Wehikuł czasu sierpień 2022 (rok 14/162)

Panorama Głogowa, która przeszła do historii. 30 lipca na kilka minut przed godz. 14.00 (według jednego z obserwatorów: „Strzelili 13:57”) odpalono ok. 80 kilogramów materiałów wybuchowych i ponad 200-metrowy komin zamienił się w poziome, dwustumetrowe rumowisko gruzu i stalowych prętów zbrojeniowych.

Betonowanie kołowej płyty fundamentowej komina rozpoczęto 7.10.1988 r. o godz. 7.00. Jej średnica wynosiła 34 metry, a głębokość prawie cztery. Przez 56 godzin (ponad dwie doby) betoniarze z Nowej Soli wylali w uzbrojoną 143 tonami stali „dziurę” 2600 m sześciennych betonu. Dowoziło go 20  samochodów – betoniarek, które zrobiły ok. tysiąca kursów. Fundament potem „stygł” przez 6 miesięcy. Trzon komina zakończono wylewać 2.10.1991 r. na wysokości 217,5 metra. Wylano w tenże trzon ponad trzy tysiące ton betonu, który usztywniał 229 ton stali zbrojeniowej. U samej góry komin miał średnicę 7,5 metra.

Takiej panoramy Głogowa, jak na zdjęciu z 28.07.2022 r., już nie ma (fot. M. Gołuchowski)

Legnicka Specjalna Strefa Ekonomiczna 25 lipca ogłosiła, że kupiła gmach „Starej Poczty” (za 2 700 000 zł). Jak zapowiada, w budynku, po pieczołowitym remoncie, siedzibę będzie miało Miedziowe Centrum Rozwoju Gospodarczego. Poczta, która po raz pierwszy otworzyła podwoje sto trzydzieści lat temu (1.05.1892 r.), otrzyma nowe życie.

W pełnym słońcu 25 lipca w Głogowie fronton „starej poczty”. (fot. K. Zawicki)

26 lipca dszedł na wieczną wartę Jan Bebel (ur. 13.03.1953 r. w Nowej Soli), artysta fotografik, który w 2015 roku otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Głogowa. Jak napisał w „Jazz Forum” inny głogowianin – Marek Parzyński:

W uzasadnieniu podkreślano, że Jan Bebel spędził w Głogowie swoją młodość, w głogowskim ogólniaku prowadził Klub Fotograficzny. To tutaj, jako głogowianin, zdobył jedną z najcenniejszych nagród muzycznych na świecie – „Diamond Award” za fotografię pt. „Polski Blues”, wykonaną nad Odrą w Głogowie. Na przełomie lat 80. i 90. w pobliskim zamku prowadził Autorską Galerię Fotografii „U Jana”, w której to odbyła się Ogólnopolska Inauguracja Obchodów 150-lecia Powstania Fotografii, którą organizował ZPAF. 

11 listopada 2015 r. w trakcie wręczenia Janowi Beblowi tytułu Honorowego Obywatela Głogowa zdjęcie zrobił głogowianin, nasz kolega, Marek Parzyński. W korespondencji z Wehikułem czasu napisał: fotografowałem go w ciągu ostatnich 30 lat tylko jeden raz, w trakcie uroczystości wręczenia Mu Honorowego Obywatelstwa Głogowa, ale i w tym przypadku jego sprzętem, więc niestety zabrał te zdjęcia z sobą do Milanówka. (Fot. M. Parzyński, Jazz Forum).

27 lipca zgodnie z budowlanym zwyczajem, na zakończenie budowy stanu surowego hospicjum, zawieszono na dachu wiechę. Wieniec z żonkili będących symbolem Fundacji „Hospicjum w Głogowie” został wykonany przez uczniów Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczych. Cieszy postęp prac i fakt, że jak zapowiedział Prezydent – „zakończenie budowy i oddanie hospicjum do użytku w przyszłym roku jest bardzo realne”.

Uczestnicy spotkania z wiechą przed jej powieszeniem (fot. DGL News)

10 lipca Konrad I głogowski wrócił do Polkowic obwieściła gmina. Dokładniej byłoby – przybył. Odsłonięto w centrum miasta, w sąsiedztwie amfiteatru, pomnik głogowskiego księcia, który lokował w swoim księstwie kolejne miasta. Opowiedziała uczestnikom uroczystości o poczatkach lokacji Polkowic na prawie niemieckim Renata Matysiak z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Głogowie.

Na tablicy cokołu napisano: „Konrad I Głogowski, książę krwi piastowskiej nadaje prawa miejskie Polkowicom w 1265 roku”. (Fot. dla Wehikułu, A. Bok)

W lipcu obchodzone było Święto policji, w sierpniu Święto Wojska Polskiego – życzymy wszystkiego najlepszego, tego samego co policjantom – żołnierzom, rezerwistom, kombatantom i weteranom – Czytelnikom i Przyjaciołom Wehikułu czasu.

Z lektur Wehikułu

W 2014 r., 8 lat temu, z inspiracji Wehikułu czasu gościł w Głogowie i spotkał się z czytelnikami w MBP Waldemar Mierzwa, mieszkaniec Dąbrówna na Mazurach, historyk, regionalista, publicysta, autor i wydawca mazurski, działacz społeczny i proekologiczny, właściciel Oficyny Wydawniczej „Retman” i Antytkwariatu Mazurskiego.

Ideą spotkania w Głogowie była przede wszystkim rozmowa o książce „Miasteczko”. Autor opowiadał w niej o tych, którzy w miasteczku lub jego okolicach w 1945 roku zostali, czyli głównie o Niemcach i Mazurach. O kłopotach, sytuacjach i obrazach, które mogły się wydarzyć i w innym miejscu na „Ziemiach Odzyskanych”, np. w Głogowie. Teraz trafia do Czytelnika książka:

            Waldemar Mierzwa, Miasteczko 10 lat później, Dąbrówno 2022

Przedstawione są w niej głównie dzieje tych, którym po wojnie przyszło tu zamieszkać. To niby to samo miasteczko, ale jednak dwie zupełnie różne historie – pisze autor na stronie wydawnictwa. Lektura książki nasuwa jednoznaczne skojarzenia – tak mogło być w każdym miejscu na tzw. Ziemiach Zachodnich czy Północnych. Kontakty z Niemcami też wyglądały mniej więcej podobnie. Sam autor o książce mówi: „To opowieść uniwersalna, przekraczająca granice mojej Małej Ojczyzny. To opowieść także o Waszych Mazurach. A może nie tylko o nich…”.

Ponieważ piszemy to mając jeszcze w pamięci obchody rocznicy „krwawej niedzieli”, zwracamy uwagę, że jest w niej dużo o Kresach i Kresowiakach.

Jak zwykle u Mierzwy – czyta się książkę „jednym tchem”. Wehikuł będzie sugerował Dyrekcji MBP kolejne spotkanie z Waldemarem Mierzwą, tym bardziej że w międzyczasie ukazał się jego kolejny hit – zbiór opowiadań „Zrozumieć Mazury”.

Jeżeli ktoś chciałby wcześniej oddać się lekturze, to do Waszej wiadomości – książka „Miasteczko. Dziesięć lat późnej” ukazała się w dwóch wersjach – jako pozycja samodzielna oraz współoprawna z trzecim wydaniem „Miasteczka” z 2014 roku, by Czytelnicy, którzy nie mają „pierwszego” Miasteczka, mogli teraz zapoznać się z całą opowieścią. Książka z obydwoma „Miasteczkami” ukazała się pod tytułem „Niczyje”.

Polecamy adres https://www.mojabibliotekamazurska.pl

Okładka

1157, 22.08. 965 lat temu – nad Odrę nadciągają straże przednie niemiecko-czeskich wojsk Fryderyka Barbarossy, zwanego Rudobrodym. Podjął on, pod pretekstem obrony wygnanego Władysława II, wyprawę na Polskę. Korzyści polityczne mają mu pomóc w unormowaniu sytuacji wewnętrznej.

Wyprawa była inaczej zorganizowana niż ta sprzed 50 lat. Zwarte oddziały szybko i w kilku miejscach przekraczają rzekę. Szczególnie wyróżnić się mieli wojowie oddziałów czeskich. Częściowo wpław, ale i przy pomocy sprzętu, który użyty został jako pojazdy, szybko zdobyli drugi brzeg. Obrońcy byli zaskoczeni, gdyż nie spodziewali się tak sprawnie przeprowadzonego przedsięwzięcia, jak zauważają niemieccy historycy. Bolesław Kędzierzawy zebrał wprawdzie liczne wojsko, wspomagane przez Pomorzan, Prusów, Rusów i Węgrów, ale nie chciał podjąć otwartej bitwy.

 Nie pozostawało mu nic innego jak zgotować wrogowi w inny sposób możliwie wiele trudności, a samemu wycofać się w głąb kraju. I tak spalił silne, dotąd nie zdobyte twierdze odrzańskie: Głogów i Bytom, aby ich nie oddać w ręce wroga i zniszczył szeroko i daleko kraj.

W wydanej przez TZG książce „Warownia głogowska w dobie pierwszych Piastów. Znaczenie militarne Głogowa w X-XII wieku” D.A. Czaja pisał tak:

Taktyka polska w 1157 r. niewiele różniła się od wcześniejszych, miała jednak taką odmienną cechę, że zrezygnowano ze stałych punktów oporu (Głogów, Bytom Odrzański). Polacy cofali się, nie organizując, jak dotychczas, obrony w odosobnionych punktach oporu, lecz je po prostu niszcząc, a w dalszym ciągu próbując podejmować walkę podjazdową, gnębili i szarpali, na miarę możliwości, wrogie wojska podążające polskimi szlakami. Nie wiadomo, co przeważyło, że podjęto się spalenia Głogowa i Bytomia Odrzańskiego. Być może Polacy, paląc obie warownie, (które przecież w 1109 r. były przez wroga nie do zdobycia), założyli, że nie byliby w stanie w nich stawić wrogom skutecznego oporu. Można więc przypuszczać, że nie mieli szans na dłuższe opieranie się Niemcom w Głogowie (…) Mamy więc w tej kampanii moment innego niż zazwyczaj postępowania wojsk polskich. Zamiast uporczywej obrony, rezygnacja z niezmiernie ważnego punktu strategicznego (Głogów) bez walki. Palenie grodów i stosowanie elementu „spalonej ziemi” to kolejny element do tej pory w Polsce niestosowany. Trudno przypuszczać, aby książęta polscy rezygnowali z tak silnych twierdz tylko dlatego, że być może sukcesu dopatrywali się we wciągnięciu cesarza w głąb kraju, a tam zamknięciu go w pierścieniu i zniszczeniu, bo to było po prostu niemożliwe.

Głogowski gród w odrzańskich rozlewiskach (rys. A. Bok)

1757, 12.08. 365 lat temu – kamera wojenna i dominialna poleciła proboszczowi kościoła św. Mikołaja umieszczenie 1020 ton soli w kościele i okolicznych zabudowaniach. Wielebny Franz Leopold Scholtze (1740-1772) trzy dni później usiłował oprotestować to polecenie. Uzasadniał, że składowana sól uniemożliwi pochówki w podziemiach, zastawiając wejścia do grobowców w podziemiach i zasłoni ołtarze boczne. Odpowiedź urzędu była bezlitosna. Mimo powoływania się na fakt niezajmowania kościołów w twierdzach Świdnica i Nysa, tu ostrzeżono proboszcza, że świątynia może być w razie zagrożenia zajęta na potrzeby wojska. Odwołanie do Króla nie pomogło. Pryzmy soli zaległy na kościelnej posadzce nie bez wpływu na materiały budowlane i elementy wystroju wnętrza.

1915, w lecie, 107 lat temu, wyjechał z Głogowa do Rokosowa w okolicach Gostynia w pobliskiej Wielkopolsce Jan Cybis. Przyszły wybitny polski malarz kolorysta (1897-1972) od 1908 r. pobierał nauki w Królewskim Gimnazjum Katolickim w Głogowie (Königlich Katholisches Gymnasium, Glogau). Pochodził z nieodległego Śląska. W dzieciństwie uczony był w domu. Korepetycji z łaciny udzielał mu proboszcz z Naczęsławic Hugon Hanke. Na tyle był zdolny i przygotowany, że po egzaminie przyjęto go od razu do II klasy. Jak informuje zbierające wieści o tym artyście Muzeum w Opolu – „W szkole tej uczył się już jego starszy brat – Alois. Nauka w głogowskim gimnazjum dała Cybisowi doskonałe wykształcenie ogólne, zwłaszcza w dziedzinie literatury i języków obcych”.

Zdolny młodzieniec otrzymał za zgodą i na wniosek dyrekcji propozycję wakacyjnej pracy w Wielkopolsce. Otóż do Gimnazjum zwrócił się z niecodzienną prośbą właściciel majątku w Rokosowie w Wielkopolsce, Konstanty Ksawery książę Czartoryski. Poprosił bowiem „(…) o wskazanie ucznia z ostatniej klasy, który mógłby uczyć jego dzieci w czasie wakacji języka niemieckiego, a zwłaszcza prowadzić z nimi konwersację w tym języku”. Jak piszą Opolanie – swoich uczniów zadziwił wówczas Cybis „archaiczną pięknością (…) wyniesionej z rodzinnego domu polszczyzny”.

Po wakacjach był jeszcze rok nauki, potem służba w kajzerowskiej armii. W II Rzeczypospolitej i w PRL stał się Jan Cybis uznanym artystą. W Głogowie otrzymał swoją uliczkę niedaleko szpitala.

Kartka z początków XX wieku. Może właśnie w tym konwikcie – internacie gimnazjum katolickiego mieszkał Jan Cybis?

1922, 23.08. 100 lat temu, trwały powojenne zmiany w administracji lokalnej. Jak zapowiadała prasa, 23 sierpnia zapadła decyzja, że od 1 kwietnia 1923 r. Urząd Zaopatrzenia w Nowej Soli zostanie rozwiązany i cały powiat będzie przyłączony do Urzędu Zaopatrzenia w Głogowie. Nowosolscy urzędnicy w większości będą przeniesieni do Głogowa. Również radca stanu Jonas przejdzie do Urzędu Zaopatrzenia w Głogowie.  (LT nr 199 z 25 VIII 1922).

1922, 27.08. 100 lat temu, głogowski Magistrat zawarł umowę z kapelmistrzem Benno Altmannem ze Świdnicy (Schweidnitz) na utworzenie w Głogowie miejskiej orkiestry. Artysta był uznanym kierownikiem i dyrektorem muzycznym świdnickiego teatru, który miał w swoim repertuarze m.in.: Poloneza A-dur op. 40 nr 1 Fryderyka Chopina, uwerturę z Opery „Halka” Stanisława Moniuszki czy utwory zapomnianego dziś w Polsce kompozytora Maurycego Moszkowskiego. (LT nr 201 z 27 VIII 1922)

1927, 21.08. 95 lat temu, dla realizacji hasła – Mens sana in corpore sano – w zdrowym ciele zdrowy duch, na dawnych terenach poligonowych miejscowego garnizonu zbudowano wielki kompleks sportowy. W jego skład wchodziły m.in. boisko do piłki nożnej, bieżnia z torem żużlowym, bieżnia lekkoatletyczna wraz z miejscami dla dyscyplin rzutowych, boiska treningowe, plac do hokeja i gier na trawie. Teren został ogrodzony, zaopatrzony w kasy biletowe, trybuny i imponujące wejścia.

Przygotowane z okazji inauguracji zawody i prezentacje wzbogaciło okolicznościowe wydawnictwo. To z niego pochodzi sentencja łacińska znana powszechnie w polskim tłumaczeniu: mens sana in corpore sano – w zdrowym ciele zdrowy duch.

Stadion pozostał do dziś…

Fragment części Głogowa z 1930 r. Widać obiekty kompleksu sportowego i jak przebiegała granica miasta.  

1989, 24.08. 33 lata temu powrócił z miesięcznego tournee na Sycylii głogowski Zespół Pieśni i Tańca. Przebywał tam na zaproszenie Uniwersyteckiego Zrzeszenia Kultury, Wymiany i Informacji w Messynie. Wędrówkę 42 osoby odbywały w autokarze, który pokonał 3000 kilometrów. Zespół dał 13 koncertów. Głogowianie mieszkali w akademiku Uniwersytetu w Messynie. Obok działań artystycznych, pobyt został wykorzystany również turystycznie. Zespół odwiedził m.in. Wenecję, Rzym i Florencję. Złożono kwiaty na cmentarzu żołnierzy polskich pod Monte Cassino. Już w Głogowie kierownictwo MOK przekazało sprawozdanie z wyprawy. Przytoczmy końcowe zdanie – „Na uwagę zasługuje fakt, że zespół wrócił w pełnym składzie (…).”.

W Kronice MOK zachował się folder informujący o Zespole po włosku.


1992, w sierpniu. 30 lat temu, po raz pierwszy w Głogowie obchodzono Święto Wojska Polskiego ustanowione w rocznicę Bitwy Warszawskiej w 1920 roku. Niedawną ustawą Sejm przywrócił święto, które w Rzeczypospolitej kultywowano od roku 1923 do 1947. Te głogowskie uroczystości rozpoczęły się w piątek 11 sierpnia uroczystą zbiórką pododdziałów 5 Brygady Artylerii i 6 Pułku Drogowo-Mostowego. Celebrowano to święto zgodnie z obowiązującym ceremoniałem. W informacjach prasowych jeszcze nie ma słowa o mszy wojskowej. Natomiast wspomina się o życzeniach wysłanych 10 żołnierzom garnizonu służącym w oenzetowskiej misji pokojowej na wojnie w krajach byłej Jugosławii. Tradycyjnie były awanse, nagrody i wyróżnienia. I tak jest do dziś.

W połowie sierpnia 1920 r., 102 lata temu, miała miejsce, jak nazwał ją dyplomata Albionu Edgar d’Abernon „osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata”. Dzięki m.in. niebywałej mobilizacji i solidarności społeczeństwa, jego heroicznej postawie i wielu ofiarom udało się Polakom obronić niedawno uzyskaną niepodległość. Zwycięstwo pod Radzyminem jest też symbolem żołnierskiego trudu tamtych lat – powstań śląskich i wielkopolskiego, walk o granice i suwerenność.

Pamięć o tamtych wydarzeniach trafiła wraz z rodzinnymi pamiątkami i świętościami, po kolejnej wojnie, nad Odrę. W jednej z szuflad znaleźliśmy zdjęcie Marszałka w czasie defilady czy parady odbywającej się corocznie dla uczczenia zwycięstwa. Jak i z albumu rodzinnego Jewniewiczów trafiło zdjęcie żołnierza z synami.

Józef Kwarciany, żołnierz 1920 roku w 30 pułku piechoty Strzelców Kaniowskich – od jesieni 1945 roku odbudowywał Głogów, a jego wnuczka Urszula Maciejewska o dziadku przypomina w niedawno wydanej książce. Dziadek Grażyny Marciniak, Władysław Prucnal (1898-1946) był uczestnikiem Bitwy Warszawskiej, a potem obrońcą granicy polsko-litewskiej. Zmarł w Głogowie.

Bartosz Szynkarek interesująco prezentując historię rodziny przypomniał starszego brata dziadka, Antoniego Szynkarka (1907-1995). Urodzony, jak wielu w Westfalii, w końcu wojny wrócił z rodzicami w poznańskie. „Jako zwiadowca i kurier kilkunastoletni chłopak wziął udział w powstaniu wielkopolskim w walkach w okolicach Rawicza” – pisze Bartosz. Antoni tworzył również chlubny życiorys w latach późniejszych. Ma powstańczy biogram w bazie Muzeum Powstania Warszawskiego.

Wehikuł czasu serdecznie dziękuje wszystkim, którzy udostępnili zdjęcia, apeluje do Czytelników – zaglądajcie do szuflad i albumów.

Pierwszy Marszałek Polski, Józef Pilsudski na krakowskich Błoniach. (z albumu Ewy Bogusz)

1997, latem, 25 lat temu, na ulicy Legnickiej stanął pierwszy głogowski „witacz”, a właściwie „żegnacz”, bo stoi po prawej stronie wyjazdu z miasta (ma jednak dwie strony informacyjne). Według projektu Bogdana Samorka w bolesławieckim piaskowcu, bryły wyrzeźbił Janusz Owsiany. Charakterystyczna kula miała informować o miedzianym charakterze miasta. Nie była jednak z miedzi. Kamień pomalowano farbą, która jak się okazało, połączyła się z podłożem na stałe.

Dziś po dwudziestu pięciu latach artysta rzeźbiarz wspomina – „projekt był większy i miał być wykonany w czterech egzemplarzach. Pod drugi wylano już  fundament na skraju Serbów. Teraz robi za podstawę wielkiej planszy reklamowej. A wtedy skalę i rozmach stępiła oszczędność i brak środków”. Natomiast z dumą mówi o swojej pracy, że wytrzymała masowy ruch samochodowy, który wzbudza drgania posadowionego na kurzawkowym podłożu obelisku. I ten, drżąc jak osika, wcale się nie rozsypuje. Rzeźba Bogdana Samorka i Janusza Owsianego pozostaj na swoim miejscu!!!

Obelisk zainstalowany latem roku 1997, fot. Jacek Maciejewski specjalnie dla Wehikułu, w roku 2017.

2017, 31.08. 5 lat temu, na podstawie Uchwały nr XXXIV/319/17 Rady Miejskiej w Głogowie, zakończyły działalność dotychczasowe gimnazja:

Gimnazjum Nr 1 im. Dzieci Głogowskich w Głogowie, ul. W. Sikorskiego 11;

Gimnazjum Nr 2 im. Ireny Sendler w Głogowie, Plac Mieszka I 22;

Gimnazjum Nr 3 im. Jana z Głogowa w Głogowie, ul. Gustawa Morcinka 2;

Gimnazjum Nr 4 im. Polskich Odkrywców w Głogowie, ul. M. Niedziałkowskiego 10;

Gimnazjum Nr 5 im. Polskich Olimpijczyków w Głogowie, ul. Gwiaździsta 2;

Ostatnie (drugie i trzecie) klasy gimnazjów będą pobierały naukę w SP 2, 3, 8, 9 i 11. Utworzono 11 szkół podstawowych prowadzonych przez Gminę Miejską Głogów na okres od dnia 1 września 2017 r. do dnia 31 sierpnia 2019 r.

Z kronikarskiego obowiązku przypomnijmy też, że podobnej treści uchwałę przyjęła Rada Powiatu dla szkół prowadzonych przez Starostwo. Tam kończą działalność: gimnazjum dwujęzyczne w Zespole Szkół Ogólnokształcących czy gimnazja nr 7 i 8 w Zespole Placówek Szkolno-Wychowawczych. Powiat głogowski jest również organem wpisowym dla szkół i placówek niepublicznych, jak np. Gimnazjum Mistrzostwa Sportowego CERTUS w Głogowie czy Gimnazjum dla dorosłych. Działało też w mieście Gimnazjum nr 6 w OSW i Gimnazjum Niepubliczne ASLAN im. C.S.Lewisa.

Jak wynika z badania PISA, polskie gimnazja należały do najlepszych szkół w Europie i na świecie. Przedostatni rocznik gimnazjalistów wystawił tym szkołom świadectwo z czerwonym paskiem. Uczniowie osiągnęli świetne wyniki z czytania i interpretacji, matematyki oraz nauk przyrodniczych. PISA (Programme for International Student Assessment – Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów) to badanie realizowane co trzy lata przez OECD (Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) i dotyczy trzech dziedzin, w których sprawdza się umiejętności piętnastolatków – matematyce, czytaniu i interpretacji oraz rozumowaniu w naukach przyrodniczych. W najnowszym, zrealizowanym w 2018 r., badaniu wzięło udział ponad 600 tys. uczniów z aż 79 krajów. Polskę reprezentowało 5653 uczniów z 227 szkół (gimnazjów).

Zainteresowanych odsyłamy do artykułu – https://glos.pl/przedostatni-rocznik-gimnazjalistow-jednym-z-najlepszych-w-europie-i-swiecie?fbclid=IwAR12mjtvGeTL6rLxMIn2k3rohBWw0vSw4NdVV7r9t8CXv3vjRKCSOE-mx6s

Tablica tego gimnazjum była jak widać umieszczona nad płytą z 1959 roku, upamiętniająca nadanie imienia ówczesnej Szkole Podstawowej nr 1.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.