Wehikuł czasu – maj 2023 (rok 15/171)

Maj od kalendarzowego początku przynosi nam wielkie i małe uroczystości z okazji świątecznych dni. Nie zdążymy odpocząć po majówce, a już w św. Floriana obchodzimy dzień Strażaka i Hutnika, którym składamy gorące życzenia.

8 maja, (kiedy przed wiekami odbywał się w Głogowie corocznie wielki jarmark w dzień św. Stanisława), obchodzimy w XXI wieku Ogólnopolski Dzień Bibliotekarza i Bibliotek. XX Ogólnopolski Tydzień Bibliotek Moja, Twoja, Nasza – BIBLIOTEKA! Na ręce Izy Owczarek, Urszuli Zięby, Małgorzaty Przyszlakowskiej, Piotra Mosonia i Marka Roberta Górniaka serdeczne i nie mniej gorące życzenia bibliotekarkom i bibliotekarzom składa Wehikuł czasu.

Wiosna na Skarbku. Przed filią nr 1 Miejskiej Biblioteki Publicznej (ul. Budowlanych 10) kwitnie wiśnia japońska  (fot. 5 maja 2023 r., A. Bok)

Od 18 maja 1977 r. obchodzimy Międzynarodowy Dzień Muzeów, zwany również Dniem Muzealnika. W ostatnich latach podkreśleniem święta były organizowane przez placówki przedsięwzięcia pod hasłem „Noc Muzeów”.
Wehikuł czasu wraz z czytelnikami życzy pracownikom Muzeów i wszystkim znajomym z Muzeów Głogowa, Leszna, Legnicy, Nowej Soli, Szprotawy, Wschowy, Świdnicy, Zielonej Góry, Lublina satysfakcji, nowych nabytków, odkryć, publikacji i tak potrzebnego zdrowia.

Początki głogowskiego Muzeum, jeszcze jako Muzeum Hutnictwa, Odlewnictwa i Metali Kolorowych, ale już w Zamku, w obiektywie Ryszarda Sanojcy (ze zbiorów Marka Szatkowskiego).

Dzień po dniu u progu kwietnia miały miejsce w Teatrze Miejskim dwa ważne, choć odmienne wydarzenia. Wybitna pianistka Maria Gabryś-Heyke przy wypełnionej Sali dała charytatywny koncert na rzecz programu pomocy Kresowianom prowadzonego przez Stowarzyszenie Głogowska Edukacja Kresowa. Natomiast dzień później, w ramach I Głogowskiego Festiwalu Historycznego z Głogwianami spotkał się Bogusław Wołoszański.

Maria Gabryś-Heyke (fot. Krzysztof Heyke)

Bogusław Wołoszański i jego publiczność

Miesiąc później, 5 maja wieczorem, zaskoczyła nas ta zła wiadomość. Odszedł niespodziewanie dr Martin Sprungala (1962-2023) – właśnie mija dziewięć lat, kiedy został wybrany prezesem Stowarzyszenia byłych mieszkańców ziemi głogowskiej (Glogauer Heimatbund). Był przedstawicielem pokolenia regionalistów i miłośników swojej Ojczyzny urodzonego już po wojnie. Jak wielu członków TZG i Autor Wehikułu był w koleżeńskiej relacji z Martinem. Spotkania dotyczyły przeszłości miasta i okolic. Nasilały się w trakcie redagowania kolejnych zeszytów Encyklopedii Ziemi Głogowskiej. Ci, którzy go znali bliżej potwierdzają jego życzliwość, chęć bezinteresownej pomocy i zaangażowanie w to co robił

Martinie, będziemy pamiętać o Tobie!!!

W trakcie roboczej wizyty delegacji GHB w siedzibie TZG w listopadzie 2019 roku, w przeddzień uroczystego otwarcia Teatru Miejskiego. (Arch. Wehikułu czasu)

Niżej prezentujemy wiadomości, informacje o wydarzeniach mających miejsce w maju lata temu, dawno i niedawno. Nowe i niektóre przypominamy z okazji ich „okrągłego jubileuszu”.

Z lektur Wehikułu (123)

Książka stworzona z pasją przez regionalistę, mieszkańca Chocianowa zakochanego w swoim mieście i jego przeszłości.

Zbigniew Machoń, Książę Bolko I Surowy, Polkowice 2023.

Książę Bolko I, zwany m.in. Srogim, Surowym czy Walecznym, był założycielem południowej, świdnicko-jaworsko-ziębickiej linii Piastów. Żył do pierwszych lat XIV wieku. W tym czasie jego monarchiczne interesy krzyżowały się m.in. z interesami i planami głogowskiego Henryka III, zwanego Głogowczykiem. Bohater Z. Machonia był wg niego władcą ambitnym, bezkompromisowym politykiem, który doprowadził do umocnienia i konsolidacji tej części Śląska.

Autor zgromadził większość, (jeżeli nie wszystkie?), publikacji na temat Piasta. Uzyskał zgodę autorów artykułów na ich publikację. Korzystał również z pomocy wielu profesjonalistów.

Dzięki tej pracy można poznać nieznanego szerzej śląskiego Piasta. Jest to kolejny po księciu świdnickim Bolku II Małym śląski władca, którego przybliżają nam media. Ten ostatni został postacią charakterystyczną w serialu TV „Korona królów”.

Miejmy nadzieję, że książka chocianowskiego historyka trafi do głogowskich bibliotek.

Okładka

Pocztówka ze Śląska (5) – Sokołowsko

Sokołowsko (Görbersdorf), wieś w Górach Suchych, niedaleko Wałbrzycha nie było głogowskim turystom i miłośnikom kina, a przed wojną może i chorującym na gruźlicę, nieznane. W roku 1855 uruchomiono tu pierwsze na świecie specjalistyczne sanatorium dla gruźlików, których bywało tu jednorazowo kilkuset. Kuracjuszy leczono nową metodą klimatyczno-dietetyczną, którą wdrażał dr Herman Brehmer. Jego współpracownikiem był Polak, prof. Alfred Sokołowski, uhonorowany po 1945 roku nazwą „swojej” wsi. Po wojnie zamieszkał w Sokołowsku m.in. Krzysztof Kieślowski, którego pobyt tu w pierwszej połowie lat 50. zainspirował miłośników kina do spotkań i projekcji.

Jednak moda na miejscowość zaczęła się niedawno. Wywołał ją m.in. „Empuzjon. Horror przyrodoleczniczy”, powieść Olgi Tokarczuk z 2022 roku. Opisywane są w niej wydarzenia, które mogły mieć miejsce 90 lat temu.

Dziś można sprawdzić czy to mogła być prawda, że np. w Sokołowsku występują dwa poziomy klimatyczne o silnym zróżnicowaniu: poziom dna dolinnego (gdzie znajdują się sanatoria) i poziom południowego stoku – trasy spacerowe. Warunki klimatyczne i turystyczne przyciągały i przyciągają znanych ludzi.

Przy głównej ulicy znajduje się dom, w którym mieszkał Krzysztof Kieślowski.   Upamiętnia ten fakt tablica (fot. Wehikuł czasu)

1331, 8.05., 690 lat temu, książę Bolko świdnicki, opiekun księżny Konstancji, wdowy po zmarłym ks. Przemku głogowskim, datuje dokument potwierdzający wykupienie dziedzicznego wójtostwa przez głogowską radę miejską. Tym sposobem samorząd przejął z rak dotychczasowych wójtów Webbila, Henryka i Mikołaja, czyli przedstawicieli władzy państwowej, kierowanie wszelkimi sprawami miasta.

Rada miejska istniała już kilkadziesiąt lat. Poświadczona została w roku 1292. Składała się z wybieranych co roku 7 (lub 6) rajców i burmistrza. Sprawowała od czasu powyższej decyzji pełnię władzy w mieście. Prowadziła więc – „sądownictwo, nadzór nad finansami, pobór podatków i opłat sądowych, nadzór nad rzemiosłem, cechami i handlem, wagą miejską i miarami; utrzymanie porządku, bezpieczeństwa i umocnienie oraz czystość”. Zasięg władzy obejmował nie tylko miasto, ale i przedmieścia oraz wsie należące do Głogowa.

Siedzibą miejskiej władzy stał się ratusz stojący na środku rynku. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1302 r., jako budynku postawionego na miejscu tzw. kaufhausu. Oficjalną wiadomość o tej siedzibie władz miejskich odnotowano 6 lipca 1349 r. w memoriale skierowanym przez rajców do cesarza Karola IV.

Odbudowa ratusza zniszczonego w czasie oblężenia w 1945 roku (fot. Jacek Relich)

1343, 16.05., 680 lat temu, książę Henryk V Żelazny usiłował zdobyć Głogów. Książę od roku jest spadkobiercą Henryka IV, pretendentem także do dziedzictwa głogowskiego. Rozpoczynając panowanie w roku 1342, nie złożył hołdu podbijającemu Śląsk królowi czeskiemu, Janowi Luksemburskiemu. Rościł sobie prawa do księstwa głogowskiego i chciał je odbić zbrojnie z rąk czeskich garnizonów i namiestników Jana Luksemburskiego.

Niestety, mieszczanie niemieccy wsparci przez czeskie rycerstwo nie dają się tego dnia zaskoczyć. Odpierają niespodziewane ataki księcia, który dąży do odzyskania podstępnie wydartego dziedzictwa. Jego determinacja przynosi ten skutek, że i napierający od wschodu król polski, Kazimierz i król czeski zaczynają na śląskiego księcia patrzeć przychylniej.

Kazimierz Wielki zatrzymał się z polską ekspansją na Wschowie. Głogów za wierność domowi Luksemburskiemu – koronie czeskiej – dostał w tym dniu sołectwo we wsi Kwielice (villla Quilitz) wraz ze wszystkimi dochodami płynącymi z tego tytułu. A Henryk Żelazny w następnym roku połowę księstwa głogowskiego. I od tego czasu praktycznie na półtora wieku podzielono miasto.

A ponad sześć i pół wieku później Głogowianie nadali jego imię nowej ulicy na obrzeżu miasta, na osiedlu Piastów Śląskich.

1488, 13.05. 535 lat temu, roztasowujące się na lewym brzegu Odry wojskazaczynają budować most polowy, później zwany pontonowym, przez Odrę. Wznoszą go oddziały czarnej roty (zwanej też czarną armią) króla Macieja Korwina, które podchodzą do miasta. Annalista Kasper Borgeni opisuje w Kronice (zapiska 294):

We wtorek po niedzieli Vocem iocunditatis [Piąta niedziela po Wielkanocy] wojsko wybudowało nowy wielki most na Odrze koło wsi Żarków. W ten sposób swobodnie mogli pójść z końmi i wozami, dokąd tylko chcieli i nikt im nie przeszkadzał. Za Odrą wyrządzali wielkie szkody. Drewno i wszystko co niezbędne sprowadzali bez przeszkód dla królewskiego wojska. I przybyli przed Ostrów Tumski i tam starali się, by nic nie dostarczano do miasta.

Sztuka tymczasowych mostów składanych zaczęła się rozwijać z początkiem wieku XV, kiedy w 1405 r. ukazała się praca „Bellefortis”. Żartobliwie można powiedzieć, że Polacy ją przeczytali, a Krzyżacy nie i  dlatego kilka lat później Jagiełło ich zaskoczył, przeprawiając swoją armię suchą nogą przez Wisłę. A w Głogowie pontony już zostały na zawsze. Od małego oddziałku pontonierów Fryderyka II do pułku pontonowego w II połowie XX wieku.

W maju roku 1967, formowany od kilku miesięcy głogowski pułk pontonowy (wtedy o numerze 8, a później 6) zdawał pierwszy egzamin z wyszkolenia bojowego. Odbierali go, co widać na zdjęciach, generałowie Eugeniusz Molczyk (dowódca ŚOW) i Czesław Piotrowski (Szef Wojsk Inżynieryjnych MON).

Most zbudowany w trakcie pierwszego ćwiczenia zgrywającego głogowskiego pułku wizytowany przez generalicję w maju 1967 roku (ze zbiorów I. Dominiaka).

1508, 5.05. 535 lat temu, do Rady Miejskiej dostarczono pismo króla polskiego Zygmunta I Starego. Po otrzymaniu Korony Królestwa Polskiego (8 grudnia 1506 r.) książę głogowski i opawski Zygmunt Jagiellończyk, zgodnie z wcześniejszymi umowami, zwraca księstwo głogowskie, bratu, królowi Władysławowi Jagiellończykowi, władcy Czech i Węgier. W przekazanym dokumencie nadawca informuje o treści dotychczasowej umowy z królem Władysławem. Zwalnia głogowian z przysięgi wierności i poleca złożyć przysięgę i hołd nowemu władcy. Decyzja została w mieście przyjęta z dezaprobatą. Książę Zygmunt zapisał się w pamięci mieszkańców, jako dobry włodarz i zarządzający. Uregulował wiele sfer życia, a niektóre zaproponowane przez niego rozwiązania dotrwały do początków czasów pruskich [np. sądownictwo leńskie].

1758, 13.05., 265 lat temu, jedna iskierka z fajki niefrasobliwego żołnierza i miasto poszło z ogniem. W lazarecie wojskowym, znajdującym się w kolegium jezuickim, wybucha w nocy gwałtowny pożar.

Już od wielu tygodni do twierdzy zwożeni są z okolicznych pól bitewnych ranni żołnierze. Twierdza staje się lokalnym centrum rekrutacji oddziałów, ich zaopatrzenia i leczenia rannych. Na cele lazaretów zarekwirowano obiekty publiczne i kultu religijnego.

Pożar zaprószył, jak mówią przez nieuwagę, jakiś lekkomyślny ranny żołnierz. Rozprzestrzenia się w kilku godzinach ponad południową częścią miasta. Ofiarą żywiołu padło ok. 100 budynków prywatnych i również takie obiekty publiczne, jak: górna część kolegium jezuitów z apteką, kościół jezuitów z obiema wieżami, chórem, organami, fara z  plebanią i szkołą, miejska stajnia dla koni, kustodia, izba tortur, 6 baraków, 7 domów słodowniczych i 2 domy piwowarskie, młyn słodowy, dom pisarza bramowego, dom prowiantowy załadowany zbożem, skład soli, szopy fortyfikacji i artylerii wraz z wyposażeniem kwatermistrzowskim, 3 domy dominikańskie. Przed Bramą Pruską – Kościół Pokoju razem z mieszkalnymi i innymi budynkami urzędników kościelnych i szkolnych. Szkody spalonych mieszczańskich i miejskich budynków oceniono na 78 tysięcy talarów. Miasto jeszcze przez kilka lat leczyło rany. W tym czasie trwała wojna, która przeszła do historii pod nazwą siedmioletniej. Wszystkie działania rekonstrukcyjne poświęcone były głównie podnoszeniu wartości obronnej twierdzy. Najpierw musiały zostać uzupełnione zapasy na rzecz umundurowania i wyposażenia nowo formowanych oddziałów. Pożar stał się również pretekstem do porwania rok później i osadzenia w kazamatach twierdzy księcia Józefa Aleksandra Sułkowskiego, właściciela podleszczyńskiej Rydzyny.

Na ilustracji efekt kolejnego kataklizmu prawie dwieście lat później – siedmiotygodniowego oblężenia w 1945 roku. Widać kikut ratuszowej wieży, wydeptaną ścieżkę i zrujnowane wieże kościoła Bożego Ciała pozbawione hełmów.


1953, w maju, 70 lat temu, w ruiny miasta przyjechała ekipa realizatorska filmu „Piątka z ulicy Barskiej”. Wśród twórców tego „głogowskiego” filmu był Andrzej Wajda, dla którego asysta reżyserska u Aleksandra Forda była początkiem wielkiej i znanej nam drogi w sztuce filmowej. Nie wiemy czy wielki laureat Oskara, a wtedy początkujący asystent, był na planie w Głogowie. Najprawdopodobniej nie!

Natomiast drugim asystentem reżysera był Hubert Drapella. Ten zmarły w 2008 r. filmowiec systematycznie na łamach tygodnika „Film” relacjonował swoje przygody z realizowanymi wtedy produkcjami kinowymi. W numerze 10 z 1954 r. opisywał:


        Do pewnej partii zdjęć plenerowych potrzebna nam była Warszawa  

z lat 1947-48. Nie dały rezultatu poszukiwania w stolicy. Toteż wyszły one daleko poza jej granice. Dotarliśmy do Głogowa na Śląsku, którego stare Śródmieście całe leży w gruzach. Przyjechaliśmy tam w momencie, gdy właśnie rozpoczęto akcję rozbiórkową. O zabezpieczenie pewnych ruin do czasu dokonania zdjęć zwróciliśmy się do władz miejscowych. Wkrótce otrzymaliśmy pismo od głogowskiej Rady Narodowej. Ruinami choćby, przed ich rozbiórką, chciało przysłużyć się to miasto naszej pracy. Otoczono nas serdeczną opieką”.

W Głogowie między innymi [podkr. Wehikuł] robiliśmy zdjęcia na placu podobnym do przedpola budowy Trasy W-Z. Na tle olbrzymiego terenu zasłanego usypiskiem cegieł i okolonego morzem ruin dziwnie obco wyglądały tysiące zgromadzonych ludzi, pracowników miejscowych zakładów przemysłowych. Byli pełni temperamentu i optymizmu. Nawet wobec tych ruin.

W kilka dni potem wyjeżdżaliśmy z Głogowa. Przez okno autobusu odczytałem zawieszony transparent: „Załoga budowy wzywa do współzawodnictwa…” Ci ludzie nie ulękli się ruin Głogowa. Byli tacy sami, jak ich koledzy, bohaterowie z trasy W-Z. Poczuliśmy się silniejsi o nowe serca. Głogowianie, a potem wielu, wielu innych ludzi wzbogaciło nasz film, bo powiększyło nasz kolektyw…”.

Film powstał w okresie zdjęciowym: 28 stycznia – październik 1953 r. Plenery kręcono również w Rudzie Pabianickiej.

Ze wspomnień głogowian wiemy, że statystom płacono wtedy 50 zł za dzień zdjęciowy.

Głogowskie Stare Miasto w maju 1953 roku, widok z okna na morze gruzów i ocalałe przy al. Wolności kamienice (Filmoteka Polska http://fototeka.fn.org.pl/strona/wyszukiwarka.html… – dostęp 11.05.2017)

1963, 10.05., sześćdziesiąt lat temu – w podgłogowskim Wilkowie wybuchł konflikt między miejscową społecznością a powiatową władzą.

            Gwoli wprowadzenia – od kilku miesięcy trwa peregrynacja kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Na Dolny Śląsk (parafie głogowskie należą jeszcze do diecezji wrocławskiej) obraz trafił 10 lutego 1963 r. w Żaganiu. Zgodnie z założonym planem, kopia obrazu w trakcie prawie dwuletniej wędrówki miała odwiedzić 525 kościołów parafialnych, 82 kościoły filialne i 14 kościołów zakonnych. Co się stało?

Na czas uroczystości każda parafia otrzymała wykaz działań do wykonania. Wiele czynności wynikało też z lokalnej zaradności, możliwości i inicjatywy parafian.

O jednej z takich inicjatyw, która stała się zarzewiem konfliktu z antyklerykalną władzą, poniżej. Wehikuł otrzymał bowiem wspomnienia Eleonory Szczepanowskiej i jej szwagra Jakuba Szczepanowskiego oraz fragment „KRONIKI PARAFII” w Wilkowie Głog., pisanej przez o.Łukasza Kocika, głogowskiego zakonnika, administratora parafii.

W tym miejscu kieruję serdeczne podziękowania do Pana Janusza Szczepanowskiego. To dzięki Niemu są te materiały.

Dziś pierwszy fragment wspomnień dotyczący majowego starcia z władzą.

Kościół w Wilkowie ok. 1940 r. (ze zbiorów Janusza Szczepanowskiego)

Eleonora Szczepanowska. Historia „obrony plebani” w Wilkowie

„(…) Zbliżał się czas Nawiedzenia Kopii Cudownego Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, wędrującego po całej Polsce. Wprawdzie mieliśmy dużo czasu, bo przypadało to na 9 września, ale mieliśmy dużo pracy w kościele i na plebanii. Zatem w Imię Boże!

Zaczęliśmy od plebanii, ponieważ miało przyjechać dużo duchowieństwa i innych gości, których tam zamierzaliśmy przyjmować. W budynku plebanii mieszkała na parterze rodzina ludzi świeckich oraz często, gdy zachodziła potrzeba, nocował sprawujący funkcję proboszcza redemptorysta z Głogowa, o. Łukasz Kocik. Ponieważ nie zawsze miał jak dojechać, parafianie w czynie społecznym postanowili przygotować księdzu mieszkanie na piętrze.

W dniu 10 maja, gdy w dwóch pokojach pomalowane już były ściany, okna i niewyschnięta jeszcze od farby podłoga, na podwórze wjechał ciężarowy samochód i przywiózł meble-graty i starszego człowieka. Momentu wjazdu nikt nie widział a samochód po rozładunku – odjechał. Wszystkie rzeczy zaniesiono do mieszkania księdza na mokrą podłogę. Wieś się dowiedziała natychmiast i na plebanię poszły prawie wszystkie kobiety. Rzeczy nowego „mieszkańca” łącznie z siennikami, z których słoma zaśmieciła pokój, klatkę schodową, korytarz i podwórze, były pilnowane przez właściciela. Na nasze pytanie, co on tu robi, odpowiedział, że tu go przywiozła partia. Po poinformowaniu go, że jest to budynek nasz, parafialny i do niego partia nie ma prawa, a ponieważ on nie zamierza z tego mieszkania zrezygnować, kobiety weszły na górę i ściągnęły wszystko z powrotem po schodach na podwórze. Dziadek się obruszył i poszedł dzwonić do władz. Żadna z nas nie opuściła „placówki” i nie poszła do domu.

Wieczorem na Wilków był najazd władz powiatowych pod „dowództwem” przewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej w Głogowie, w towarzystwie powiatowego komendanta MO, jeszcze kilku cywilów. Przybyło też dużo umundurowanej milicji. Na ulicy od bramy plebanii do krzyżówki (ulica przez wieś ok. 1,2 km), ściśle stały samochody MO z trzech powiatów; Głogowa, Wschowy i Szprotawy, kilka karetek pogotowia ratunkowego i kilkanaście samochodów straży pożarnej. Zaczęła się ostra wymiana zdań i próba rozpędzenia ludzi do domów. Bezskutecznie. Twardo staliśmy przy swoim. Władze próbowały wejść nam na ambicję mówiąc, że człowiek, którego tu przywieźli jest bardzo zasłużonym żołnierzem frontowym. Zapytaliśmy więc, czy partia się nie wstydzi za taką opiekę nad zasłużonymi ludźmi. Kazali nam rozejść się – bez skutku. Robili zdjęcia przy fleszach, głupio dogadywali i straszyli, że zdjęcia umieszczą w gazetach. Odpowiedzieliśmy, że w końcu wszyscy zobaczą, jakie są ładne kobiety w Wilkowie.

Na wszelki wypadek wszystkim mężczyznom kazaliśmy pójść do domów, bojąc się o konsekwencje później w ich miejscach pracy.

Milicji zaczęło przychodzić coraz więcej, byłyśmy bardzo zdenerwowane, ale starałyśmy się nie pokazywać tego po sobie. Pozapisywali nasze nazwiska i kazali następnego dnia zgłosić się w komendzie MO. Odpowiedź na te niedorzeczności była taka: zostawiliśmy na Wschodzie większe bogactwa kościelne i parafialne, obiecali i dali nam tu, więc to jest nasze! Wiary się nie wyrzekniemy, a swojego będziemy bronić do ostatka.  Około 10 – 12 kobiet było na MO, pogadali, postraszyli i wypuścili.

Eleonora Szczepanowska z mężem i dziećmi w roku 1950 (z albumu rodzinnego D. Szczepanowskiego)

Przez całą noc było to zamieszanie, ale nad ranem „władze” wyjechały (…). Nazajutrz rano władze znów dojechały do obstawy i zaczęło się to samo. Bardzo niegrzecznie rozmawiali i postępowali z naszym proboszczem.

Szczęściem w nieszczęściu było spotkanie człowieka w mundurze MO, który widząc naszą rozpacz i łzy, starał się nas uspokoić, a odwołując jedną z nas na stronę, podsunął myśl dalszego postępowania.

To nam dało jeszcze więcej otuchy i chęci działania. Trzeba działać aż do skutku. Władze kazały przyjechać do PPRN w Głogowie. Nie załatwiali konkretnie nic, ale zawsze starali się wytłumaczyć – swoje. Jeździłyśmy tam 8 razy (…).

 W końcu odesłali nas do WRN w Zielonej Górze do Pełnomocnika do Spraw Wyznań. Znał tę sprawę dobrze, bo był w Wilkowie 2 razy z władzami powiatowymi. Nic nam nie pomógł, bo obstawał za nimi. Byliśmy tam 2 razy – bez rezultatu. W międzyczasie dziadka z gratami wywieźli po kryjomu, a wszystkie drzwi mieszkania księdza zaplombowali.

Pojechałyśmy w 3-osobowej delegacji do Warszawy; Pojechałyśmy na ul. Miodową, ale szczęście nam nie sprzyjało: kardynał Stefan Wyszyński z sekretarzem Episkopatu byli akurat w Watykanie. Pojechaliśmy do MSW w Aleje Niepodległości do Pełnomocnika do Spraw Wyznań. W gabinecie spotkaliśmy bardzo przychylnego nam człowieka, rozmawiał z nami nie podnosząc głosu. Wszystko, co opowiadałyśmy, notował. Po dłuższej wymianie zdań obiecał tę sprawę załatwić i powiadomić telegraficznie mnie. W międzyczasie, wziął od nas dowody osobiste i z drugiego pokoju rozmawiał z Zieloną Górą.

Wróciłyśmy, czas mijał, wiadomości żadnej z Warszawy nie było. Postanowiłam pojechać do Warszawy sama do Pełnomocnika, u którego byłyśmy. Poinformował mnie, że władze powiatowe postąpiły bezprawnie, bo przy PRN nie ma komórki do spraw wyznań. Mam więc wrócić do Wilkowa i sama rozplombować wszystkie drzwi plebanii.

Z wielką ulgą wróciłam do domu, a jeszcze większą satysfakcją rozplombowałam drzwi (…).

Na najbliższym zebraniu partyjnym w Głogowie przyznali, że tylu ich było, a jedna baba wiejska wstała pierwsza i załatwiła ich w kilku słowach”.

2003, 26.05., 20 lat temu, do miasta przybył po raz pierwszy w jego historii, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Aleksander Kwaśniewski czynnie włączył się do kampanii przed referendum europejskim. W otoczeniu znanych postaci życia politycznego, m.in. Władysława Frasyniuka, Tadeusza Mazowieckiego czy Jerzego Szmajdzińskiego namawiał głogowian do głosowania na „tak”.

Fragmenty relacji z pobytu w archiwum Prezydenta RP:

„W Zespole Szkół Ekonomicznych Prezydent Aleksander Kwaśniewski otworzył pracownię komputerową w ramach Programu „Internet w Szkołach – Projekt Prezydenta RP” oraz spotkał się z młodzieżą z głogowskich szkół średnich. Zwracając się do uczniów Prezydent RP apelował o udział w referendum i głosowanie za wejściem Polski do UE: „Zachęcam do głosu na TAK. To będzie wykupienie biletu do dobrej przyszłości Polski. Mało które z pokoleń przed Wami miało taką szansę. Musimy tę szansę wykorzystać! Bardzo Was proszę o wsparcie tej wielkiej idei. Młodzi w pełni skorzystają z szans dawanych przez Unię. Myślcie, co możemy zrobić, żeby tę szansę wykorzystać. To właśnie zdolna polska młodzież, kształcąca się, aktywna i nie mająca kompleksów zrobi wszystko, aby Polska była szczęśliwym krajem” – powiedział Prezydent.

Po południu Prezydent Aleksander Kwaśniewski spotkał się na głogowskim rynku z mieszkańcami miasta. Zwracając się do zebranych, Prezydent RP powiedział m. in.:

(…) Imponująco wygląda Głogów, ta odbudowana starówka mieniąca się kolorami jest dowodem, iż wszystko może się odrodzić, że miasto zniszczone po wojnie prawie w całości dzisiaj raczy nas swoją urodą, ale przecież to powstało dzięki Waszej pracowitości, Waszej przedsiębiorczości, Waszemu wysiłkowi i za to jesteśmy Wam wdzięczni! Pozdrawiamy Głogów, pozdrawiamy mieszkańców europejskiego Głogowa! 750 lat historii tego miasta to 750 lat europejskich losów i dziejów. Jestem przekonany, że przed chwilą wręczona Plakieta Europejska jest dowodem uznania dla Waszych obecnych osiągnięć, ale także hołdem złożonym temu miastu i tym wszystkim, którzy przeszli przez to miasto współtworząc jego historię. Jest tak, jak powiedział Pan Prezydent Miasta, iż Dolny Śląsk to spotkanie wielu narodów i kultur. Być może to jeden z najbardziej spektakularnych i symbolicznych dowodów, że Europa przez całe swoje dzieje zawsze dążyła do połączenia, do zjednoczenia, do integracji. Tutaj byli Niemcy, tutaj byli Czesi, tutaj byli Piastowie, Polacy, tutaj mieszały się losy wielu nacji, wielu kultur, wielu religii. Ale wtedy, kiedy te nacje potrafiły ze sobą tworzyć i budować, a nie niszczyć, nie darzyć siebie nienawiścią i stosować przemoc, wtedy były to lata złote, lata, które pozostawiły po sobie ślady w postaci wspaniałych budowli, kościołów, całej historii materialnej i niematerialnej tego obszaru, tego regionu (…).

https://www.prezydent.pl/…/art,154,308,wizyta-prezydenta-rp…

Jak również zauważył Prezydent – na Rynku uczestniczyły w tym wydarzeniu rzesze mieszkańców. Dla większości był to powód do chluby. Ale w tłumie, jak doniosły wścibskie gazety, słychać było donośnie: „Wczo-raj Mo-skwa, dziś Bruk-sela!”. Okrzyki miejscowych bojowników Młodzieży Wszechpolskiej P. Farfała i K. Kalacińskiego trafić miały w pustkę, a młodzi na chwilę do aresztu.

Późniejsze wyniki ogłoszone przez Państwową Komisją Wyborczą pokazały, że mieszkańcy miasta, tak jak obywatele RP, opowiedzieli się za Wspólnotą Europejską. W głosowaniu mogło wziąć udział uprawnionych 56 785 obywateli (w powiecie 70 182), wydano 36 822 karty (43 832), frekwencja wyniosła 64,72% (62,44%). Za były 31 803 osoby (37 070), a przeciw 4 823 (6 506).

Na schodach głogowskiego Ratusza przemawia Prezydent RP. Obok niego m.in. jeden z bohaterów przemian solidarnościowych Władysław Frasyniuk, dostojny Tadeusz Mazowiecki, pierwszy premier. Autor zdjęcia T. Nowak napisał do Wehikułu: i ja tam byłem, chociaż nic nie piłem.

2018, 10.05. pięć lat temu, w tym dniu po raz pierwszy byli i obecni mieszkańcy spotkali się na urodzinach swojej ulicy – 10 Maja w Głogowie. Wtedy wśród kilkudziesięciu mieszkańców świętowała swoje urodziny mieszkanka ulicy, Mirella Karbowińska.

W następnym roku na święto przyszli również mieszkańcy ulic okolicznych.
I kiedy zapowiadaliśmy, ze III imieniny się nie odbędą, okazało się, że jednak tak. Na miarę czasów, zagrożenia i niepewności. Ale mieszkańcy naszej ulicy czują potrzebę bycia razem. Rano udekorowali ulicę. Potem spotkali się na kilka minut, by uwiecznić dzisiejsze święto. Wśród nich była też pani Stasia Karbowińska mieszkająca na ulicy od 1946 roku. Wehikuł otrzymał rano taką wiadomość –

Dziękujmy za życzenia i pozdrawiamy. Dziś rozkładamy zdjęcia naszej ulicy te, co zawsze. Pomysł jest od powiedzmy wczoraj, więc to co mam, to rozwieszę i banery także na płocie na zdjęciach sprzed 2 lat w ramach miłych wspomnień.

10 maja 2020 roku mieszkańcy ulicy 10 Maja na chwilę wyszli z domów. Tak odbyły się III Urodziny ulicy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.