Pierwsza dekada maja to codzienny czas świąt. Świeckich, religijnych, państwowych i lokalnych. Od święta pracy po imieniny ulicy. W międzyczasie odbywało się też święto demokracji – pierwsze sesje nowych Rad – Miasta i powiatu.
Nie było i nie jest nudno, bo każde uroczystości odbywały się pod innym pomnikiem i w innym miejscu Głogowa.
1 maja – Święto Pracy Nowa Lewica uczciła m.in. spotkaniem i wiązanką kwiatów pod Pomnikiem Dzieci Głogowskich. Była też okazja do zauważenia 20. rocznicy przystąpienia do Unii Europejskiej. Społeczeństwo rozpoczęło pierwszy dzień dorocznej Majówki.
2 maja – Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej obchodzono w Głogowie dostojnie pod pomnikiem autora słów Hymnu Narodowego Józefa Wybickiego.
Podpis: Dzień Flagi w 2012 roku przed budynkiem Starostwa z ówczesnym Starostą (Fot. P. Krzyżanowski, Tygodnik Głogowski)
3 maja, Święto Narodowe Trzeciego Maja, czyli święto Konstytucji uczczono pod pamiątkowym obeliskiem, poświęconym rocznicy.
4 maja – dzień św. Floriana, patrona strażaków i hutników uprawiających zawody związane z żywiołem ognia. Hutnikom Polskiej Miedzi z hut w Głogowie i Legnicy oraz Walcowni Cedynia życzymy bezpiecznej pracy. Druhom i funkcjonariuszom straży pożarnej bezpiecznej służby, zawsze szczęśliwych powrotów z akcji. Wszystkim życzymy zdrowia, szczęścia oraz wszelkiej pomyślności w życiu osobistym. Niech św. Florian otacza Was swoją opieką w wypełnianiu swoich powinności. Cieszymy się, że wśród Was jest wielu, którzy interesują się przeszłością ziemi głogowskiej.
Strażacy z Kłobuczyna na scenie Teatru Miejskiego
5 maja ten dzień wypadł w niedzielę – święto samo w sobie, było jednocześnie ostatnim dniem rekordowo długiej majówki.
8 maja na placu Saperów pod Pomnikiem Sapera organizowano tradycyjnie przez Starostwo obchody 79. rocznicy zakończenia II Wojny Światowej. Przy głogowskim Pomniku Sapera złożono kwiaty, odczytano apel poległych, a wojsko oddało honorową salwę. Oficjalny, publiczny debiut nowego Starosty, Michała Wnuka.
10 maja na środku zamkniętej dla ruchu ulicy 10 Maja jej mieszkańcy (byli i obecni), ich sąsiedzi i przyjaciele spotkali się na kolejnych Imieninach ulicy. Taką nazwę nosi uliczka przy Szpitalu, dawna Herderstrasse.
Dziś imieniny Naszej ulicy – 10 maja. Pierwsi mieszkańcy nadali ją na pamiątkę swojego przybycia na to powojenne gruzowisko, które do niedawna było dużym miastem. Data miała upamiętniać ustanowienie polskiej administracji. Przez wiele lat była to nazwa, jak każda, określająca punkt geograficzny czy topograficzny. Nie budziła emocji nawet w czasach przełomów. Wehikuł czasu jest jednym z patronów i przyjaciół tej imprezy.
Imieniny ulicy 10 Maja w 2024 roku (fot. Antoni Bok)
- Wspomnieliśmy o święcie demokracji – wyborach samorządowych. Z kronikarskiego obowiązku i natury Wehikułu czasu przedstawiamy wyniki wyborów samorządowych władz. W poniedziałek 6 maja odbyło się inauguracyjne posiedzenie Rady Powiatu. Znalazło się w niej 8 członków Koalicji Obywatelskiej, 7 członków KW R. Rokaszewicza i 6 osób wybranych z list PiS. Starostą został Michał Wnuk (KO), wybrany 14 głosami (na 20 obecnych). wicestarostą Jeremi Hołownia (KWW Rafaela Rokaszewicza), członkiem Zarządu Dorota Młodecka (KO). Na przewodniczącego rady wybrano Bartosza Ławrowskiego (KWW Rafaela Rokaszewicza) i dwóch wiceprzewodniczących – Iwonę Adamczak (KO) oraz Mariusza Kędziorę (KWW Wojciecha Zubowskiego, czyli PiS). Ten ostatni wybór uznawany jest za niespodziankę. Spośród 21 wybranych radnych w sesji nie uczestniczył ustępujący starosta Jarosław Dudkowiak, który tym samym nie złożył ślubowania (wybrany radnym dużą ilością głosów).
Następnego dnia, we wtorek 7 maja, w Sali Rajców Ratusza spotkała się nowa Rada Miasta. Prezydent Rafael Rokaszewicz i radni złożyli ślubowanie.
Na przewodniczącego Rady Miejskiej wybrano Sławomira Majewskiego (KO), a wiceprzewodniczącymi zostali: Dariusz A. Czaja (KW RR), Bartosz Moskwa (KW RR) oraz Krzysztof Sarzyński (PiS). Zastępcami Prezydenta w rozpoczynającej się kadencji będą: Piotr Poznański oraz Edyta Owczarek–Pręda (w poprzedniej kadencji radna RM – Klub RR).
Rada Miejska i Prezydenci po ślubowaniu
Z lektur Wehikułu (135)
Minęły już cztery lata od pamiętnego spotkania. 19 lutego 2020 r. w wypełnionej po brzegi Sali Widowiskowej MOK spotkali się nieliczni już pionierzy, a przede wszystkim ich potomkowie. Przeglądano i opowiadano o nowej, wydanej niedawno książce wspomnieniowej. Nikt jeszcze nie wiedział, że to jedno z ostatnich tak wielkich zgromadzeń. W Głogowie, Polsce, Europie. Za progiem stała pandemia.
Mieszkam koło szpitala… Wspomnienia głogowian, seria: „Historia jednego kwartału”, red. Wiesław Maciuszczak, Głogów 2019.
„Promocja książki i pełna sala ludzi” napisano w gazecie jeszcze tego dnia – 19 lutego: „w MOK w Głogowie trwa spotkanie, podczas którego głogowianie opowiadają historie ze swoimi wspomnieniami, jakie zachowali mieszkając na osiedlu Kościuszki”.
Drugi tom projektu wydawniczego TZG – „Historia jednego kwartału” powstał po wspomnieniach mieszkańców „stoczniowca”. Na 340 stronach znalazły się relacje i wywiady blisko pięćdziesięciu mieszkańców ulic dzisiejszego osiedla Kościuszki. Od ul. Gustawa Morcinka do ul. Polnej, i od Obrońców Pokoju do Mikołaja Kadłubka. Zamieszczono również niepublikowane fragmenty rękopisów wspomnień czy dzienników osób związanych z opisywanym rejonem. Dla zilustrowania i uzupełnienia okresu połowy XX wieku wykorzystano też drukowane, ale trudnodostępne już dziś fragmenty materiałów źródłowych. Umieszczono również ponad 300 zdjęć. Niewątpliwym uatrakcyjnieniem jest prezentacja prozy i poezji byłych mieszkańców „kwartału”. Wraz z upływem czasu od dnia promocji i wprowadzenia książki do obiegu widać jak była potrzebna dla zatrzymania wspomnień i utrwalenia wiedzy o przeszłości tego mikroświata.
Książkę „Mieszkam koło szpitala… Wspomnienia głogowian”, jak informuje TZG, można kupić w saloniku prasowym przy ul. Grodzkiej i w Księgarni „Feniks” przy ul. Jedności Robotniczej, róg Alei Wolności – w podwórku.
Przejeżdżajac blisko 36 kilometrów z Głogowa na południowy zachód popularną „trójką” do Polkowic i stamtąd drogą wojewódzką nr 331 w kierunku Chojnowa, wjedziemy do Chocianowa. To miasteczko leży niby blisko a jednak daleko. A odwiedzić warto. Z daleka charakterystycznym obiektem jest jak się okazuje niedostępna, pozostająca w ruinie pełna rozmachu barokowa rezydencja.
Jej losy, sięgające końca XIII wieku i czasów księcia świdnicko-jaworskiego Bolka I Surowego, opisali w najnowszej monografii miasta Zbigniew Machoń, Henryk Rusewicz, (Chocianów, miasto na wrzosowiskach. Ilustrowana monografia miejscowości). Czas opisu tego wydawnictwa z 2024 r. jeszcze przyjdzie w naszej rubryce „Z lektur Wehikułu”.
Dziś o monumentalnej budowli, o której autorzy piszą m.in.
Przez całe stulecia nieodłącznym elementem chocianowskiego krajobrazu był górujący nad osadą zamek /…/ Całkowitej przebudowy obiektu (i przemiany zamku w barokowy pałac) dokonali kolejni właściciele chocianowskich dóbr – rodzina von Redern /…/ generalnej przebudowy starej siedziby we wspaniały barokowy pałac dokonał w latach 1728–1732 autor nowego założenia pałacowo-parkowego, pochodzący z Rewla (obecnie Tallin) w Estonii znakomity legnicki architekt Martin Frantz/…/ Posiada kubaturę 25 026 m3, powierzchnię użytkową 2 518 m2, 2 kondygnacje mieszkalne i użytkowe poddasze nakryte mansardowym dachem. Liczba pomieszczeń: piwnice-15, parter 12, pierwsze piętro-11, poddasze-10.
Pałac jest budowlą murowaną z cegły i tynkowaną, z bardzo bogatą dekoracją kamieniarską i stiukową. Wzniesiony został na planie prostokąta z wyraźnie zaznaczonymi ryzalitami: fasady zachodniej – główne wejście oraz reprezentacyjna klatka zachodnia, oraz wschodniej – dwa symetrycznie rozmieszczone ryzality w pobliżu osi fasady i południowej – wejście od strony parku poprzez podwójne, trójbiegowe reprezentacyjne schody. Niemal pośrodku układu (bliżej fasady zachodniej) wznosi się 67. Metrowa masywna czworoboczna wieża, strzelająca wysoko ponad kalenice dachów, zwieńczona smukłym hełmem z XVIII w.
Autorzy, dysponując bogatą dokumentacją i ikonografią, przeprowadzają czytelnika po tym obiekcie i okolicach. Załączają wiele przedwojennych ilustracji, pokazując rozmach założenia. Ponieważ obiekt jest niedostępny (pozostaje w prywatnych rękach), dają wyobrażenie co może nas czekać w przyszłości – po zakończeniu remontu.
Natomiast dostępny jest ponad 20-hektarowy park pałacowy, zrewitalizowany i według niektórych odwiedzających miasteczko zadbany. Pełni rolę parku miejskiego.
Chocianowski, monumentalny pałac w ruinie choć z zabezpieczonym dachem (fot. Grażyna Szyszka)
1489, 28.05.
… około godziny czwartej w nocy, pewna kobieta nieostrożnie posługiwała się światłem i osuszała mąkę. W języku ludowym: ona suszyła mąkę pszeniczną w suchym miejscu, przytwierdziła przy niej światło i poszła spać. Jej nazwisko Piotrowa Trodelynne. Wtedy cały dom się zapalił. W tym domu i jeszcze w innym w ogniu zginęło około dziewięciu ludzi, lecz kobiecie tej udało się ocalić i przeżyła jeszcze parę dni. Ogień zaś wzmagał się i stał się bardzo wielki. Najpierw na ulicy Szpitalnej i w obejściu proboszcza, dalej spaliły się wszystkie domy położone przy ulicy Bożego Ciała, cała dzielnica z wyjątkiem jednej części, spaliła się ulica Długa z wszystkimi urządzeniami rolnymi i ulica Odrzańska. W całości spłonął klasztor (klarysek) i także jedna zakonnica udusiła się od ognia. Mówiło się, że w sumie zginęło w ogniu około 18 ludzi. Ludzie ponieśli niezliczone szkody, ponieważ wówczas w mieście przepadły dobra chłopów, którzy je przez rok tamże przechowywali.
Notatkę sporządził i zapisał w swoim Roczniku Kaspar Borgeni. Fakt wielkiego pożaru, kiedy spłonąć miała połowa miasta, potwierdza również rocznikarz zgorzelecki.
Pożar pustostanu przy ul. Towarowej w Głogowie tuż przy dworcu PKP w końcu lipca 2017 roku (fot. Kacper Chudzik)
1634, 23.05. O ofierze wojny trzydziestoletniej.
Tego dnia zabity został w pobliżu wsi Gola rektor kolegium jezuickiego z Głogowa, o. Jeremiasz Fischer. Wiosną tego roku trwały zaciekłe walki o twierdzę między wojskami katolickimi a protestanckimi. W okolicznych lasach i wioskach obozowały wojska najemnych żołnierzy. Jezuici z Głogowa uciekli z miasta na skutek prześladowań. Szczątki zastrzelonego kapłana i zakonnika złożono pod posadzką w kościele św. Jakuba w nieodległym Konradowie (teraz pow. wschowski). Miejscowość od początku XIV wieku była własnością głogowskich klarysek. Z ich inicjatywy powstał tu kościół. Trzynawowa świątynia z kamienia i cegły zastąpiła w II połowie XVI w. wcześniejszy drewniany kościółek.
Na pamiątkę śmierci jezuity z Głogowa, sto lat (1734) później, na ścianie kościoła umieszczono kamienną tablicę. Epitafium oddaje hołd duchownemu i informuje o tragicznym wydarzeniu.
Kościół w Konradowie
1809, 23.05. Głogów i magazyny prochu oraz uzbrojenia.
Generał Jan Henryk Dąbrowski pisał do księcia Józefa Poniatowskiego, dowodzącego armią Księstwa Warszawskiego – „…odebrawszy dzisiaj amunicję z Głogowa, po którą posłałem, idę z piechotą Wielką Drogą z Poznania do Warszawy”.
Twierdza głogowska stanowiła rezerwuar uzbrojenia, wyposażenia i ludzi od czasów powstania. Takie jej było zadanie. W trakcie okupacji francuskiej, w 1809 roku z korespondencji dowódców zachowały się takie świadectwa, jak:
– „(…) z 5 pułku piechoty armii Księstwa Warszawskiego wysłać 15 kompanii do Głogowa (…)” – polecenie marszałka Davuot wydane generałowi Zajączkowi. 5 pułk piechoty pułkownika ks. Michała Gedeona Radziwiłła przed 1811 r. stał z garnizonem w Głogowie, Kostrzynie i Częstochowie, wcześniej wchodził w skład 2 Dywizji (Legii) kaliskiej gen. Zajączka.
– marszałek Davout w liście do ks. Poniatowskiego podkreśla, że trzeba utrzymać łączność na szlakach komunikacyjnych wschód – zachód „(…) owóż nasze linie łączności idą przez Głogów i Kistrzyń (…)”. Więc należy tę trasę obudować linią garnizonów.
– Gen. J.H. Dąbrowski pisze z Poznania do płk. Pakosza na dworze królewskim z poleceniem, by przesłano „(…) regiment 4 kawalerii stojący pod Głogową”. Bywali tu też szwoleżerowie. Między innymi przybyli po furaż w momencie śmierci komendanta, barona Juliena Ch. Rheinwalda.
Pozostałości Lunety nad Zamkowym Jeziorem – fortu artyleryjskiego, a w II połowie XX wieku magazynu środków pirotechnicznych 6 ppont.
1864, w maju, dumni Duńczycy w Festung Glogau.
160 lat temu, choć trwała jeszcze II wojna o Szlezwik, zwana też wojną duńsko-pruską, na Śląsk i do Głogowa przybywali kolejni duńscy jeńcy. Zostali wzięci do niewoli w trakcie wielkiej i krwawej bitwy pod Dybbøl 18 kwietnia. Ogółem miało ich tu być 383. Umieszczono ich głównie w kazamatach Fortu Gwiazda (Stern Fort). Na pewno cierpieli głód i chłód. Niewygody, rany i choroby również doskwierały. Ponoć honorowi i waleczni żołnierze cieszyli się sympatią Ślązaków, otrzymując od niektórych wymierną pomoc, jednak nie z każdej korzystali i nie od każdego ofiarodawcy ją przyjmowali. Jak czytamy w jednej z notatek prasowych, dar włodarza dóbr Przemkowa nie spotkał się wśród jeńców z aprobatą:
„Duńska duma. Szczególne wydarzenie tworzy w Głogowie (pruski Śląsk) temat dnia. Książę Augustenburga z Przemkowa przesłał miejscowej komendanturze 1000 sztuk cygar do rozdzielenia wśród Duńczyków. Jeńcy, którzy znajdują się w Forcie Gwiaździstym (w Głogowie – przyp. tłumacza) dowiedzieli się, kto był ofiarodawcą i z całą stanowczością odmówili przyjęcia podarunku. Ci jednak, którzy są internowani w inkwizytoriacie (urzędzie śledczym – przyp. tłumacza), cygara przyjęli, ponieważ nazwisko ofiarodawcy było dla nich nieznane. Gdy jednak następnego dnia dowiedzieli się, kto był ofiarodawcą, byli niepocieszeni i pozostałe jeszcze cygara zniszczyli”. (Źródło: Gazeta „Das Vaterland”, Nr 115 z 21 maja 1864 r. Tłumaczył i zamieścił na swoim profilu KARTKA Z KALENDARZA – pan Eugeniusz Cipura z Przemkowa).
Co spowodowało, że honorowi Duńczycy odmówili rozkoszowania się smakiem cygar arystokraty z pobliskiego Przemkowa? Otóż łaskawym darczyńcą był Książę Christian August von Schleswig-Holstein-Sonderburg-Augustenburg, w latach 1853 – 1869 właściciel przemkowskiej posiadłości. Mówiąc dosadnie, był to książę Szlezwika-Holsztynu, o który toczyła się ta wojna, i który został zaanektowany przez Prusy i jego koalicjanta.
W twierdzy umieszczono, jak zapisał j. Blaschke, kilkuset jeńców duńskich. Inne źródło podaje dokładną liczbę – 383. Już w tym pierwszym okresie uwięzienia jeńców w głogowskiej twierdzy zmarło czterech z nich. Na szczęście były to jedyne ofiary. Dzięki pamięci Duńczyków znamy ich nazwiska:
1. Hans Christensen, kapral 22. pułku piechoty, 4. kompanii, nr 15; urodzony 29 lipca 1833 w Nørre Holsted, parafia Holsted, hrabstwo Ribe, potwierdzony 1848 w Fåborg, wzięty do niewoli po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia, przybył do Głogowa 1 maja, zmarł 15 maja. Syn rolnika Christena Thuesena i Anne Marie Eriksdatter.
2. Jens Christian Nielsen, szeregowiec 20. pułku piechoty, 8. kompanii; urodzony 23 lipca 1839 w Krogen, parafia Tranum, hrabstwo Hjørring, schwytany po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia i zabrany do twierdzy w Głogowie, zmarł 5 czerwca. Syn właściciela domu Nielsa Christensena Høgha i Karen Marie Christensdatter.
3. Niels Hansen, szeregowiec 17. pułku piechoty, 3. kompania, nr 185; urodzony 25 października 1833 w Illerup, parafia Raklev, hrabstwo Holbæk, potwierdzony 1848, schwytany po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia, przybył do twierdzy w Głogowie 24 kwietnia, zmarł 5 maja 1864 r. Syn rolnika Hansa Nielsena i Karen Jensdatter.
4. Hans Christian Hansen, szeregowiec 22. pułku piechoty 5. kompanii nr 22; urodzony 30 marca 1833 w Varde, schwytany po bitwie pod Dybbøl 18 kwietnia, przybył do twierdzy w Głogowie 27 kwietnia, zmarł 16 maja. Syn woźnicy Hansa Madsena i Inger Christensdatter. Mistrz kamieniarski w Jyllerup w parafii Årre. Żonaty z Mette Henriksdatter, z którą miał dwoje dzieci.
Zostali pochowani obok siebie na cmentarzu garnizonowym. W roku 1886 na skutek ustaleń międzynarodowych duńskie Ministerstwo Wojny ufundowało cztery marmurowe tablice, które postawiono na grobach. Systematycznie opłacano też ustalone kwoty za pielęgnowanie mogił. Państwo duńskie po raz ostatni miało zapłacić za ich utrzymanie w 1942 r., a niemieckie władze Głogowa określiły, że miejsca te znajdują się „im guten Zustande” – w dobrym stanie.
Rozpoczęta 1 lutego 1864 r. tzw II wojna o Szlezwik lub wojna duńsko-pruska trwała do końca września. W jednym z jej epizodów – przeprawie na wyspę Als i w bitwie o nią – uczestniczyli pionierzy z 5 batalionu pionierów mającego siedzibę w Głogowie. Na pamiątkę tego udziału koszary, (z których dziś pozostał tylko budynek Starostwa), otrzymały nazwę „Alsenkaserne”.
Nieistniejące już tablice na cmentarzu garnizonowym. (Fot. i informacje z duńskiej strony poświęconej pamięci tego wydarzenia)
1896, 19.05. Cesarskie polowanie i wojskowa orkiestra z Głogowa.
Gazeta „Der oberschlesischer Wanderer” w numerze 116/69 relacjonowała z pobliskiego Przemkowa pobyt pary cesarskiej:
Przemków. Wieczorem w dniu Wniebowstąpienia Pańskiego podczas kolacji koncertowała orkiestra 58 Pułku Piechoty z Głogowa; plac zamkowy oświetlony był elektrycznie, po zmroku frontowa część parku lśniła rozżarzonymi dekoracjami niezliczonych lamp i latarni; bengalskie oświetlenie w parku przyjęło się wspaniale. Około godziny 9:30 odbył się pochód z pochodniami, który został ofiarowany parze cesarskiej przez pracowników Huty Henryki i przemkowskiego i piotrowickiego stowarzyszenia weteranów wojennych. Z orkiestrą wojskową na czele orszak liczący 600 pochodni przeszedł przez przednią część parku do placu zamkowego, gdzie majestaty obserwowały przedstawienie z balkonu Pałacu Książęcego. Następnie dano wspaniały pokaz sztucznych ogni. Chociaż plac zamkowy był ściśle odgrodzony, zezwolono publiczności wejść do parku. Dziś rano cesarz udał się około godziny 4.00 rano na polowanie na kozły sarny z podchodu do Koźlic, skąd wrócił około godziny 11:00 przed południem. Podczas tego polowania z podchodu cesarz zastrzelił siedem kozłów. Na przejazd na polowanie w obie strony cesarz korzystał z trasy przez miasto. Od godziny 11.00 do godziny 17.30 cesarz przebywał w Pałacu Książęcym, po czym ponownie udał się na polowanie z podchodu. W wyniku lekkiego zranienia stopy cesarzowa musiała pozostać w pokoju przez cały dzień.
Nas interesuje głównie udział w opisywanych wydarzeniach głogowskiej orkiestry miejscowego pułku piechoty (3 poznański pułk piechoty nr 58 – 3. Posensches Infanterie-Regiment Nr 58). W armii pułk ten wręcz nazywano pułkiem myśliwych. Niedaleko Przemkowa rozciągały się regimentowe obwody łowieckie. Nie wiemy czy w opisywanych wyżej polowaniach uczestniczył dowódca pułku oberst (pułkownik) Schiller. Natomiast jak czytamy, oprawę muzyczną zapewniała orkiestra wojskowa z Głogowa. W tym czasie tzw. „korpus muzyczny” występował w każdym oddziale wojska. Obok obowiązków wewnętrznych, orkiestra koncertowała przy wielu okazjach również cywilnych. Koncerty przed obliczem cesarza Wilhelma II były dla muzyków na pewno wydarzeniem.
Cytowana notatka prasowa pochodzi z profilu „Kartki z kalendarza” Eugeniusza Cipury, który systematycznie zamieszcza tam informacje o przeszłości Przemkowa i życiu arystokracji w tamtejszym pałacu. Wehikuł czasu bardzo dziękuje.
Pułkowy dom z kasynem oficerskim w okolicach obecnej ul. Daszyńskiego
1926, maj, po raz pierwszy ministerstwo przekazało 25 000 marek prezydentowi Rejencji Legnickiej (Liegnitz) na renowację historycznie godnego pamięci kościółka na Franziskanerplatz wraz z kaplicą Herberstein zbudowaną w 1680 roku. Po renowacji, miasto Glogau będzie odpowiedzialne za bieżącą konserwację budynków. To, co stanie się z małym kościółkiem, nie zostało jeszcze ustalone; cieszy fakt, że ten cenny zabytek z historii naszego miasta zostanie uratowany przed nieuchronnym zawaleniem. W krypcie kościoła pochowano wiele ważnych osobistości: barona v. Dyherrna, hrabiego v. Herbersteina, hrabiego v. Frankenberga, barona v. Monteverquesa, generała v. Haslingena i hrabiego v. Nimptscha. Od momentu powstania kościół przeszedł wiele różnych losów; służył celom kościelnym, był obozem żołnierskim, magazynem, stajnią itp.
Pofranciszkański kościół pw. św. Stanisława przed wojną
1939, 1.05, jak się okazuje, jako święto pracy (Narodowy dzień Pracy) był ten dzień również obchodzony w hitlerowskich Niemczech. Dzięki Jackowi Relichowi możemy przedstawić zdjęcie z uroczystości przed Teatrem im. A. Gryphiusa.
(Fot. ze zbiorów Jacka Relicha)
1948, 19.05. burmistrz Głogowa Antoni Główny podpisuje listę – wykaz mieszkańców miasta posiadających wyższe wykształcenie. Lista zawiera 14 (czternaście) nazwisk. Nie precyzuje dokładnie specjalności, specjalizacji, zawodów i ukończonych uczelni wymienionych osób. Podajemy więc zgodnie z oryginałem, że w mieście znajdowali się wtedy przedstawiciele zawodów, którzy oczywiście działali na terenie całego, rozległego powiatu:
lekarze: Lucyna i Czesław Ludwiczakowie, Wiesław Juszkiewicz,
lekarz weterynarii Tomasz Leszczyński,
inżynierowie: Władysław Gadus, [bez im.] Sozański, Mieczysław Nowakowski,
sędzia Czesław Górecki,
prawnik Romuald Sawczak,
ekonomista Stanisław Wyrzykowski,
ksiądz Stanisław Grela
farmaceutka, mgr Wiktoria Gadus
magister, wicestarosta M. Skoczeń
filozofia, Józef Hanzel.
Tak. W mieście powiatowym, w trzy lata po wojnie, jest 14 osób z wyższym wykształceniem.
Inżynier Władysław Gadus przed odbudowanym mostem betonowym na Starej Odrze [Z arch. Ewy Bogusz]
1954, w maju, 65 lat temu,zmarł nagle w trakcie prowadzenia egzaminów maturalnych dyrektor Liceum Ogólnokształcącego, Jan Frańczak.
Objął stanowisko zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Jak zapisano w szkolnej kronice – „Jako przewodniczący egzaminu dojrzałości prowadził maturę i podczas zdawania egzaminu z biologii nagle zaniemógł. Na drugi dzień już nie żył… zamarło życie szkoły. Zakończenie roku szkolnego odbyło się bez żadnych imprez. W smutku i głębokim bólu rozjechaliśmy się do domów”.
Dyr. Jan Frańczak (Kronika I LO)
2018, 10.05, po raz pierwszy byli i obecni mieszkańcy spotkali się na Imieninach swojej ulicy – 10 Maja w Głogowie. Wtedy wśród kilkudziesięciu mieszkańców świętowała swoje urodziny mieszkanka ulicy, Mirella Karbowińska, wnuczka pierwszych mieszkańców Głogowa w 1945 roku, państwa Łukaszyków.
W następnym roku na Imieniny przyszli również mieszkańcy ulic okolicznych.
I kiedy zapowiadaliśmy, że III imieniny się nie odbędą z powodu pandemii, organizatorzy zaznaczyli świąteczny dzień wywieszeniem zdjęć i na chwilę zeszli do zdjęcia w charakterystycznych dla ówczesnego czasu maseczkach. Impreza miała różny charakter w kolejnych latach, by w roku 2024 znów zagościć na środku ulicy między domami nr 3 i 4.
Imieniny ulicy 10 Maja w 2020 roku miały charakter symboliczny. Organizatorzy zrobili sobie tylko to zdjęcie (Fot. Xenia Brik)