Wehikuł czasu – marzec 2020 (rok 11/133)

Czy w tym roku wiosna jak w późnym średniowieczu? Kasper Borgeni zapisał w swoim Annales – Roczniku Głogowskim – „ w początku marca 1471 była najlepsza wiosna, ciepła i jasna…”

Wiosna, wiosna ach to ty – Paniom na Dzień Kobiet uśmiechnięte, wiosenne i pełne bukietów kwiatów życzenia składa Wehikuł czasu.

<

Ilustracją jest blankiet telegramu okolicznościowego z okazji Dnia Kobiet wysłany do Pań z głogowskiego Domu Kultury w 1976 roku przez Wojewódzki Dom Kultury w Legnicy (AP w Legnicy, Kronika).

A z marcowych przeszłości polecamy:

17.03.1490, 530 lat temu, król Maciej Korwin nadał miastu herb – tarczę o błękitnym kolorze, na której polu uwidoczniony był kruk, namalowany w swoich naturalnych barwach na gałęzi z trzema sękami. (Ród Hunyadych, z którego pochodził król pieczętował się krukiem i od jego łacińskiej nazwy corvus wziął się przydomek Korwin). Samodzielnie znak węgierskich władców krótko sygnował miejskie dokumenty, bo już książę Zygmunt Jagiellończyk kazał zaprzestać używania tego znaku.

<

Kruk Korwinów na pięciopolowym herbie Głogowa w okresie przed 1939 rokiem. Wyróżnia się tu żółte tło w dolnym, lewym polu. W obecnie obowiązującym herbie tłem dla czarnej głowy byka jest kolor czerwony.

O nieznanym i zapomnianym dyplomacie, polityku, mecenasie i fundatorze z Żukowic.

Żurawie nad Odrą

 

Po raz ósmy zostanie wybrany laureat Głogowskiej Nagrody Historycznej Złoty Bilet Wehikułu czasu GNH. Nagrodę objął swoim patronatem i ją wręczy Prezydent miasta Rafael Rokaszewicz. Nominaci otrzymają dyplomy i upominki. Będą też przyznane wyróżnienia specjalne.

3 - TG- Kacper Chudzik 1

Głogowską Nagrodę Historyczną w 2019 roku odebrał Kazimierz Kałucki, prezes firmy „Intertrans” SA za renowację płyty gen. Rheinwalda w forcie „Stern”. Prezydent Rafael Rokaszewicz wręczył po raz pierwszy statuetkę Nagrody, autorstwa artysty rzeźbiarza Janusza Owsianego. (fot. Kacper Chudzik)

Z lektur Wehikułu     

Nowość na lokalnym rynku wydawniczym. O jednym z pierwszych lekarzy po wojnie na ziemi głogowskiej, wcześniej lekarzu wojskowym, kawalerze Krzyża Walecznych. Bytomskie małżeństwo przygotowało książkę…

  • Maria i Andrzej Perlakowie, Żołnierz i lekarz. Ppłk dr med. Władysław Morasiewicz i jego czasy. Warszawa 2020
  • O doktorze Władysławie Morasiewiczu Wehikuł pisał na tych łamach kilkakrotnie. Biogram Doktora trafił do Encyklopedii Ziemi Głogowskiej.
  • Sygnalizowana książka przedstawia swojego bohatera na tle szerokiej panoramy. W okresie powojennym opisuje bytomską i okoliczną codzienność. Łącznie z sympatycznym „stawkiem Morasiewicza”.

Wydawca umieścił na okładce opis sylwetek. Poczytajmy:

  • Władysław Morasiewicz (1896-1992), ppłk dr med., żołnierz Legionów J. Piłsudskiego, członek POW, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej (1919-1920), oficer zawodowy WP służby medycznej we Lwowie, absolwent medycyny na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, lekarz w Brzeżanach (1933-1944), dowódca pociągu sanitarnego w 1939 r., członek ZWZ-AK i „Żegoty” w Brzeżanach. Lekarz wojskowy (1944-1945), lekarz powiatowy w Głogowie (1947-1951), kierownik przychodni w Bytomiu Odrz. do 1972 r., leczył do 1991. Uhonorowany, m.in. Krzyżem Walecznych (1922), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1980), Krzyżem za udział w Wojnie 1918-1921 (1991).
  • Andrzej Perlak (ur. 1954 r.), historyk, od 1977 r. związany z opozycją, działacz „Solidarności”, represjonowany, odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2009 r.).
  • Maria Perlak (ur. 1955 r.), ekonomista, teolog, informatyk, działaczka „Solidarności” i Ruchu Światło-Życie, odznaczona m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2017 r.).
  • Autorzy m.in. publikacji IPN: Internowani w Uhercach II (16 VIII – 23 XII 1982), Wrocław 2010; Nowosolska „Solidarność”. Relacje, wspomnienia, dokumenty (IX 1980 – VI 1990), Poznań 2013. Wyróżnieni Nagrodą IPN „Świadek Historii” (2011 r.).

13 marca o godz. 17.00 spotkanie promocyjne odbędzie się w bibliotece w Bytomiu Odrzańskim. Dzień później, 14 marca o godz. 16.00 spotkanie w Muzeum Miejskim w Nowej Soli.

4 - 2020.03 - okładka

1309, w Głogowie uruchomiono pierwszy na ziemiach polskich szpital dla trędowatych. Tak w 1948 roku zapisał Franciszek Śmidoda w artykule „Szpitalnictwo Polski przedrozbiorowej w opiece kościoła”. Trąd przynieśli do Polski w XIII wieku niemieccy koloniści z Zachodniej Europy. A tam z kolei dostał się dzięki „importowi” przez powracających z misji w Palestynie krzyżowców. Najprawdopodobniej szpital prowadzony był przez bractwo miłosierdzia.

Ale to nie był pierwszy szpital w mieście. „Prawdopodobnie w połowie XIII w. zbudowano koło wielkiego mostu prowadzącego na Ostrów Tumski dom szpitalników św. Ducha. Ze względu na liczne wylewy Odry pod koniec XIV w. przenieśli oni swoją siedzibę na Przedmieście Szpitalne gdzie Zakon Duchaków wystawił nowy kompleks szpitalny…” – czytamy w dziejach miasta prof. Matwijowskiego.

5 - Betanki

A ilustruje wątek zdjęcie szpitala ginekologiczno-położniczego, prowadzonego przez diakonisy z protestanckiej misji charytatywnej Betanek („Bethanien”). Trafiły do Głogowa w 1861 roku i pierwotnie urządziły się na Ostrowie Tumskim. W 1912 roku zasiedliły wybudowany dla nich budynek przy ówczesnej Rauschwitzerstr. (Ruszowickiej), która w czasach hitlerowskich nosiła imię Goeringa, a po wojnie al. 3 Maja i dziś – ul. Obrońców Pokoju.

1471, w początku marca, jak zapisał Kasper Borgeni w swoim Annales – Roczniku Głogowskim – „była najlepsza wiosna, ciepła i jasna, tak że w niedzielę Reminiscere [10 III 1471] i kilka dni wcześniej, mianowicie około święta św. Tomasza z Akwinu [7 III 1471] zaczęły kwitnąć fiołki i inne kwiatuszki, do czego w poprzednim roku doszło dopiero około święta św. Jerzego [23 IV 1470]”.

Wiosna miała wtedy trwać dłużej i przejść w lato. Nie wiadomo nic o ewentualnych przymrozkach. „Większość jabłoni i gruszy rozkwitła, również zboże. I była bardzo dobra pogoda” – kontynuował kronikarz. Zwrócił jednak uwagę, że było wiele burz z błyskawicami. Dziś, w XXI wieku już spotkaliśmy się z wiosennymi burzami, przylatują już bociany, kwitną od miesiąca pierwsze kwiaty.

Oprócz dedykowanych Paniom wiosennych kwiatów – dziś Historia o pewnej kobiecie z Polski, która trafiła (ta opowieść) pod gęsie pióro głogowskiego skryby w epoce opisywanej wyżej dobrej pogody. Wehikuł już przypominał tę postać, opisując lekturę książki Zamek Barwałd Andrzeja Buckiego. Dziś jeszcze raz.

Katarzyna Włodkowa, z pochodzenia Węgierka, żona Włodka ze Skrzynna, miała mieszkać i operować z zamku w Barwałdzie, koło Kalwarii Zebrzydowskiej. Jak pisze prof. Wojciech Mrozowicz jako Wlokyne (lub Wlekyne) trafiła do opowieści odpustowych tego znanego ośrodka odpustowego. I może tą drogą wieści dotarły na Śląsk:

Wlekyne tak silnie i po męsku się prowadziła, że swego męża ustanowiła w swoim zamku niczym strażnika, sama zaś z towarzyszącymi jej sługami łupiła mieszkańców innych zamków. Jeździła konno z uzbrojeniem i wyposażeniem służącym do obrony, zupełnie jak silny mąż. Nie oszczędzała żadnego przeciwnika. Także sama łupiła zamki i wsie swoich wrogów. Mówią również o niej, że kiedy była ciężarna, pozostawała w domu aż do czasu rozwiązania.

Sama jeździła konno, jak mąż, od miasta do miasta. Również, jak wieść niesie, rabowała na drogach kupców i innych ludzi, tak że wszędzie jej się bano i przestrzegano: „Nadejdzie Wlokyne”. Mówiono także o niej, że nie było łuku ani kuszy, których by rękoma bez jakichkolwiek przyrządów nie naciągnęła, czego żaden mąż nie był w stanie dokonać, a czyniła tak przez wiele lat. Biła wreszcie na swoim zamku fałszywe monety i z tego powodu została pojmana i spalona jako fałszerka. I tak przepadły jej majątek i moc. Pozostawiła po sobie synów, również silnych. Sama zaś przebywała w dystrykcie krakowskim w Polsce, gdzie pamięć o niej trwała przez wiele lat”. [wzmianka 179]

6 - 1471 - D. Bizukojć

W pierwszą niedzielę marca. Prawie wiosennie, kwieciście, pachnąco kaliną.

(fot. Danuta Bizukojć).

1480, 22.03., do kolegium wikariuszy głogowskich wstąpił Kaspar Borgeni, autor słynnego Rocznika Głogowskiego (Annales Glogovienses). Jak pisał autor przekładu prof. Wojciech Mrozowicz – Zajął w nim dawne miejsce wikariusza Henryka Braunego. W kolegium Kaspar Borgeni był prokuratorem (zarządcą) wikariuszy. „Ego Caspar Borgeni procurator vocariorum” („Ja Kaspar Borgeni, prokurator wikariuszy”).  W instytucjach kościelnych prokuratorzy to najczęściej również osoby odpowiedzialne za sprawy gospodarcze. Zapewne właśnie jako taki Kaspar Borgeni był zobowiązany do prowadzenia rejestru.

Borgeni najprawdopodobniej był głogowianinem lub pochodził z najbliższych okolic i tym badacze uzasadniają jego zainteresowanie spisywaniem przeszłości tej ziemi. Stanowisko prokuratora wikariuszy zajmować miał przez ok. dwadzieścia lat. O opuszczeniu przez niego tej funkcji świadczyć ma zapis o ponownym obsadzeniu stanowiska 25 października 1495 roku. Więc przed tą datą musiał odejść. Najpewniej z powodu śmierci.

 

1526, 23.03., urodził się w Żukowicach Joachim von Berge, przyszły dyplomata, polityk, mecenas nauki i kultury. A rok był ważny dla Śląska i Głogowa – w bitwie pod Mohaczem ginie Ludwik II Jagiellończyk. W wyniku ustaleń Królestwo Czech przejmuje dynastia Habsburgów.

Rodzicami naszego bohatera byli Hans von Berge i Katharine z domu Braun z Przecławia w księstwie głogowskim. Siedemdziesięcioletni – w momencie urodzin syna – ojciec żył jeszcze tylko dwa lata, stąd Joachim nie miał możliwości poznać ojca. Młody człowiek w wieku 12 lat rozpoczął edukację w złotoryjskim gimnazjum książęcym, które było wybijającym się w regionie protestanckim ośrodkiem oświatowym dla młodzieży szlacheckiej.

W końcu lata 1556 dwudziestolatek opuścił rodzinny dom i Śląsk – i przez Lipsk wyruszył w tak zwany „Grand Tour”, czyli podróż po Europie mającą za zadanie dostarczyć nie tylko nowych umiejętności i wiedzy, ale również być okazją do zaprezentowania siebie na dworach królewskich, książęcych i hrabiowskich całej Europy. Tym samym stwarzała okazje do zadzierzgnięcia znajomości, które stwarzały łańcuch protekcji i zależności. W Brukseli, gdzie właśnie przebywał dwór króla Hiszpanii Filipa II poznał hrabiego Egmonta, znaczącą postać europejskiej polityki w tym czasie. Dzięki niemu w Londynie uzyskał audiencję u Marii – królowej Anglii. A potem, po powrocie na kontynent, zjeździł kraje niemieckie i państwa włoskie.

Młody szlachcic powrócił do Żukowic na Wigilię świąt Bożego Narodzenia 1558 r., czyli po około dwa i pół roku. Jak pisze Jarosław Kuczer – „Dzięki biegłości w prawie i obyczaju politycznym mianowany został zastępcą starosty głogowskiego, Christopha von Lobkowitza (1557-1565) i zastępował go przez długie okresy czasu na tym urzędzie w trakcie nieobecności. Prowadzenie spraw księstwa połączyło jego karierę ze sprawami całego Królestwa Czech. Już w 1559 r. zaczął pracować jako wysłannik stanów na sejm augsburski, a niedługo potem Ferdynand I przyznał mu tytuł tajnego radcy cesarskiego”.

Pracując na dworze, dał się poznać wysokim urzędnikom. Dzięki poparciu Joachima zu Neuhaus, czeskiego kanclerza, zajął stanowisko radcy dworu Rzeszy. Zaprzysiężony w dniu św. Michała 1560 r. pracował dla Maksymiliana II i Rudolfa II. Od sukcesu misji do zwaśnionych książąt saksońskich w roku 1565 przez kolejne lata. Wyspecjalizował się jako odnoszący sukcesy wysłannik i przedstawiciel dyplomatyczny. Po 12 latach służby publicznej złożył rezygnację i powrócił na ziemię głogowską. Tu założył rodzinę i pełnił urzędy starszego ziemskiego oraz sędziego ziemskiego. Tu też zainicjował fundację oświatową dla finansowania nauki młodzieży szlacheckiej i mieszczańskiej. Jak ocenił przywoływany wyżej prof. Kuczer „…kariera Joachima jest rzadko spotykanym przykładem kariery Ślązaka w strukturach ogólnopaństwowych”.

Zainteresowanych tą postacią odsyłamy do literatury: biogramu Joachim von Berge w EZG 56, napisanego przez Jerzego Dymytryszyna oraz artykułu Jarosława Kuczera, „Podróżnik, dyplomata, fundator śląski doby renesansu, Joachim von Berge (1526-1602) oczami biografa Karla Kellera”, w zielonogórskim periodyku Pro Libris nr 2.

7 - 1526 - Berge

Miedzioryt z wizerunkiem Joachima von Berga ze znalezionej w lubelskiej Bibliotece Uniwersyteckiej książki Karla Kellera, Joachim von Berge und seine Stiftungen, Glogau und Leipzig 1834.

  1. 1813. 20.03., Przyszła wiosna ze wschodu. Jak zapisali w swoich kronikach Rosjanie, miały przybyć pod Głogów pruskie oddziały korpusu oblężniczego, ale one się dopiero tworzyły, a sojusz z Rosją był bardzo świeży. (Prusy zerwały sojusz z Napoleonem 28 lutego 1813 r. i 16 marca wypowiedziały wojnę Francji). Generał major baron Ernest Schuler von Senden osobiście pojawi się dopiero za dwa tygodnie. Głównodowodzący pruskim korpusem będzie miał pod Głogowem 5 batalionów piechoty, dwa szwadrony kawalerii, baterię artylerii i kompanię saperów. Razem 4 470 żołnierzy i 14 dział. Te działa dopiero 25 marca rozpoczną ostrzeliwanie twierdzy, którą Rosjanie leniwie bombardowali już od tygodnia (19.03.)

Rosjanie, którzy już harcowali pod twierdzą od jakiegoś czasu, zostawili Prusakom oddział w ilości 1502 oficerów i żołnierzy. Kwietniowe oblężenie prowadził korpus liczący blisko 6000 ludzi.

8 - 1813 - 2 Napoleon

Na ilustracji Napoleon w Głogowie prawie 200 lat później. Czyli współczesny sobowtór cesarza Waldemar Żyra przed głogowskim ratuszem w obecności Prezydenta miasta i dowódcy garnizonu. Towarzyszył mu w reprezentacyjnym mundurze pułkownikowskim Tomasz Klauza z podjarocińskich Witaszyc. Wehikuł prowadził tę prezentację i wieczór promocyjny w ramach tradycyjnej „Zimy w twierdzy 2012”.  (Fot. dzięki uprzejmości SMGF „Twierdza Głogów”).

1947, w marcu, Włodzimierz Banach, technik wodno-melioracyjny zatrudniony w powiatowej służbie hydrologicznej uczestniczył w ujarzmianiu zagrożenia powodziowego, które niosła Odra.  Wspominał później tak:

„…na skutek ciężkiej zimy, to jest dużych mrozów i obfitych opadów śniegu, nastąpiło zagrożenie powodziowe. Na Odrze powstał olbrzymi zator ciągnący się od Leszkowic aż po Głogów. Woda i zwały lodu sięgały po górną krawędź korony wału. Wał przeciwpowodziowy na Odrze był bardzo osłabiony. Znajdujące się na lewobrzeżnym wale potężne betonowe bunkry poniemieckie, rozmieszczone co kilkaset metrów, zostały naruszone przez niewypały i miny, które po rozminowaniu terenów w latach 1945 – 1947 były niszczone w tych bunkrach. W okresie zagrożenia tą powodzią byłem szefem odcinka powodziowego w gminie Białołęka. W tym czasie cały stan milicji powiatu głogowskiego zajęty był wysiedlaniem ludności zagrożonej powodzią, a więc w gminach Białołęka i Grębocice. Ludność wysiedlono z wszystkich najbardziej zagrożonych rejonów. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na wojsko, które miało usuwać zator. Przez naruszony przy bunkrach grunt zaczęła przeciekać już woda. Groźba powodzi stawała się coraz bardziej realna. W tej sytuacji na miejsce głównej części zatoru, przyjechał ówczesny komendant powiatowy z Głogowa z kilkoma milicjantami. Przy użyciu granatów usiłowali naruszyć zator. Podziwiałem ich zaangażowanie w walce z tym groźnym żywiołem. Posiadane przez nich środki były jednak niewystarczające i nie odnosiły skutku. Wspólnie z innymi uczestnikami akcji powodziowej milicjanci przy pomocy gliny wykopowej w stodołach / z klepisk/ uszczelniali przecieki i wypełniali bunkry. Na szczęście lody na Odrze samorzutnie ruszyły i groźba powodzi minęła”.

9 - 1947 - 1963 - luty Odra ZL

Głogowska Odra i spiętrzający się na niej lód. (fot. A. Hryniewicz, 1963 r.).

1947, 10.03., Zarząd Miejski w Głogowie sporządził dokument nr 16/6/47, czyli „Sprawozdanie z działalności na terenie miasta Głogowa od chwili przejęcia opieki prawnej nad miastem przez władze polskie”. I w tym materiale czytamy jak wielką pozycją w budżecie miasta były wtedy przychody z przeprawy: „Prom na Odrze przynosi ok. 150 000 zł miesięcznie … Właściwy zakład wodociągowy (na OT-wm) nieznacznie uszkodzony będzie mógł być uruchomiony po odbudowaniu mostu przez Odrę: kolejowego i drogowego. Przez jeden z tych mostów przechodził rurociąg wodociągowy … dotychczas oddano do użytku jeden most drewniany przez tzw. Starą Odrę, pobudowany przez Społeczne Przedsiębiorstwo Budowlane … Dzięki inicjatywie Dyrekcji PKP w Poznaniu naprawiono kolejowy most przez Starą Odrę, wobec czego pociąg dojeżdża na teren miasta położonego między Starą Odrą a właściwym korytem rzeki”.

10 - 1947 powiat głogowski

Fragment mapy województwa wrocławskiego z 1947 roku. Wśród ciekawostek – inne nazwy miast i miejscowości – Białobrzezie to Bytom Odrzański, Gręboszyce to Grębocice, Dębina – Jakubów, Chwarzyce – Gaworzyce, Białodrzew – Białołęka. Polkowice były jeszcze wsią. U sąsiadów w powiecie lubińskim – Kaczanów to dzisiejszy Chocianów. Nowa Sól jeszcze w powiecie Kożuchowskim.

Linie kolejowe oznaczone są kolejno jako – dwutorowe, tu widać trasę od Wrocławia do Głogowa i dalej biegnie także dwutorowa do Szprotawy. I jednotorowe – w większości takie i tu zaskoczenie – „nadodrzanka” – do Nowej Soli ma tylko jeden tor. W wielu przypadkach drugi tor został zdemontowany przez Rosjan. Mapa, z której pochodzi ten fragment jest załącznikiem do wydawnictwa opisującego polskie pierwsze dwa lata na Dolnym Śląsku, Wrocław 1947 (w bibliotece Wehikułu).

1954, 1.03., jeszcze w starych pomieszczeniach przy ul. Grunwaldzkiej w Urzędzie Poczty zainstalowano dalekopis podłączony do systemu w Zielonej Górze. Głównie służył do przesyłania tzw. telegramów, dalekich przodków dzisiejszych esemesów. Treść telegramu (wraz z adresem i informacjami uzupełniającymi) wydrukowana jest na wąskim pasku papieru, który w placówce odbiorczej PPTiT naklejany był na formularz i w tej postaci dostarczany przez doręczyciela adresatowi. Tzw. telegram okolicznościowy mógł być dostarczany na kolorowym, specjalnym blankiecie. W głogowskim urzędzie do zmianowej obsługi zatrudniono już w tym roku 2 telegrafistki i 1 doręczyciela. W 1972 roku zainstalowano dalekopis również w UPT 2 (przy dworcu kolejowym).

1967, 6.03., Wrocławskie Okręgowe Przedsiębiorstwo Miernicze przystąpiło do pomiarów geodezyjnych na terenach przyszłej budowy Huty Miedzi. Ruszyły też pierwsze prace ziemne. Rozpoczęto budowę dróg dojazdowych i gromadzenie materiałów. Trzy tygodnie wcześniej, jak zanotowano w Kronice Huty Miedzi (s.138), „w Głogowie usytuowano zalążek kierownictwa zakładu o nazwie: Huta Miedzi w Budowie”.

1972, w marcu., utworzono rezerwat przyrodniczy „Dalkowskie Jary”. Położony niedaleko Głogowa, obejmuje ponad 40 hektarów powierzchni Wzgórz Dalkowskich. Atrakcją turystyczną i przyrodniczą są wzniesienia o stromych zboczach żłobione siecią wąwozów.

Jak informują leśnicy z głogowskiego Nadleśnictwa, określenie rezerwatu miało na celu objęcie ochroną głównie buczyn i rozłożystych dębów, które „… w tym rezerwacie (przeważnie dęby) osiągają wiek przekraczający nawet 200 lat. Bardzo dobrze zadomowiły się tu drzewa zagraniczne takie jak: dąb czerwony, sosna czarna oraz akacje – przywiezione z Ameryki, czy brzoza omszona – z Syberii. Nie można oczywiście pominąć drzew rodzimych: dębu szypułkowego, bezszypułkowego, buka pospolitego, topoli, olszy czarnej, brzozy brodawkowatej, osiki, sosny pospolitej, jodły, modrzewia i świerka.

Na terenie gminy Żukowice znajduje się wśród lasów na wzgórzu (latem niewidoczna) kaplica pw. św. Anny. Droga do niej prowadzi schodkami i stromą ścieżką. Kaplica ważna i wręcz kultowa dla kierowców – tu odbywa się święcenie samochodów w dniu patrona kierowców – św. Krzysztofa.

Obok, już w obszarze woj. lubuskiego, znajduje się podobny kulturowo Rezerwat Annabrzeskie Wąwozy. Najwygodniej dla Wehikułu było się tu, jak i do kaplicy dostać od strony drogi ekspresowej S-3 przez wieś Wilczyce. Kilometr od ruchliwej szosy u wjazdu do wsi spotkać można (czy było można?) wiekowy dąb bezszypułkowy. Oby rósł długo! (fot. Wehikuł 2007).

Kaplica Św. Anny widziana wczesną wiosną. Zdjęcie podesłane Wehikułowi przez Stefana Burę.

 11- 1972 - Stefan Bura fb-wczesną wiosną

2004, 8.03., firma Beheer B.V., należąca do holenderskiej grupy kapitałowej Smulders, kupiła od Skarbu Państwa większościowy pakiet akcji głogowskiej Famaby – do niedawna potentata w produkcji żurawi samojezdnych. Nowe nad Odrą trafiło na ciężkie czasy światowego kryzysu ekonomicznego. Ale udało się zredukować powierzchnię zakładu, zintegrować doświadczoną załogę i zainwestować w nowe maszyny. Dziewięć lat później Grupa zakończyła działalność, ale pojawił się nowy właściciel, który wraz z syndykiem sprawił, że (jak piszą dziś) w Głogowie „w zasadzie nie odczuli negatywnych skutków upadłości Grupy Smulders”.

Belgijska grupa kapitałowa E-Crane Worldwide Holding (ECWH) od sierpnia 2012 zapisuje najnowszą historię pod nową nazwą firmową E-Towers Famaba. Fabryka produkuje elementy stalowe dla urządzeń ważnych dla wielu dziedzin gospodarki. Są wśród nich wielkie konstrukcje najwyższej jakości. Jak na przykład wieże dla elektrowni wiatrowych czy elementy wielkich portowych dźwigów przeładunkowych.

Żurawie powróciły więc nad Odrę.

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.