Wehikuł czasu – październik 2024 (rok 16/188)

Sierpień był upalny, wrzesień z kolei deszczowy i powodziowy. Od ekstremalnej suszy, do ekstremalnych opadów. Katastrofalna powódź nawiedziła południowe powiaty Dolnego Śląska i Opolszczyzny. A potem zagrożenie i lokalne kataklizmy przemieszczały się wzdłuż Odry wraz z falą powodziową.

Głogowscy strażacy byli już od 13.09 w Jeleniej Górze i wspierali tamtejsze jednostki. Tydzień później walczyli już na „swoim” – na nadodrzańskich, podgłogowskich wałach. Lokalne władze, monitorując sytuację, uruchomiły też potrzebne siły do umacniania kilkudziesięciu kilometrów wałów na terenie powiatu. Wokół tych przedsięwzięć powstał olbrzymi ruch społeczny. Odzew ludzi był ogromny. Każdego dnia w wielu miejscach worki z piaskiem przygotowywali strażacy, mieszkańcy i uczniowie. Wsparto sprzętem, w tym rolniczym. Pojawiły się ładowarki, ciągniki, busy, lawety, pojazdy ciężarowe, quady, przyczepki, które w tym trudnym czasie były nieocenione.

Most na Starej Odrze 24 września w godzinach popołudniowych (fot. z profilu GDDKiA)

Krótkie kalendarium:

15.09 rano poziom wody w Odrze wynosił jeszcze 303 cm, dzień później o godz. 8.00 już 397 cm. A stan ostrzegawczy Odry wynosi 400 cm. Stan alarmowy, czyli 450 cm, Odra osiągnęła dość szybko. W czwartek rano, 19 września, poziom wody wynosił 518 cm i ciągle rósł.

W sobotę, 21 września o godz. 8.00, zanotowano 618 cm.

Fala kulminacyjna dotarła do Głogowa  22.09 ok. godz. 14.00 i miała 690 cm. Określana była jako „trudna, ale stabilna”. Podtopienia, będące efektem cofki z Odry do rzeki Czarna, wyrządziły na osiedlu Krzepów i w miejscowości Przedmoście.

28.09. – Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 28 września 2024 r. wprowadzono stan klęski żywiołowej na obszarze m.in. gminy miejskiej i wiejskiej Głogów, oraz gmin Kotla, Pęcław i Żukowice.

Sztab kryzysowy z udziałem premiera w sali konferencyjnej głogowskiego Starostwa (fot. G. Szyszka)

Jeszcze przed kulminacją (21.09) w posiedzeniu sztabu kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Głogowie uczestniczył m.in. premier Donald Tusk. Cały kraj usłyszał wójta Żukowic Krzysztofa Wołoszyna, który zwrócił uwagę premierowi wieloletnie zaniedbania, których dopuściło się odpowiedzialne za stan wałów przedsiębiorstwo Wody Polskie.

Odra wdarła się na linię kolejową w Głogowie przy estakadzie. 22 września o godz. 2.50 zamknięto tor nr 1, a o godz. 7.55 tor nr 2 na szlaku Krzepów-Głogów linii nr 273. Po ustabilizowaniu sytuacji hydrologicznej na rzece Odra tor nr 1 i 2 otwarty o godz. 15:30 dnia 26.09.2024r.

Ostatni dzień września rozpoczyna się dalszym spadkiem i poziom wód Odry wynosi już prawie dwa metry mniej –  496 cm (30.09 03:50 UTC)

Jubileuszowa 30. edycja Głogowskich Konfrontacji Literackich odbyła się 25-29 września. W programie między innymi było spotkanie autorskie z Katarzyną Groniec, warsztaty literackie, recital Przemysława Bielawy, duża dawka poezji i muzyki.

Zaprezentowany został trzeci już Almanach twórców głogowskich. W konkursie głównym przedstawiono 18 wierszy. Laureatami 30. Konfrontacji Literackich w Głogowie zostali: zwycięzca Przemysław Koszela z Nysy; drugą nagrodę otrzymała Bogumiła Salamonowicz z Elbląga, trzecią Jerzy Fryckowski z Dębnicy Kaszubskiej. Przyznano też trzy wyróżnienia.

Krzysztof Jeleń, poeta i tłumacz, Prezes głogowskich literatów podsumowując wydarzenie zapytał: „Czy odbędą się kolejne Konfrontacje, czy i komu są potrzebne?…jako organizatorzy zadajemy sobie to pytanie. Są z pewnością potrzebne tym, którzy chętnie przybywają na nie od wielu lat i tym, którzy uczestniczyli w nich po raz pierwszy. A czy są potrzebne miastu i jego mieszkańcom? Nie wiem. Literatura nie jest z pewnością jedną z głównych potrzeb, które lokalna społeczność pragnie zaspokoić. Więc może lepiej dać już sobie po prostu spokój i póki jeszcze chodzimy z tarczą, nie na tarczy powiedzieć sobie: Kończmy, już chyba wystarczy!”

Czy Konfrontacje znikną z kalendarza głogowskich imprez kulturalnych.

Almanach głogowski literatów  (fot. B. Popiel)

26.09 – ze szczytu kościoła NMP Królowej Polski na osiedlu Kopernik zdjęto 10- metrowy drewniany krzyż. Po prawie czterdziestu latach jego uszkodzenia zagrażały  konstrukcji.

W trakcie skomplikowanej operacji zdejmowania krzyż (fot. Parafia NMP)

Regionaliści z TZG byli wśród inicjatorów panelu regionalistycznego w trakcie XXI Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich Białystok 2024. Z wielkim zainteresowaniem uczestniczyliśmy w spotkaniu pt. „Historia regionalna – uwarunkowania teoretyczne, wyzwania metodologiczne, funkcja publiczna”, którego organizatorami byli prof. Danuta Konieczka-Śliwińska (UAM) i prof. Cezary Obracht (UG).

Na zakończenie dyskusji panelowej wspólne zdjęcie z prof. UAM, dr hab. Joanną Konieczko-Śliwińską, współprzewodniczącą obrad i dr. Andrzejem Talarczykiem, wiceprezesem Ruchu Stowarzyszeń Regionalnych

W Zamku Książąt Głogowskich w ostatnim dniu września zaprezentowano książkę Michała Olejniczaka i Rafała Pikuły „Głogowska fabryka zegarów wieżowych Carla Weissa i jego następców”. Odbył się też wykład pierwszego z autorów. Wydawnictwo zaprezentujemy w najbliższym czasie.

Dzień Edukacji Narodowej – Nauczycielom Wehikuł składa serdeczne życzenia. Niech Wam nie zbraknie nigdy zdrowia, celów i mądrych uczniów. A rządzący niech Was ocenią i docenią.

Z lektur Wehikułu (140)

Dla Wehikułu czasu pokłosiem udziału w białostockim, niedawno zakończonym XXI Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich jest przywieziona z miasta nad Białą książka, o której niżej. Praca miejscowego dziennikarza i historyka, smakosza i gawędziarza właśnie przed chwilą się ukazała w Warszawie. Dlaczego nie trafiła do historyków obradujących w kampusie UwB? Trzeba dopowiedzieć, że Wehikuł czasu otrzymał ją dzięki udziałowi w dwuosobowej uczcie (biesiadzie), której ozdobą kulinarną były arcydzieła stałe i płynne spiżarni i kuchni gospodarza. Natomiast pytanie o swój udział w święcie historyków zbywał znaczącym wzruszeniem ramion.

 Andrzej Fiedoruk, Historia kuchni polowej. Na kulinarnym zapleczu armii świata od starożytności do współczesności, Warszawa 2024

Grochówka wojskowa – kultowe danie tkwiące w pamięci rodzinnych opowieści, własnych wspomnień i spotykane czasami na festynach a serwowane przez wojskowych sponsorów. Zanim przeszła do legendy stała się efektem doświadczeń dziesiątków lat wojen i koszarowego życia.

Sposobów na karmienie wojska, które głodne stawało się złe i nie podporządkowywało się rozkazom było wiele i to od początków świata. W trakcie wojny trzydziestoletniej w XVII wieku Wallensteinowi przypisano powiedzenie, „że wojna żywi wojnę”. Ale już wcześniej żołnierz żywił się wielokrotnie tym, co znalazł po drodze.

Twierdze brano głodem, ale były też one w czasie pokoju i kampanii wojennych magazynami dla operujących w okolicy wojsk. Tak było i w twierdzy głogowskiej, która służyła swoimi zapasami wojskom Habsburgów, Fryderyka II i Napoleona.

Obok kuchni i piekarni polowych wojskowi kwatermistrzowie (dziś mówimy logistycy) stworzyli i ułożyli systemy oraz wartości pożywienia, które miał otrzymywać żołnierz. W zależności były to zamienniki finansowe albo bezpłatna racja żywnościowa, początkowo składająca się z kilograma chleba i czasami mięsa czy fasoli. Fryderyk II stworzył pięciodniowy system aprowizacji, który powodował, że jego oddziały stawały się bardzo mobilne. Za dostawy mąki dla Rosjan w trakcie wojny siedmioletniej miał trafić do Festung Glogau książę Sułkowski z Rydzyny.

Mąka to chleb. Podstawowy składnik diety również żołnierza musiał przede wszystkim być trwały. Powstał więc komiśniak w CK armii i pruskiej też. Był to ciemny chleb z mąki żytniej na zakwasie z dodatkiem soli. W Ameryce i we Francji pojawiły się też suchary. Autor podaje francuską recepturę tego strategicznego produktu: do stu kilogramów mąki dodawano kilogram drożdży i kilogram soli oraz ćwierć kilograma kminku. Po dwukrotnym wypieczeniu zasuszano.

Na 300 stronach książki czytelnik wędruje przez pola bitew, koszary i kasyna do czasów najnowszych i przekonuje się, że normy wyżywienia wojska były imponujące. Gorzej było w praktyce.  

Pocztówka ze Śląska (22)

Prudnik gościł już w naszej „Pocztówce ze Śląska”. Teraz przypominamy nie uroki i turystyczne walory tego miasteczka na Opolszczyźnie. W niedzielę 16 września przez miasto przepłynęła fala powodziowa. Wody wezbranej rzeki Prudnik i jej dopływu Złoty Potok zalały ulice i budynki. M.in. halę koszykarskiej drugoligowej Pogoni, gdzie uszkodzony został parkiet oraz zaplecze. Zalany został rozbudowywany stadion piłkarski, sklep „Media Expert” i pobliska stacja benzynowa. „Ale już są nowe chodniki na ul. Bolesława Chrobrego, tej zalanej”.

Jak w wielu innych miejscowościach i tu dochodziło do przykładów ofiarności i solidarności. Dzięki temu m.in. ocalono tamę w Jarnołtówku na Złotym Potoku i nie było większej tragedii.

Sklep obuwniczy „Korab” przy ul. Ratuszowej w Prudniku jeszcze 26 września ogłaszał, że posiada w sprzedaży kalosze [fot. Czytelnik Wehikułu czasu]

1239, 780 lat temu, miał zakończyć trzyletnią pracę w głogowskiej scholasterii Konrad. Miał to być pierwszy znany nauczyciel głogowski, którego zachowało się imię.

Pierwsza i dość długo jedyna szkoła nad Odrą funkcjonowała przy kolegiacie. Prawdopodobnie istniała od początku kolegiaty jako szkoła łacińska. W pierwszej połowie XIV wieku przetoczył się przez miasto konflikt o drugą „placówkę oświatową”, na lewym brzegu Odry. Pamiątką po nim jest nazwa ulicy na Ostrowie Tumskim – Kamienna Droga. W tym sporze mieszczanie zapłacili za bunt wobec władz kościelnych. Ceną utworzenia szkoły w mieście z łaski biskupa Nankera było wybudowanie ulicy – grobli prowadzącej od mostu w kierunku Wschowy, a stale zalewanej przez wzburzone wody powodziowej rzeki.

Nauczyciel z dziećmi przed Kościołem Pokoju (Ze zbiorów R. Rokaszewicza)

1434, 15.10., do dziś złożył urząd starosty głogowskiego na części cieszyńskiej Piotr Szafraniec, delegat króla Władysława Jagiełły. Polski monarcha był prawnym opiekunem nieletnich książąt cieszyńskich – synów Bolesława I i swojej siostrzenicy Eufemii. Właśnie najstarszy z Bolesławowiców, dziedziców cieszyńskiej połowy Głogowa, książę Wacław osiągnął pełnoletniość. Szafraniec w Głogowie reprezentował majestat i potęgę państwa Jagiełły.

Widok na plac Saperów z ozdobami na schodach ustawionymi już po wojnie.

1438,19.10., jak zapisał (wzm. 104) Borgeni w Roczniku Głogowskim (Annales Glog.) tego dnia, czyli „...w piątek Suchych Dni przed św. Michałem, przybyli Polacy pod Ostrów Tumskiw Głogowie, z zamiarem zniszczenia i splądrowania chwalebnej kolegiaty Błogosławionej Dziewicy Maryi, wykorzystując do tego zdradę. Tego nie zniosła Błogosławiona Dziewica, a [Polacy] ciężko zostali poranieni, w końcu zelżeni, powaleni, a liczni zabici”. Najazd ze Wschowy był odpowiedzią na wcześniejszy wypad książąt głogowskich na Wschowę. Trwał bowiem konflikt koronacyjny w Czechach. Polacy chcieli zbrojnie wesprzeć kandydaturę Kazimierza Jagiellończyka. Najechali więc i Śląsk. Teraz pojawili się pod głogowską kolegiatą.

Wzmiankowana świątynia ponad pół tysiąclecia później. Po przejściach, kataklizmach i wojnach żyje…

1741, 11.10., utworzono w Głogowie i Wrocławiu dwa urzędy królewskie, tzw. kamery domen i wojen (Kriegs- und Domänenkammer). Zaczęły działać od 1 stycznia 1742 r. W ich kompetencjach był zarząd nad dochodami państwowymi, w tym podatków, rekrutacja i kwaterunek żołnierzy, zarząd nad państwowymi magazynami, miastami, gospodarką rolną etc. Prowadziły praktycznie całość spraw związanych z administracją. W głogowskiej kamerze pierwszym prezydentem był v. Münchow.

Szczególnym rodzajem podatku był serwis, pobierany od właścicieli domów w miastach, który był przeznaczony na opłacenie kosztów kwaterunku wojska. Ci, którzy byli faktycznie obciążeni tym obowiązkiem, dostawali dofinansowanie z kasy serwisowej, która dysponowała dochodami z tego podatku. Tam, gdzie istniały koszary, pieniądze z serwisu otrzymywali oficerowie zarządzający budżetem poszczególnych kompanii.

1914, 22.10., 110 lat temu,  w trzecim miesiącu wojnyna dworzec kolejowy przyjeżdża z frontu pierwszy pociąg sanitarny. W wagonach znajduje się około 300 rannych. Trafiają do szpitala wojskowego. W ramach przygotowań wojennych na błoniach między miastem a szpitalem przygotowano baraki. Jak wynika z poniższego zdjęcia, było ich osiem.

Miasto, jak wiele podobnych, leżących głęboko za liniami frontów, było wielkim lazaretem. Dotychczasowy szpital wojskowy (Sternlazarett) ze swoją kadrą medyczną pełniąc rolę centrum medycznego nadzorował zamienione w szpitale pomocnicze duże obiekty publiczne, jak szkoły, koszary czy wyznaniowe, jak np. konwikt arcybiskupi. Głogów był drugim po Poznaniu garnizonem wojskowym na terenie V Korpusu Armijnego. Pełnił, więc też podobną rolę w dziedzinie szpitalnictwa wojskowego.

Lazaret polowy przygotowany do wojny. Widok od wschodu ok. 1914 r. Do XXI wieku dotrwał ulokowany frontem do uliczki budynek sztabowy – obecnie (2016) pięknie odrestaurowany biurowiec firmy transportowej, dziedziczki PKS. Zachowana została ozdobna krata w drzwiach wejściowych.

1926, 15.10., jak donosił „Liegnitzer Tageblatt”, w „Białej Sali” („Weissen Saal”) ratusza rozpoczęło się dwudniowe posiedzenie Dolnośląskiego Związku Miast, w którym uczestniczyło 120 przedstawicieli (burmistrzowie i nadburmistrzowie miast). Obrady prowadził nadburmistrz Legnicy (Liegnitz) Charbonnier w zastępstwie chorującego przewodniczącego związku nadburmistrza Snaya z Görlitz. W spotkaniu uczestniczył m.in. prezydent (przewodniczący) Rejencji Legnickiej dr Poeschel. Pierwszym punktem porządku obrad było przedstawienie sprawozdania z działalności Zarządu Związku Miast, komunalnego urzędu rozjemczego i okręgowej komisji rzeczoznawców. Pierwszego dnia po południu uczestnicy zjazdu – na zaproszenie głogowskiego ratusza – zwiedzili autem Głogów. Odwiedzili m.in. największą na wschodzie fabrykę pieców – firmę Augusta Hoffmeistera, a także nową gazownię i browar Bertholda, gdzie goście spróbowali nowego i dobrego gatunku mocnego piwa.

Podczas obrad przedstawiciele miast przedstawili aktualne problemy, z jakimi borykają się na co dzień. M.in. burmistrz Legnicy dr Reichert mówił o palącej kwestii, wymagającej szybkiego rozwiązania, jakim był głód mieszkaniowy. Stwierdził „musimy mówić o katastrofalnym niedoborze mieszkań w całej Rejencji Legnickiej. Tutaj, na pograniczu, występuje szczególnie silny napływ niemieckich uchodźców i optantów z cedowanych terytoriów niemieckich. Dzieje się tak, ponieważ rejencja otoczona jest z dwóch stron przez obce państwa i jest szczególnie ważna jako kraina łącząca Górny Śląsk z Rzeszą”. Również nadburmistrz Hasse z Głogowa (Glogau) podniósł problem pogranicza, podkreślając, iż „położenie Dolnego Śląska, otoczonego z obu stron przez Słowian, jest jego przeznaczeniem; między Głogowem a Görlitz Polacy i Czesi mogą uścisnąć sobie dłonie. Jeśli rząd wziął pod uwagę szczególne potrzeby Górnego Śląska, Berlin musi przyznać to samo (dodatkowe fundusze) pograniczu Dolnego Śląska. Ogólne zaniedbanie wschodu najlepiej odzwierciedla niedostateczny ruch kolejowy (…). Jest np. złe połączenie między Legnicą a Jelenią Górą (Hirschberg)”.

Reprezentacyjne pomieszczenie przedwojennego ratusza -„Biała sala” (Weißer Saal)

1928, 1.10., w niedzielę wieczorem w sali projekcyjnej wypełnionego po brzegi kina „Schauburg” wybuchł pożar. Silny dym wywołał zamieszanie na widowni. Miejska straż pożarna przybyła na miejsce w ciągu czterech minut. Po założeniu masek przeciwgazowych strażacy weszli do pomieszczenia i gasili pożar gaśnicami. Ponieważ płomienie wciąż wydobywały się z filmowego projektora, został on usunięty z sali projekcyjnej i na zewnątrz ugaszony. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Spektakl został odwołany. Po przyjeździe karetki pogotowia na miejsce pożaru pojawiły się pogłoski, że zginęło wiele osób, tak się jednak nie stało; jedynie operator był w niebezpieczeństwie.

         Warto tu dodać, że na przełomie 1926 i 1927 r. otwarto w Głogowie (Glogau) dwa kina: „Primus-Palast” i „Schauburg” przy ówczesnej Hohenzollernstrasse (obecnie al. Wolności). [Za: LT, nr 232 z 2 X 1928 r.]

1964, w październiku, 60 lat temu, oddano do użytku Urząd Pocztowo-Telekomunikacyjny nr 2 we wschodnim skrzydle budynku dworca kolejowego. Wehikuł podaje tę datę za pracą Janusza Chutkowskiego „Głogów w XX wieku”, choć występuje też źródło pokazujące rok 1958, ale ta data odnosi się najprawdopodobniej do powstania placówki, a nie oddania siedziby. Urząd pocztowy na dworcu początkowo obsługiwał ambulansowy przewóz pocztowy i mieścił się na peronie 2. Nowa siedziba placówki usprawniła rosnący stale kolejowy obrót przesyłkami, który trwał do końca wieku i zanikał wraz z kurczeniem się linii i taboru. Ostatni kurs ambulansu pocztowego w Polsce odbył się 29 maja 2011 r.

Jednocześnie urząd oferował usługi pocztowo-telekomunikacyjne dla mieszkańców tej części miasta. Tu należy przypomnieć, że z poczty można było uzyskać też międzymiastowe i międzynarodowe połączenie telefoniczne. A UPT nr 1 mieścił się daleko, na zniszczonym Starym Mieście.

W XXI wieku wraz ze zmianami ustrojowymi, urząd przy dworcu pełni funkcje pocztowe, a przewóz przesyłek koleją to już historia. Choć to temat na inną opowieść, to wspominamy, że w budynku UPT mieściła się przez lata placówka głogowskiej SB „nadzorująca” korespondencję obywateli mimo jej tajemnicy.

Na zdjęciu pan Kazimierz Szczepanowski na dworcowym peronie. Przez wiele bowiem lat na peronach dworca kolejowego spotkać można było pracowników poczty z przesyłkami dostarczanymi lub odbieranymi z wagonów pocztowych, które przeważnie jeździły tuż za lokomotywą. (Z arch. rodzinnego D. Szczepanowskiego – Wehikuł dziękuje za udostępnienie)

1966, 17.10., 50 lat temu, okazuje się że wraz z szybkim napływem mieszkańców, głogowskim kłopotem staje się również… brak chleba. W tym okresie centralizmu i nadzoru miejscowe władze zwróciły się teraz do kierownictwa monopolisty piekarniczego, czyli Spółdzielni Spożywców „Społem” o budowę nowoczesnej piekarni. Zdecydowano więc w Warszawie, i w Głogowie powstała nowoczesna jak na ówczesne czasy piekarnia typu „Saturn”. Do dziś piekarnia „Społem” (jak informuje w internecie) produkuje szeroki asortyment wysokiej jakości pieczywa.

1994, 1.10., dziś inauguracja roku akademickiego w Wyższej Szkole Technicznej, mającej siedzibę w budynku I Liceum Ogólnokształcącego. Organizatorem był Józef Dulas, biznesmen, organizator i kanclerz WSI oraz Technikum Elektronicznego na początku lat 90. Głogów miastem akademickim – grzmiał w trakcie uroczystości. Rektorem został prof. dr hab. inż. Wojciech Zamojski z Politechniki Wrocławskiej.

Niestety, zgodna współpraca założycieli trwała krótko.

Jak informował, 20 października 1999 roku w odpowiedzi na interpelację posłów B. Kowalskiej i W. Raka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej:

   „Wyższa Szkoła Techniczna w Legnicy (początkowo z siedzibą w Głogowie) została utworzona na podstawie zezwolenia ministra Edukacji Narodowej wydanego w dniu 6 czerwca 1994 r. i wpisana do rejestru uczelni niepaństwowych w lipcu tegoż roku. Okres ważności zezwolenia, wynoszący 5 lat, upływał z dniem 30 września 1999 r. Procedura tworzenia uczelni niepaństwowych określona jest w ustawie z dnia 12 września 1990 r. o szkolnictwie wyższym (…). W ostatnim roku działalności uczelni między założycielami zaistniał głęboki konflikt, który doprowadził nie tylko do zerwania współpracy, ale stał się przyczyną spraw sądowych. Sytuacja taka spowodowała brak porozumienia w kwestii złożenia przez obu założycieli wspólnego wniosku o przedłużenie terminu ważności udzielonego na utworzenie uczelni zezwolenia (wniosek początkowo złożył jeden z założycieli, na skutek interwencji drugi z założycieli także wystąpił z wnioskiem, zastrzegając jednak odrębność swojego wystąpienia – ze względów formalnoprawnych nie można tych wystąpień potraktować jako jednego wspólnego wniosku).

   Mając na względzie kończący się okres ważności zezwolenia oraz konflikt między założycielami, w maju br. przeprowadzono kontrolę uczelni w celu dokonania całościowej oceny jej działalności.

   W wyniku kontroli stwierdzono szereg poważnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu szkoły, w tym działanie niezgodne z zezwoleniem ministra Edukacji Narodowej i statutem uczelni, polegające m.in. na prowadzeniu kształcenia w zamiejscowych ośrodkach poza siedzibą szkoły (w Głogowie, Zduńskiej Woli, Wolsztynie, Bolesławcu i Włocławku) i niewłaściwym zarządzaniu uczelnią (nieprawidłowe odwołanie urzędującego rektora i powołanie nowej osoby do pełnienia tej funkcji).    Wobec braku prawidłowo pod względem formalnoprawnym skonstruowanego wniosku o przedłużenie okresu ważności zezwolenia, wobec niezgodności działania szkoły z przepisami ustawy i statutu, a także w sytuacji głębokiego i nierokującego współpracy na rzecz rozwoju uczelni konfliktu między założycielami, minister Edukacji Narodowej zmuszony był odmówić przedłużenia okresu ważności udzielonego na utworzenie uczelni zezwolenia, a jednocześnie zobowiązać założycieli do wszczęcia procedury likwidacyjnej. Minister Edukacji Narodowej określił także roczny termin zakończenia likwidacji uczelni. W obowiązującym stanie prawnym nie ma możliwości sankcjonowania działań jednego z założycieli na niekorzyść czy też wobec braku akceptacji drugiego z nich (…)”. [Za: http://orka2.sejm.gov.pl/IZ3.nsf/main/0D834372

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.