21 sierpnia dyr. Lidia Markowska z wrocławskiego Oddziału GDDKiA publicznie, w pobliżu „Różowego” Mostu ogłosiła, że zamówienie o nazwie „Zaprojektowanie i wybudowanie obwodnicy Głogowa w ciągu drogi krajowej nr 12 w piątek, 25 sierpnia ukaże się oficjalnie. Obwodnica ma mieć ok. 18 km – dwie jezdnie z dwoma pasami ruchu. Zostanie poprowadzona nowym śladem po zachodniej stronie Głogowa i będzie przebiegać przez gminy: Radwanice, Żukowice, Kotlę, Głogów oraz miasto Głogów. Nowy most na Odrze będzie miał długość 670 metrów.
Przyjaciel i czytelnik Wehikułu czasu, inż. Dariusz Zajączkowski, pochodzący z rodziny pionierów i budowniczych głogowskich dróg, kierujący tutejszym rejonem GDDKiA, nie ukrywa emocji.Powiedział dziennikarce Tygodnika Głogowskiego:
Czekał na to mój dziadek, czekał mój ojciec, doczekałem ja tego pięknego dnia, który inicjuje budowę obwodnicy Głogowa. Jest to wielkie szczęście i jako dla mieszkańca i jako drogowca, bo to nie każdy ma szczęście uczestniczyć w inauguracji tak dużego przedsięwzięcia.
Trzymajmy kciuki, by nic nie przeszkodziło planom i zamiarom i byśmy w 2027 roku przejechali nowym mostem.
Przy Moście Tolerancji, potocznie zwanym „Różowym” stanęła przed konferencją prasową plansza z widokiem planowanej trasy obwodnicy Głogowa z nowym mostem (za DGLnews)
Wielu głogowian śledziło rozpoczętą 21 sierpnia kolejną wyprawę poszukującą legendarnego okrętu podwodnego ORP Orzeł. W załodze jest absolwent naszego „Mechanika”, dr inż. Benedykt Hac, który komunikował:
Wczoraj bez większych problemów dotarliśmy do portu IJmuiden w Holandii, gdzie czekał już na nas statek Tonijn. Dziś od rana instalowanie sprzętu hydro i drabinki dla nurków. Ekipa Firmy VAN LAAR Maritime, od której czarterujemy statek, mega pomocna i nie wypuścili nas z portu, dopóki wszystko nie było dopięte na ostatni guzik. … No i nastąpił ten moment, o godzinie 14:30 ruszyliśmy w Morze. Po trzech latach przerwy to spore przeżycie. Przed nami około 100 wraków do sprawdzenia i wielkie emocje.
Projekt „SANTI odnaleźć Orła” jest wieloletnim przedsięwzięciem pasjonatów i specjalistów chcących odkrycia „miejsca spoczynku wraku najsławniejszego chyba okrętu podwodnego ORP „Orzeł” wraz z jego sześćdziesięciotrzyosobową załogą oraz rozwikłanie zagadki przyczyn jego zatonięcia”. Wiemy już, że wyprawa ’23 nie przyniosła spektakularnego sukcesu, choć pojawiły się nowe znaleziska wraz z wiedzą, że znane są miejsca, w których „Orła” nie ma. Wehikuł czasu od początku towarzyszy wyprawom i relacjonuje wyniki rejsów. Ale każdy z czytelników może to czynić choćby przez profil na fb – Benedykt Hac, czy stronę https://santiodnalezcorla.pl/
Dziesiąta wyprawa dobiegła końca a na zdjęciu załoga programu tuż przed wyjściem w morze. Dr Benedykt Hac drugi z lewej. (z profilu na fb)
Z żałobnej karty. W ostatnich dniach odeszli znani Głogowianie:
23 sierpnia 2023 r. zmarł Eugeniusz Patyk (87). Jako dwudziestopięciolatek, nauczyciel z kilkuletnim doświadczeniem trafił do Głogowa i tu został na zawsze. Najpierw kierował niedawno oddaną do użytku Szkołą Podstawową nr 3. Kilka lat później (1969) objął „we władanie” miejscowy (jedyny wtedy) ogólniak. Wehikuł czasu stykał się z kierownikiem „trójki” przelotnie w czasie którychś wakacji, jako uczeń. Przed pandemią umawialiśmy się na długą rozmowę. Mieliśmy rozmawiać o minionych latach, głównie o meandrach głogowskiej polityki. Niestety, za szybko biegnie czas. Śpieszmy się … Cześć Jego pamięci!
Eugeniusz Patyk, (w środku) kierownik SP 3, przy pożegnaniu pierwszych absolwentów z całego cyklu nauczania w nowej szkole (zbiory M. Szatkowskiego)
25 sierpnia 2023 r. zmarł inż. Sławomir Pakulski (70), pracownik „Famaby”, a od 1982 r. pracownik Huty Miedzi Głogów, w której spędził 23 lata, dochodząc do stanowiska Dyrektora Naczelnego. W 2005 r. został powołany na stanowisko Wiceprezesa Zarządu KGHM SA. Na emeryturze z niespożytą aktywnością włączył się w działania wolontariatu wokół idei głogowskiego hospicjum.
2 września 2023 r. zmarł Franciszek Marciniak (95), przewodniczący Społecznej Rady ds. Kombatantów przy Staroście Głogowskim, kombatant II wojny światowej, partyzant oddziału Batalionów Chłopskich na Lubelszczyźnie. Żołnierz pierwszego powojennego garnizonu Wojska Polskiego i mieszkaniec Głogowa od 1952 r. Członek i prezes głogowskiego oddziału Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych.
Franciszek Marciniak w trakcie wypełniania społecznych obowiązków w biurze Związku Kombatantów
Rodzinom, przyjaciołom i znajomym zmarłych składamy wyrazy najgłębszego współczucia.
Zapraszamy do lektury. Prezentujemy wśród wrześniowych wydarzeń z przeszłości też te jubileuszowe, o których już wspominaliśmy, ale dziś przypominamy i namawiamy do świętowania.
Z lektur Wehikułu (127)
Przez wiele lat uniwersyteckie (i nie tylko) studia historyczne cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem. Ich absolwenci jednak w niewielkim stopniu uprawiali zdobyty zawód. Jeżeli tak, to głównie nauczyciela i niekoniecznie archiwisty czy muzealnika. W ostatnich latach zainteresowanie tym kierunkiem wyraźnie spadło. Na tyle, że czołowe Uniwersytety przeprowadzają tzw. drugi nabór.
Właśnie niedawno ukazała się książka – wywiad rzeka z wybitnym historykiem, redaktorem działu historycznego w czasopiśmie „Więź” (od 40 lat),członkiem Polskiej Akademii Nauk, badaczem historii Polski XX wieku, której poświęcił ponad 20 książek. W rozmowie z młodszymi kolegami historykamidobitnie pokazuje, jaką przeszedł drogę.
Andrzej Friszke, Zawód: historyk. Rozmawiają Jan Olaszek i Tomasz Siewierski, Warszawa, 2022.
Syn ewangelickiego pastora, absolwent olsztyńskiego ogólniaka, Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, potomek rodu, którego najstarszy znany protoplasta miał też na imię Andrzej (1762-1833), a jego syn Jan urodził się w Stawiszynie (Wielkopolska, pow. kaliski) w 1786 r.
Wypowiedź profesora na spotkaniu w Teatrze NN w Lublinie we wrześniu 2022 r.
Są to moje wspomnienia z całego życia. Obejmują one okres właściwie mojej genezy. Są tam różne dramatyczne okoliczności. Następnie całego życia, aż do lat ostatnich. A moje życie to zajmowanie się historią, badanie historii, okresu międzywojennego, powojennego po roku 89 zwłaszcza. To jest też taka aktywność obywatelska.
Rozpoczyna, więc opowieść o patriotycznej tradycji rodzinnej, O tym, że pisali się przez „sz” a nie „sch”, cały czas identyfikowali się jako Polacy. Ojciec czas wojny spędził w obozach koncentracyjnych nie przyjmując volkslisty i wyszedł dopiero 29 kwietnia 1945 r. Dość szybko Autora osierocił. Został, więc w Olsztynie z mamą Zofią. Już wtedy interesował się przeszłością bliską, historią najnowszą. Wybrał kierunek studiów historia na UW. Wartko opisuje perypetie związane z początkiem studiów i i kolejne lata, które zbliżały się do polskiego przełomu. Opis okresu studiów dla piszącego te słowa jest bliski, bo Profesor wtedy był prezesem Koła Naukowego i i dla wielu z nas (studentów IH UW) autorytetem.
Więc studia i czas przełomu (1980/81) przedstawia tak, jak zapamiętał. Burzliwy okres kształtowania osobowości i potem pytania, co dalej? Jak zostać w Warszawie bez meldunku i bez pracy, której nie można było otrzymać bez adresu zamieszkania? Są odpowiedzi.
Przez ponad 600 stronic wędruje Andrzej Friszke przez swoje pracowite życie, dowodząc czynami, że na końcu drogi jest sukces, choć czasami potrzebuje on wsparcia. Opisuje drogę do członkostwa w Polskiej Akademii Nauk czy otrzymanych wyróżnień, nagród i odznaczeń.
Redaktorowanie w „Tygodniku Solidarność” i „Więzi”, działania w opozycji i współudział w tworzeniu nowego państwa. Ciekawe opinie o Instytucie Pamięci Narodowej i lustracji.
Szeroko opowiada o początkach badań nad PRL; postaciach opozycji i swoim oraz ich opisywaniu (cykl o Jacku Kuroniu). Zwraca uwagę na swoje doświadczenia z dydaktyki i poziomie wiedzy studentów w XXI w. Brak zainteresowania nawet bliską przeszłością przez młodych w różnych środowiskach. O brutalnym zawłaszczeniu państwa przez rządzących. Wiele wątków poświęconych jest sporom o historię i politykę i o tzw. „polityce historycznej”.
Osobiste wątki dodają autentyzmu, umiejscawiają w ówczesnych realiach codziennej egzystencji.
Kończy ostatnim słowem („Ukraina, parę słów”) w kwietniu 2022 r.
Ale na zakończenie trzeba wspomnieć o bogatej ikongrafii. Wiele zdjęć wyszło z aparatu profesora, bo mówił też o swoje pasji, która zrodziła się z przymusu chwili – jeżeli sam nie zrobił zdjęć, to nie zrobił ich nikt.
Pocztówka ze Śląska (9)
Dziś o metaloplastyce i szczegółach kowalstwa artystycznego. Opowiemy o człowieku, który pozostawił na Śląsku wiele śladów swojej działalności i jej efektów. Czytelniczka zwróciła nam uwagę na to, czego wielokrotnie nie zauważamy, biegnąc w swoim życiu za sprawami innymi. A otaczają nas właśnie wytwory czasami geniusza zawodu kowala. Ogrodzenie, brama, krata, czy chociażby balustrada staje się dziełem sztuki. Trwałym i wielokrotnie odpornym na destrukcję człowieka i warunki atmosferyczne. Takim artystą był Jaroslav Vonka, czeski mistrz kowalstwa artystycznego z Hořic (niedaleko Hradca Králové), który przez ponad trzydzieści lat działalności we Wrocławiu pozostawił po sobie wiele śladów i wykształconych kowali czy uczniów.
Radują oczy np. kute żelazne bramy z 1910 r. w obiektach wrocławskiej Politechniki czy dekoracje budynków oddawanej do użytku w latach 1924 – 1925 elektrowni, czy balustrady i kraty w Ratuszu, w tym oczywiście i Piwnicy Świdnickiej. Polecamy poszukiwania w Internecie licznie występujących wizerunków dzieł „kowalstwa artystycznego i magii ukrytej w kutych przedmiotach, rzeźbach, odlewach…”.
Opowieścią na inną okazję może być relacja z Prudnika, gdzie piękna krata, arcydzieło Vonki zdobi drzwi wejściowe do oddziału Santander Bank Polska.
Krata wejścia południowego „Piwnicy Świdnickiej” we Wrocławiu, autor Jaroslav Vonka, 1942 r.; własność Muzeum Narodowe w Warszawie, eksponowana w Muzeum we wrocławskim Ratuszu. Jedno skrzydło furty waży co najmniej 150 kg. Ozdobiona jest sześcioma figurkami – diabła, starej kobiety (mężczyzny w habicie?), grajka, który w kieszeni ma małpkę, wędrowca dzierżącego kij (znawcy tematu podają, że to autoportret Vonki), starej kobiety z koszem i anioła. Wszystkie te postacie mają nawiązywać do dawnych stałych bywalców Piwnicy Świdnickiej. (fot. G. Myśków)
1323, książę Przemko, najmłodszy syn Henryka III głogowskiego i Mechtyldy brunszwickiej, nadał mieszczanom Głogowa wszystkie prawa, którymi cieszyli się mieszczanie Wrocławia. Książę objął samodzielnie rządy w dzielnicy głogowskiej najprawdopodobniej ok. 1321 roku. W końcu roku nadania przywilejów miastu miał zawrzeć związek małżeński z Konstancją, córką Bernarda świdnickiego, wnuczką Władysława Łokietka. Tym samym pogodził się z polskim królem, który w tym czasie zajmował Wrocław.
1478, 11.09., księżna Małgorzata z Cilly (zwana też Cyllejską) od osiemnastu już lat wdowa po księciu głogowskim Włodku, wystawia dokument uznający ks. Kazimierza II cieszyńskiego (bratanka ks. Włodka) za spadkobiercę jej majątku.
Książę już kilka dni temu wjechał do miasta powiadomiony o zagrożeniu włości swojej ciotki, Małgorzaty Cyllejskiej. Chce zdobyć przychylność społeczności miejskiej. Mieszkańcy mają złożyć następcy hołd. Do tego łatwo jednak nie dochodzi. W wyniku sporów, dyskusji i kompromisu udaje się wynegocjować Kazimierzowi pięcioletnie zwierzchnictwo nad przypadającą im częścią miasta, jako opiekunowi księżny Małgorzaty. Hołd mieszczan dotyczył tylko tego okresu. Ale nie odpuścił pretensji wobec miasta żagański książę, Jan II powszechnie zwanym Okrutnym lub Szalonym. Intensywnie się zbroił i szykował do rozprawy z cieszyńskim konkurentem. W każdym razie dzisiejsze wystawienie testamentu to dopiero początek kłopotów dziedzica z Cieszyna.
Księżna Małgorzata niespełna dwa lata później umrze w Górze. Zgodnie z wolą została pochowana w głogowskiej kolegiacie. Tam też do dziś znajduje się monumentalna płyta nagrobna. W roku 2015 została zabrana ze ściany przy portalu głównym i po konserwacji umieszczona wewnątrz nawy pod chórem.
1653, 19.09., podpisano ugodę między jezuitami a miastem o zamianie terenów. Na skutek porozumienia zakon otrzymał teren, znany obecnie z bryły wielkiego kościoła Bożego Ciała. Wtedy było to miejsce pełne powojennych pogorzelisk (po wojnie trzydziestoletniej). Mierzył wg ówczesnych miar „157 łokci na wschód i 94.5 łokcia na południe”. I zaraz potem zakonnicy rozpoczęli budowę pierwszego kościoła. Miał dwadzieścia trzy metry długości. Znajdowały się w nim trzy ołtarze. Charakterystyczną dziś bryłę obiekt otrzymał pół wieku później. Zaczął ją wznosić G. Simonetti. A kiedy nowy kościół płonie uderzony piorunem w 1711 r., odbudową kieruje wrocławski architekt Johann B. Peitner.
Podnoszone z ruin północne skrzydło kolegium i gmach kościoła Bożego Ciała w 1979 r. (z arch. E. Bogusz.)
1813, 16.09., dowódcą pruskiego korpusu ekspedycyjnego, który ma się rozprawić z będącą we francuskich rękach Festung Glogau zostaje generał major Levin Karl von Heister (1757-1816). Dociera nad Odrę dopiero 27 września. Zamknięty zostaje wtedy całkowicie dostęp do twierdzy. W składzie korpusu gen. Heistera było – 9 batalionów Landwehry, 4 szwadrony jazdy z 4 śląskiego pułku kawalerii landwehry, 2 baterie artylerii.
Siły rosyjskie liczyły 31 batalionów piechoty (18 600 ludzi – 3 dywizje piechoty pospolitego ruszenia – kostromska gen. Bardakowa, riazańska gen. Izmaiłowa, symbirska – gen. Wasilczikowa), 3 baterie dział (450 ludzi), 5 pułków kozaków (2000 – 8, 12, 13 i 16 pułk baszkirski i 2 pułk miszarski).
Razem wokół Głogowa kwaterowało 29 450 ludzi. Oblegający dysponowali 44 batalionami piechoty (26 400 żołnierzy), jazdą (2400 kawalerzystów), artylerią – 5 baterii armat z 650 kanonierami. To wojsko musiało jeść i pić. A w chwilach wolnych się bawić. Okoliczne miejscowości musiały dostarczać prowiant. Konie i wozy były rekwirowane do pracy przy robotach oblężniczych.
W trakcie rozejmu pilaszkowickiego, od początków czerwca do końca sierpnia, twierdza stała się głównym centrum logistycznym dla Wielkiej Armii na Śląsku.
Kościół pw. św. Stanisława po sekularyzacji w 1810 r., zamieniony na magazyn (rys. R. Knoetel)
1820, 26.09., dwudziestoletni Polak Adam Loga wyrusza z Leszna w podróż do Bonn. Prowadzi dziennik podróży, który przetrwa przez lata w poznańskim archiwum. Niedawno został opublikowany. Dzięki temu możemy poznać stan umysłu młodego Polaka i podróżnika. Pierwsze dni eskapady to Wschowa i Głogów. Miasto nad Odrą wyzwala w nim egzaltację.
Jak pisze, Głogów pokazuje potęgę drogiey ojczyzny, dzielność rodaków i razem niewczesne naszego upadku przyczyny. Prezentowany fragment jest pisany zgodnie z ówczesną pisownią.
Z rana przez kilka mostów, wałów, bram, tu i ówdzie od żołnierzy zatrzymywani dostaliśmy się do Głogowa. Ponieważ poczta berlińska z tąd dopiero 25 <września> odchodziła półtora dnia w tem mieście zabawić się musiałem, który czas na poznanie <jego> ciekawości obróciłem. Przypomniałem sobie obecnością tych mieysc sławnych w dziejach Polski, potęgę drogiey Oyczyzny, dzielność rodaków i razem niewczesne naszego upadku przyczyny.
W Głogowie poznawałem polskie posiadłości, a dzieła Głogowianów świadczą, iż kiedyś prawymi byli Polakami. Roku 1109 podczas woyny dzielnego Bolesława Krzywoustego z Henrykiem V Cesarzem Niemieckim, Głogowianie głodem i przemocą oblegających nieprzyjaciół przyciśnieni, a niepewni posiłków od swoich, proszą o zawieszenie broni, dając w zakład dzieci pierwszych obywateli i ślą do Króla <Bolesława> po dalsze rozkazy, który wkrótce im na odsiecz nadeyść obiecuie. Wierni Królowi, sławie i Oyczyźnie rozpoczynaią kroki nieprzyjacielskie. Okrutny Henryk, woysku dzieci Głogowianów na czele prowadzącemu miasto każe <z>dobywać. Zadumiewaią się z razu nieszczęśliwi Oycowie, ale uczucia wolności nad uczucia rodzicielskie przenosząc, wielkością swych synów zagrzani, którzy, rozrywając swe szaty, polską pierś im wskazywali chętną ponieść cios śmiertelny za dobro Oyczyzny, podwóyne odnaszaią zwycięstwo nad srogim Cesarzem i nad uczuciami człowieka, daiąc wieczny i iedyny przykład potomności, że nic droższego nad Oyczyznę. Widząc w tym Śląsku szczyt naszey wielkości, oraz w nim <także> postrzegałem zarodek naszego upadku. Wielki Bolesław, który, nie zaczepiając, ale się broniąc, w czterdziestu bitwach odniósł zwycięstwo, pod którym Polska obawianą i wielbioną była, słabością choroby powodowany Kray między czterech synów, a tem samem między tylu nieprzyjaciół podzielił, których niezgody pierwszym było skutkiem, utrata naypięknieyszey krainy, Śląska A to iedno, może więcey, iak się wydaie, do następnych się przyłożyło czasów nieszczęśliwych, które, iednem słowem, ciągłem nieszczęściem nazywać by można.
Głogów iako znaczna i pograniczna twierdza, w każdej prawie woynie wiele wycierpiała, najczęściej zaś przez uporne męstwo dzielnych mieszkańców.
Okrucieństwa Czechów dotychczas zostaią w pamięci <miejscowych> Obywateli. Pokazano mi wieżę, gdzie roku 1462 Grzegorz Prodziebrad, Król Czeski radców miasta w więzieniu głodem umorzył. [autor pomylił lata i sprawców – Wehikuł]
Spustoszeń poniesionych w ostatniey woynie ieszcze smutne są znaki [wojny napoleońskie, oblężenie twierdzy do kwietnia 1814 r – Wehikuł.]. Zachwalone <dawniej> po wałach ogrody zupełnie zostały zniszczonymi. Nowe zasadzenia, wiele ieszcze czasu potrzebuią nim dawney się zrównają piękności, lecz między niemi wymierzone armaty i ułożone kule i onym smutną przyszłość rokuią.
Miasto całe iest twierdzą, z strony Odry zdaie się bydź niezdobytą. Liczy
<miasto> do 12 000 mieszkańców. Turn [zamek] postawiony R.<oku> 1260 przez Konrada <I Głogowskiego>, i pałac, gdzie Xiążęta śląscy z familli Piasta do oney wygaśnienia, do R.<oku> 1476 mieszkali, są pochwały godne. Właśnie kończyłem pisać w moim dzienniku, gdy Postylion dosyć surowym głosem mi oznajmił, że poczta czekać nie lubi. O mała przesłyszawszy się w godzinie <w godzinie jej odjazdu> byłbym musiał, kilka dni ieszcze nudne, w tym mieście przepędzić. Przybiegłem do woza, który iuż odchodził, gdzie Postmistrz wyszukaną burką mnie raczył pożegnać. W towarzystwie pewnego Kuncendorfa, (…) w dalszą puściłem się drogę.
Wehikuł poleca: Dariusz Rolnik, Obraz Niemiec i Niemców w dzienniku podróży Adama Logi (1800-1831) z Leszna do Bonn odbytej w 1820 roku [w:] Trzeba dyscypliny – bez niej nie da się pasji składnie wyrazić…, Studia z dziejów nowożytnych (XVI-XVIII w.), pod red. Macieja Foryckiego, Adama Perłakowskiego, Filipa Wolańskiego, Poznań 2012, s. 169-183.
1895, 18.09., jak doniósł Liegnitzer Tageblatt (nr 215 z 13 IX 1895) cesarską nagrodę dla artylerii pieszej (Fussartillerie), którą przyznał cesarz za najlepsze strzelanie z armaty (działa), otrzyma po raz pierwszy od utworzenia w Głogowie stacjonująca tu 2 Kompania Pułku Artylerii Pieszej nr 6 – (2. Compagnie des Fuss-Artillerie-Regiments von Dieskau). Kompanie 1 i 2 wraz ze sztabem przybyły do Głogowa w 1873 roku, mija, więc dziś 150 lat. Miały siedzibę w koszarach fortu Bruckenkopf.
Brückenkopf Kaserne
1899, 7.09., jak donosił „Liegnitzer Tageblatt” (nr 212 z 9 IX 1899) rozpoczęło się bardzo ciekawe przedsięwzięcie budowlane – podniesienie starego mostu kolejowego nad Odrą.
Po przeniesieniu ruchu na nowo wybudowany most, od razu przystąpiono z prawego brzegu Odry do podnoszenia mostu w taki sposób, że zdjęto najpierw żelazną nawierzchnię (toru) pomiędzy prawym filarem a środkowym. Następnie w czterech dolnych częściach mostu umieszczono hydrauliczne podnośniki, podparte dźwignikami przyziemnymi, dzięki czemu możliwe było, by w ciągu kilku dni ten odcinek został przyśrubowany do uzyskanej wysokości. Również część mostu między filarami środkowym i lewym została już przyśrubowana do wymaganej wysokości. Obecnie zajęto się podnoszeniem tej części mostu, która przywróci połączenie lądowe na lewym brzegu. Większe trudności niż podnoszenie mostu spowoduje nadmurowanie filarów, ponieważ ich główki wybudowano wyłącznie z cementu. Będą one musiały być rozebrane do czasu usunięcia starych składów. Wyburzenie obrotowej części mostu będzie wymagało dłuższego czasu, podobnie jak usunięcie filaru, na którym spoczywa ta część; to ostatnie zadanie prawdopodobnie wykonają saperzy (Pionieren).
Cztery hydrauliczne podnośniki użyte do podniesienia mostu mają łączny udźwig 8000 cetnarów; każdy podnośnik potrzebuje tylko wiadra wody i człowieka do poruszania dźwignią dociskową w górę i w dół, aby ją uruchomić; każde pojedyncze naciśnięcie podnosi poruszający ciężar o milimetr, tak więc przy nacisku 900 razy osiągana jest pożądana wysokość o 90 centymetrów.
Most kolejowy przed pierwszą przebudową
73, 3.09., zainaugurowano pierwszy rok nauki w Zasadniczej Szkole Włókienniczej. Pomieszczenia udostępnił Ośrodek Szkolno-Wychowawczy im. Marii Konopnickiej (obecnie główny obiekt PWSZ). Tu dziewczyny odbywały zajęcia z teorii i praktycznej nauki zawodu. Tego dnia wmurowano też akt erekcyjny pod budowę Zakładu w zachodniej części miasta, gdzie trwała już budowa obiektu przyszłej „Milany”, filii legnickich zakładów dziewiarskich. Miały tu powstać miejsca pracy dla żon górników i hutników.
Uczennice szkoły zawodowej w własnoręcznie „wyprodukowanych” w szkole sweterkach (arch. Wehikułu).
, 12.09., Nie każdy długopis służy do pisania. Przekonała się o tym spacerująca z dzieckiem w parku głogowianka. Kiedy zauważyła leżący na alejce długopis, podniosła i chciała go wypróbować. Nacisnęła, by wysunąć wkład i … eksplodował. „Konkrety” doniosły, że śledztwo trwa. Nie znamy jego wyników. Może Czytelnicy pomogą?
1993, 15.09. Złota fabryka czy fabryka złota? W uruchamianym od lipca piecu Kaldo na Wydziale Metali Szlachetnych (WMS) Huty Miedzi „Głogów” otrzymano po raz pierwszy 1610 kg tzw. surowego srebra (metal Dore). Po rozruchu mechanicznym, w sierpniu przyszedł czas na próby technologiczne. Po ich zakończeniu, 14 września załadowano pierwszy wsad. Następnego dnia otrzymano pierwsze kilogramy surowego srebra, które poddano potem jeszcze procesowi elektrorafinacji. Bowiem ostatni etap uzyskiwania srebra jest taki sam jak w produkcji miedzi. W galwanicznych wannach metal przechodzi z anod na katody. Na tych ostatnich osadza się czysty kruszec zawierający 99,99% czystego srebra. Produkt końcowy ma postać wlewków i granulatu. Zużywane jest w przemyśle (zwłaszcza fotograficznym i elektronicznym) w większości za granicą. Jak donosiła specjalistyczna prasa w 2011 r. „największym producentem srebra na świecie był BHP Billiton (46,6 mln uncji). Różnica pomiędzy drugim i trzecim miejscem jest niewielka”. KGHM uplasował się na trzecim, produkując ok. 1260 ton.
Wydział Metali Szlachetnych dla otrzymania swoich produktów wykorzystuje pozostałości procesu produkcyjnego miedzi. Z tzw. szlamu anodowego odzyskiwane jest srebro. Szlam złotonośny, powstały w procesie elektrorafinacji srebra, jest podstawą do produkcji złota. Kilkaset kilogramów produktu wysokiej czystości znajduje zainteresowanie przede wszystkim na rynku finansowym, jako lokata czy inwestycja. Tylko ok. 10% produkcji trafia do przemysłu. W kolejnym procesie technologicznym odzyskiwany jest również koncentrat platynowo-palladowy (kilkadziesiąt kg rocznie).
Kierownikiem Wydziału w budowie i późniejszym wieloletnim szefem WMS został Wojciech Cis.
Sielski obrazek z Hutą (fot. Z. Lisowski)