W Bibliotece przy ul. Jedności Robotniczej odbyła się już piąta (jak ten czas leci) Gala „Wehikułu czasu”. Tradycyjnie współorganizatorami byli – Miejska Biblioteka Publiczna i Towarzystwo Ziemi Głogowskiej. Przy licznie zebranej publiczności miało miejsce ogłoszenie wyników i wręczenie zwycięzcy Głogowskiej Nagrody Historycznej. Były też opowieści z przeszłości Głogowa, spotkanie z Twórcą i tort.
Głogowską Nagrodę Historyczną otrzymali autorzy i wydawca książki:
Poli i Stasia wędrówki po Głogowie czyli przewodnik dla dzieci, Dariusz A. Czaja i Aneta Steciąg, Wyd. TZG, Głogów 2016.
Laureaci Głogowskiej Nagrody Historycznej – Dariusz A. Czaja i Aneta Steciąg – wśród zespołu inicjatorów, współpracowników i popularyzatorów „Przewodnika dla dzieci”
(fot. I. Matuszewska)
Wehikuł czasu już po raz kolejny wręczył również swoje wyróżnienia. Złote Bilety za aktywność na rzecz utrwalania przeszłości w różnych formach, otrzymali: Albin Tomalak, Jan Baraniecki, gen. bryg. Zdzisław Barszczewski, Marta Dytwińska – Gawrońska, Wojciech Janisio, Marcin Kuchnicki, Grażyna Myśków, Tadeusz Maciesza, Magdalena i Krzysztof Reszewiczowie.
Już po raz drugi Wehikuł czasu wręczył też „Wejściówkę do Warsu”, dedykowaną osobom kontynuującym działalność wyróznioną wcześniej „Złotym Biletem. Tym razem „Wejścówkę” nr 2 otrzymał Antoni Bok.
Antoni Bok otrzymuje „Wejsciówkę Wehikułu czasu” (fot.J. Popiel)
Z okazji 70 rocznicy zorganizowania Biblioteki w Głogowie Zarząd TZG wraz z Wehikułem czasu przekazał Izie Owczarek, dyrektor MBP, okolicznościowy adres i rysunki z nagrodzonej publikacji. Prezes TZG także siedemdziesiąt tulipanów.
70 tulipanów dla p. Dyrektor Izy Owczarek (fot. D.A.Czaja)
W drugiej części spotkania w Bibliotece, o swoich bestsellerowych książkach: Ksiądz Paradoks,Beksińscy. Portret podwójny i 1945. Wojna i pokój, opowiadała Magdalena Grzebałkowska – reporterka i pisarka. Wśród rozmówców dysput prowadzonych w trakcie próbowania tradycyjnego już tortu był i Wehikuł czasu.
Z Magdaleną Grzebałkowską (fot. I. Matuszewska)
Kwiecień i maj obfitują w rocznice jak i imprezy plenerowe związane z bliższą i dalszą przeszłością miasta. „Wystrzałowa” rekonstrukcja epizodów z 1945 roku w Fosie, tradycyjnie przyciagneła tłumy. Wystawą przygotowaną przez Pawła Chruszcza „Chłopcy wyszli z lasu – Amnestia 1947” wykorzystano wegetujacą konstrukcję Sukiennic. 50 lat temu zapadła decyzja o odbudowie Zamku, a 40 lat temu uroczyście udostępniono Miejski Ośrodek Kultury.
Zapraszam do lektury Wehikułu na stronie TZG i do Niecodziennika „Wehikułu czasu” – https://www.facebook.com/glogowskiwehikulczasu/
Wszelkie pytania i uwagi prosimy kierować na adres wehikulczasuglogow@interia.pl
Z lektur Wehikułu
Curt Jany, Armia Fryderyka Wielkiego. Od wstąpienia Fryderyka Wielkiego na tron do wybuchu wojny siedmioletniej, Oświęcim 2016.
Pojawiła się na polskim, czytelniczym rynku książka ważna, potrzebna i oczekiwana.
Nazwiska tłumacza i redaktora wydają się należytą rękojmią. Dr hab. Małgorzata Konopnicka, prof. UZ i dr Patrycjusz Malicki są uznanymi specjalistami.
Ale… wrażenie mija w trakcie przeglądania i pobieżnej lektury. Wydawca zastosował swoją politykę i otrzymaliśmy dzieło Jany’ego ale w wycinku. Zamieszczony informacyjnie, oryginalny tytuł brzmi w tłumaczeniu dowolnym „Historia pruskiej armii od XV wieku do 1914 r.” (Geschichte der Preußischen Armee vom 15. Jahrhundert bis 1914, Osnabrück 1967, 1-4 Bd).
Jak widać praca wydana w 1967 r. w Osnabrück, liczy 4 tomy. Wśród niemieckich tytułów tomów nie ma tytułu, który po polsku brzmi jak wyżej prezentowany polski. Drugi tom oryginalnego wydawnictwa nosi tytuł – „Die Armee Friedrichs des Großen 1740-1763. VIII, 691 Seiten mit 14 Skizzen”. Czyli jest obszerniejszy niż prezentowane tłumaczenie, bo zawiera jeszcze opis III wojny śląskiej a o 14 szkicach nie wspomnę.
I kolejne rozczarowanie – brakuje wstępu, w którym wydawca lub redaktor wyjaśniłby przyjęte zasady edycji, opisał czas i potrzebę powstania dzieła. Przybliżył wreszcie sylwetkę autora. A dostaliśmy pracę, która wymaga poszukiwań np. w Internecie. Generał major Kurt Jany (1867-1945) był historykiem wojskowym,
Jednak Redaktor wykonał benedyktyńską pracę i większość występujących tam nazwisk, szczególnie monarchów, arystokratów i wysokich oficerów opatrzył biogramami. Stanowią one ozdobę i uzupełnienie przetłumaczonej książki. Jednak brak informacji o źródłach (np. leksykon generałów Kurta von Priesdorfa czy ADB) zubaża korzystanie. Przydałby się również indeks by móc korzystać z przypisów jak ze słownika biograficznego.
A same przypisy to też podejrzenie – czyje? Opatrzone PM – chyba redaktora (Patrycjusz Malicki). Te bez sygnatury to napisał Jany?
Na okładce i w stopce oraz w żadnym innym miejscu nie napisano, że to tom pierwszy albo fragment dzieła Curta Jany. W niektórych reklamach jest informacja że otrzymaliśmy tom 1. Tłumacz, prof. Konopnicka mówi, że już oddała drugi tom.
Należy więc domniemywać, że dowiemy się niebawem co, jak, kiedy i za ile…
A książka? – oczywiście dla historyka wojskowości i miłośnika Śląska ten okres jest szczególnie ważny i ten tom jest niezbędny na półce.
Okładka omawianej książki.
1505, 28.05., datowany został dokument, w którym przekazano na własność polakowi, Krzysztofowi Szydłowieckiemu herbu Odrowąż znaczny majątek na zachodnim skraju miasta Głogowa już za murami. Jak zapisał J. Blaschke, na podstawie spalonych kronik Tschirnitza –„przeszedł dom wagowy na wolność grodową, dwór Tschammera, obok stodoły i kawału pola przed Bramą Brzostowską”.
Dwór posadowiony na tej działce otrzymał specjalne wolności przed jurysdykcją miejską i książęcą. A nowy właściciel – polski dworzanin i młody przyjaciel księcia i królewicza Zygmunta Jagiellończyka, Krzysztof Szydłowiecki, pole do treningu jak szybko się wzbogacić i żyć luksusowo.
Książę Zygmunt przekazując magistratowi wieść o kupnie, informował też o wolnościach udzielonych właścicielom dworu Tschammera. Np. były to takie prawa jak (za Blaschkem): „właściciel ma się wstawić nie przed nikim innym jak przed księciem, swoim dziedzicznym panem, … na terenie sądownictwa miejskiego nadane im będą wolne drogi i mosty do jazdy, jazdy konnej i pieszo i udzielone prawo rozbudowy budynku dobudować, prawo schronienia dla uciekinierów”.
Nie znany jest dalszy los posiadłości Odrowąża. Wiemy, że wraz z Jagiellonczykiem wyjechał do Wilna i Krakowa. Później w najbliższym otoczeniu polskiego króla Zygmunta Starego zapisywał się w historii Polski jako m.in.: – kanclerz wielki koronny od 1515, podkanclerzy koronny od 1511, podskarbi nadworny koronny 1507-1510, wojewoda krakowski w latach 1515-1527, kasztelan krakowski od 1527, kasztelan sandomierski od 1509 roku, starosta generalny krakowski od 1515 roku, i starostwa wielu ziem i miast.
Wybitnie inteligentny i wszechstronnie wykształcony Krzysztof Szydłowiecki już od czasów głogowskich wykorzystywał stanowiska do wzbogacania się. Dzięki licznym nadaniom (głogowskie było pierwsze?), a także łapówkom (również od obcych dworów) zdobył ogromny majątek. Używał go do różnych celów, również popierania sztuki i nauki.
Kiedy rozstał się z głogowskimi dobrami? Nie wiadomo. Przechodziły z rąk do rąk, by w XX wieku epatować elegancją hotelu, a po wojnie, która obdarła z secesyjnych ozdób, pełnić funkcje domu towarowego i biurowca.
Hotel Tschammerhof na początku XX wieku (widokówka ze zbiorów S. Krawczyka)
1627, 3.05., dziś zainaugurowano działalność szkoły jezuitów. Uczyło w niej początkowo 2 duchownych i 2 świeckich nauczycieli. Podstawą ekonomiczną placówki była decyzja cesarza Ferdynanda II o nałożeniu kary finansowej na rodzinę właścicieli Siedliska z dnia 20 maja 1626. Kwota nawet 70 tysięcy talarów stała się zabezpieczeniem potrzeb [patrz notka 5/2014].
W 1629 szkoła uzyskała status kolegium i cesarz podpisał akt fundacji. Wśród fundatorów znalazł się Johann von Goosen , audytor wojskowy z pułku dragonów Liechtensteina, który ponuro zapisał się z kolei w czasie tzw. „dragonad” w 1628 roku. Opiekunem szczególnym był starosta Jerzy Oppersdorf.
1629, 29.05., w głogowskim Zamku książęcym odbył się zjazd miast weichbildowych czyli tych, które były centrami weichbildów.
Te okręgi prawa miejskiego wykształciły się w XIII/XIV wieku. Zastąpiły kasztelanie. Pierwotnie ponad dwadzieścia, na początku XVI wieku najpierw w liczbie siedmiu, a później sześciu. Weichbildy zniknęły wraz z powstaniem powiatów w 1741 roku.
1642, 1.05., pod twierdzę niespodziewanie podszedł szwedzki korpus. Feldmarszałek Lenart Torstenssson zamyka twierdzę i rozpoczyna szybko jej ostrzał. Śpieszy się.
Ten szwedzki wódz i gubernator szwedzkiego Pomorza(Generalguvernör i Pommern) otrzymał rozkaz przejścia na południe – na Morawy. Po drodze miał zdobyć wszystkie cesarskie ośrodki obrony. Dziś przyszedł czas na Głogów. Nikt z mieszkańców jeszcze nie wie, że najgorsze przed nimi…
1832, 24.05., wmurowano kamień węgielny pod nowy budynek ratusza. Wcześniej wyburzono zachodnie skrzydło jako niespełniające już wymagań i nie zaspokajające potrzeb urzędu. Był to początek wielkiej przebudowy siedziby władz miejskich, która służyła potem i innym użytkownikom.
Na rycinie z epoki, wieża ratuszowa dominuje nad udekorowanym placem budowy – trwa uroczystość wmurowania kamienia węgielnego. (ze zbiorów A. Boka)
1876, 15.05., przekazano dla ruchu kolejowego odcinek Rzepin – Szczecin. Tym samym Głogów uzyskał bezpośrednie połączenie kolejowe ze Szczecinem. Już od 1871 roku można było jeździć do Zielonej Góry i Czerwieńska a w 1874 do Rzepina
W roku 1871 uruchomiono również linię dojazdową do Głogowa od strony wschodniej , od Rudnej i Legnicy. Tym samym pojawiły się możliwości szybkiego i bezpiecznego podróżowania. Antoni bok znalazł, przetłumaczył i opublikował wierszowana humoreskę „kolejową” Hansa Weilandta, którą warto przytoczyć w całości. (Gramschütz to oczywiście Grębocice):
Było to w Glogau, w śląskim kraju
Nad piękną Odrą, w samym maju
Tam babcia z mamą (i synek mały)
W podróż koleją się wybrały
Do ciotki w Gramschütz, gdzie już czeka
Kawa i jagodowa szneka.
„Do Gramschütz proszę, tam i sam
Bilety nam potrzebne dwa”
„A ten tu – mama w mig dodaje
– Heino jeszcze jeździ za frajer”.
Herr Schaffner spojrzał się surowo
„Hmm… gacie ma już trzyćwierciowe
Tu się jak nic szkolny należy”.
Na to, jak babcia go nie zmierzy:
„Hola, jak pan chce liczyć podług gaci
To ja wcale nie potrzebuję płacić!”
(za: Gmina Grębocice na dawnych pocztówkach, A.Bok. M.R. Górniak i T. Mietlicki]
1955, 1.05., pierwszomajowy festyn po pochodzie odbył się na Stadionie Miejskim. Sfotografowała się na płycie grupa aktywistów powiatowej komórki Związku Młodzieży Polskiej. Czytelnik musi uwierzyć, że trawa i koszule miały kolor zieleni a krawaty były czerwone. Ilustracja z archiwum Wehikułu czasu.
1967, 22.05., zapadła decyzja o odbudowie Zamku Książąt Głogowskich. Komu udało się przekonać decydentów o potrzebie odbudowy Zamku? Najprawdopodobniej grupie głogowskiej inteligencji skupionej wokół młodego archeologa, Mieczysława Kaczkowskiego. Wśród głogowskich władz też mieli sojuszników. Opór stawiała stolica ówczesnego województwa. Ale już jesienią w najmniej zniszczonym, zachodnim skrzydle udostępniono w salach na parterze, pierwszą ekspozycję. Od tego czasu muzealnicy głogowscy mierzą swoją historię, choć już dwa lata prawie działa Izba Muzealna w nowo oddanej Bibliotece.
Czas na kompleksową odbudowę Zamku przyszedł w latach siedemdziesiątych.
Widokówka z „malowniczymi” ruinami Zamku.
1981, 15.05., w sali konferencyjnej Huty Miedzi odbywa się spotkanie-narada partyjnych tzw. „poziomek” z terenu czterech dolnośląskich województw. Do głogowskiej Huty przyjechali przedstawiciele 176 zakładowych organizacji partyjnych, liczących ponad 35 tysięcy członków PZPR. Spotkanie organizowane było w porozumieniu poziomym, zaprzeczającym idei centralizmu demokratycznego i hierarchicznemu, pionowemu podporządkowaniu.
W trakcie wyczerpujących 11 godzin obrad, delegaci rozmawiali głównie o potrzebie zwołania nadzwyczajnego zjazdu partii i jej uzdrowieniu. Krytykowano działania aparatu partyjnego. Powszechnie okazywano brak zaufania dla większości centralnego kierownictwa partii, odpowiedzialnego za kryzys gospodarczy i polityczny w kraju.
Jeszcze w latach osiemdziesiątych ukazała się w tzw. II obiegu, czyli poza zasięgiem cenzury praca znanego dziś historyka prof W. Sulei – „Solidarność na Dolnym Śląsku”, wtedy pod nazwiskiem Stefański. Autor na podstawie materiałów prasowych opisał dość dokładnie to zdarzenie.
1987, 11.05., powołany został Społeczny Komitet Odbudowy Kolegiaty. Jego przewodniczącym został Jerzy Sadowski, prezes TZG. Ksiądz proboszcz Ryszard Dobrołowicz, wstąpił do Towarzystwa Miłośników Głogowa i wybrano go w skład kierownictwa. Rozpoczynała się dynamicznie odbudowa Kolegiaty. Pracował już, realizując zadania inwentaryzacyjno-koncepcyjne zespól pod kierownictwem wybitnego wrocławskiego architekta, prof. Olgierda Czernera, z Politechniki Wroclawskiej.
Ruiny Kolegiaty