowie o godz. 19.08. Według oficjalnego raportu, 4 wagony wykoleiły się z powodu źle przestawionej zwrotnicy. Pomocnik hamulcowy (Hilfsbremser) poniósł śmierć. 3 wagony towarowe zostały poważnie uszkodzone, jeden lekko. Trzy główne tory były zamknięte do ranka następnego dnia. Ruch pociągów skierowano na tory dla pociągów towarowych (poza peronami osobowymi). Zwrotniczy (der Weichensteller) był na służbie 5 godzin. Jak się dowiedziano, pomylił się i chciał dać sygnał ze swej wieży na odjazd innemu pociągowi. I w taki oto sposób doszło do wypadku. Zwrotniczy został natychmiast zawieszony w obowiązkach.

(Na podstawie doniesień Liegnitzer Tageblatt nr 80 z 5.04.1898)

1900, kwiecień, na sobotnim (najprawdopodobniej 7 kwietnia) posiedzeniu Rady Miasta definitywnie rozstrzygnięto kwestię miejsca pod pomnik cesarza Wilhelma. Zgromadzenie wyraziło zgodę, na wniosek Magistratu, na usunięcie pomnika „Germania”, zwracając uwagę, by jego cokół z najwyższą starannością został rozebrany i zlikwidowany, a działania na rzecz wzniesienia nowego pomnika zostały zintensyfikowane. 

    Komitet budowy pomnika dysponował kwotą ok. 41 tys. Marek. Z rozliczenia wynika, że posąg na koniu kosztował 20 tys. M., które już przekazano firmie braci Gladenbeck, cokół 11 tys. M., a wykonanie i umieszczenie na cokole płaskorzeźb wizerunków cesarza Fryderyka, Bismarcka i Moltkego, 2500 M. i 1000 marek na wypożyczenie rusztowania oraz wykonanie podmurowania cokołu. Komitet spodziewa się, że zostaną jeszcze ze zbiórki fundusze, które mają zostać przekazana miastu.

Przytaczamy informację za Liegnitzer Tageblatt (nr 85 z 11.04.1900), który zaczerpnął ją z głogowskiego „Niederschlesische Anzeiger”. Z kronikarskiego obowiązku przypomnijmy, że Pomnik Germanii (pamięci wojowników), odsłonięty został w kolejną rocznicę bitwy pod Sedanem (1870), na placu, który stawał się centrum tzw. Nowego Miasta, po przesunięciu umocnień fortecznych na wschód. Głogowski rzeźbiarz Emil Steiner postawił pomnik z nietrwałych materiałów, co stało się pretekstem do tego, by w tym miejscu, nazwanym imieniem Wilhelma, postawić okazały pomnik konny. Odsłonięto go jeszcze w tym roku w obecności księcia Fryderyka Henryka Pruskiego.

Natomiast postulowany pomnik Wojowników, czyli składający się z wapiennej kolumny, zwieńczonej brązową statuą z postacią młodzieńca, z cesarską koroną w prawej ręce, a w lewej dzierżącą miecz z laurem, obelisk stanął na placu przed obecnym hotelem Qubus dopiero dziewięć lat później.

Obydwa pomniki w pełnej krasie.

1902, 30.04., została zatwierdzona przez zebranie radnych miasta szczegółowa umowa pomiędzy magistratem a zarządem wojskowym. Stała się podstawą do pierwszych wykopów przy Bramie Pruskiej, które dokonano już 17. listopada. „Gdy masa ziemi znad północnej kazamaty bramowej została usunięta, nastąpiło 24.11.1902 pierwsze próbne wysadzenie przez pionierów, natomiast 25.2.1903 zniesiono oba łuki Bramy Pruskiej”.

Pertraktacje z będącym właścicielem fortyfikacji resortem Wojny prowadził nadburmistrz, tajny radca rządowy Martin, natomiast zakończył jego następca dr Soetbeer, który 4.I.1902 stanął na czele zarządu miasta i pełnił obowiązki przez 20 lat.

Uroczysty początek rozbiórki umocnień fortecznych.Pierwszą łopatę wbił komendant twierdzy oberst Protzen.

1925, 9.04., urodził się Józef Nowak (zm. 1984), jeden z najpopularniejszych aktorów teatralnych, filmowych, radiowych i kabaretowych PRL-u. W filmach zagrał ponad 60 ról, był głosem charakterystycznym w Teatrze Polskiego Radia, gdzie w kultowej powieści radiowej „Matysiakowie” grał Grzelaka. Występował w kabaretach Koń i Owca. Zapamiętany został jako wykonawca piosenki „Takiemu to dobrze” na festiwalu piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu.

Dostępne życiorysy aktora pomijają powojenny epizod związany z Dolnym Śląskiem. Jego rodzina trafiła nad Odrę. Brat zamieszkał w Głogowie przy ul. Gustawa Morcinka. On sam zapamiętany został w Głogowie i w Nowej Soli. Jak pisali Czytelnicy Niecodziennika Wehikułu czasu – „Znajomy mi opowiadał, że do Nowaka chodzili na jabłka. Chyba do ogrodu przy ul. Budowlanych albo ul. Juliusza Kossaka”.

W materiałach Adama Królaka wymieniany jest jako uczestnik działań grupy teatralnej. Epizod głogowski aktora wykorzystał na początku lat siedemdziesiątych dyrektor Huty Miedzi „Głogów” Ryszard Sojka i zaprosił aktora na obchody Dnia Hutnika.

Józef Nowak i Ryszard Sojka w trakcie festynu z okazji Dnia Hutnika. (Z rodzinnego albumu Marka Sojki).

1952, kwiecień, skąd trafiali na teren powiatu głogowskiego jego mieszkańcy?

          Kiedy po raz kolejny przygotowywano do celów wojskowychObóz Ćwiczeń Barycz w województwie kieleckim, mieszkańców przesiedlano m.in. na Dolny Śląsk. Jak definiuje Leksykon Wiedzy Wojskowej – „PC to miejsce okresowego pobytu wojsk poza rejonem stałej dyslokacji, przeznaczone do szkolenia bojowego w warunkach pokojowych, wyposażone w strzelnice, place ćwiczeń i miejsca zakwaterowania”.

W tym miejscu poligon istniał od czasów zaborów. W czasach II RP w 1926 r. władze wojskowe utworzyły obóz ćwiczeń dla jednostek Okręgu Korpusu IV Łódź. Po II wojnie wykorzystywano nadal ten poligon. Na początku lat 50. postanowiono go znacznie powiększyć i utworzyć tu poligon artyleryjski. Wysiedlono mieszkańców, zlikwidowano wiele wsi. Przykładowo, z leśnej miejscowości Zapniów (w pow. przysuskim) przesiedlono 73 rodziny, w tym 7 – do powiatu głogowskiego, ale też 6 rodzin do powiatu nowogardzkiego, 4 – do powiatu gryfińskiego, 11 – do powiatu sulechowskiego, 8 – do powiatu legnickiego i in.

(Za:Tadeusz Banaszek Obóz Ćwiczeń Barycz w latach 1919–1957, PH-W nr 2/2011s. 127-144)

http://www.wceo.wp.mil.pl/plik/file/WBBH/PHW-2-internet-ok2!.indd.pdf

1954, 13.04. O zardzewiałej śmierci razy dwa. Tego dnia głogowskie jednostki wojskowe otrzymały wydany wczoraj rozkaz Dowódcy Garnizonu. Ppłk Henryk Pozlewicz rozkazał, by 36 batalion saperów dokonał oczyszczenia wskazanych terenów wojskowych.

Rozminowanie kolejnych fragmentów miasta ciągnęło się latami. Przez jednostki garnizonu było prowadzone praktycznie od 1951 roku, czyli od ich przybycia do Głogowa. Była to praca żmudna i niebezpieczna. Saperzy dysponowali prostym sprzętem, jak szczupy do nakłuwania ziemi i kotwiczki do zrywania min. Spektakularne wydarzenia – wybuchy – przypominały o potrzebie zachowania ostrożności i „drzemiącym zardzewiałym niebezpieczeństwie”, jak pisały ówczesne gazety. W 1953 r. ujawniono na obszarze poligonu Serby, parku miejskiego i w innych miejscach kolejne niewypały.

Żołnierze 36 batalionu saperów mieli dokonać więc ponownego przeglądu „strzelnic i poligonów Serby i Ruszowice, placu na południe od stadionu <<Spójni>>, placu alarmowego garnizonu, rejonu pralni garnizonowej”. A saperzy porucznika Gnatka już dwa lata przeszukiwali Głogów.

2002, 13.04., na terenie miasta znaleziono bombę lotniczą o wagomiarze 250 kilogramów. Znaleziono ją pod olbrzymim drzewem o średnicy ponad 1 metra. System korzeniowy skutecznie przez wiele lat bronił dostępu do niewybuchu, leżącego 4 metry od budynku mieszkalnego. Saperzy musieli też zastąpić drwali. Na odbudowywanym Starym Mieście też znajdowano groźne pozostałości wojny.

Zdjęcie ilustracyjne ze zbiorów sapera, ppłk. rez. Ireneusza Dominiaka.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.